Lirene Dermoprogram Organiczna woda brązująca do ciała `Coconut Water` 

Naturalny efekt opalenizny. Zaczęłam szukać alternatyw, ponieważ miałam swoją ulubioną mgiełkę samoopalającą i to właśnie od Lirene, którą niestety wycofali ze sklepów. Myślałam, że to zmienione opakowanie, ale niestety to jest zupełni inny produkt. Niestety albo stety. Chociaż wolałam tę starą, to oceniając spośród innych produktów samoopalających, to z tej wody kokosowej w sumie jestem zadowolona. - mgiełka szybko się wchłania, po rozsmarowaniu można za chwilę od razu siada/kłaść się/ubierać się bez obawy, że produkt się zetrze. - efekt opalenizny jest widoczny już po godzinie od posmarowania. - skóra po posmarowaniu nie jest dziwnie odcięta tylko opalenizna ładnie wtapia się i robi ładne przejścia między nieposmarowaną skórą. - nie zauważyłam smug, a jak już to z takiego powodu, że dotknęłam czymś nogę nim mi wyschła. jedynym minusem dla mnie jest zapach. Na przykład po umyciu wysmaruję się mgiełką, a następnego dnia jeszcze czuję kokosa, który dla mnie nie jest przyjemny w tym produkcie. Podoba mi się proste, minimalistyczne opakowanie

Poszukując produktu brązującego do ciała natknęłam się na Organiczną wodę brązującą do ciała Coconut Water od Lirene. Mgiełka ma przepiękny kokosowy zapach, który nawet dobrze utrzymuje się na skórze. Opakowanie z atomizerem ułatwia szybką i łatwą aplikację. Skóra po jednorazowym zastosowaniu staje się lekko muśnięta słońcem. Co ważne efekt może dowolnie stopniować i stosować tą mgiełkę według własnych preferencji. Jako osoba niedoświadczona w aplikacji tego typu kosmetyków i samoopalaczy bardzo polubiłam formułę tej mgiełki i chętnie po nią sięgam. Na duży plus brak plam i równomierny efekt. Trwałość też oceniam pozytywnie, nawet przy treningach opalenizna fajnie się utrzymuje. Dodatkowo mgiełka szybko się wchłania, przez co nie brudzi ubrań :) ZALETY Łatwa i szybka aplikacja Możliwość stopniowania efektu Kokosowy zapach Trwałość Wydajność Opakowanie WADY Brak

Produkt jest dobry, jako mgiełka/woda samoopalająca lepiej nałożyć w 2/3 psiknięciach i równomiernie rozetrzeć. Po nałożeniu bezpośrednio na twarz, między brwiami zrobiła się pomarańczowa skóra. Generalnie produkt nadaje zdrową i promienną opaleniznę, w mniej niż 24h. Radzę uważać śniadym cerom. Sam produkt fajny, pomyślny. Łatwy w aplikacji, nie robi plam, nie brudzi. Nie ma brzydkiego zapachu co daje od razu temu produktowi 9/10. Przeważnie samoopalacze okropnie pachną po utlenieniu na skórze. Ten śmiało można stosować, pozostawia skórę o zapachu kokosa. Nie zapycha. Polecam z czystym sercem, opalenizna na twarzy i szyi trzymała się 4/5 dni.

Widzę tutaj skrajne opinie dotyczące produktu. Ja mam skórę mocno nawilżona, regularnie szczotkowana, może to ma wpływ na efekt finalny? U mnie on się sprawdził, pozostawia delikatny efekt muśnięcia słońcem bez plam (używam rękawicy) czy pomarańczowych dłoni. Aplikuję co kilka dni dzięki temu efekt się utrzymuje. Zapach jest dość intensywny, ale szybko też wietrzeje. Atomizer jest wygodny, forma wodna szybko się wchłania. Nie zauważyłam brudnych ubrań czy pościeli a kładę się do łóżka dość szybko po aplikacji. Ogólnie jestem zadowolona z efektu.

Mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony efekt jest naprawdę spektakularny i naturalny - mam bardzo jasną karnację z chłodnym podtonem i już po jednej aplikacji skóra nabrała delikatnej, naturalnej opalenizny. Z drugiej jednak osiągnięcie równomiernego efektu jest prawie niewykonalne, więc na pewno nie jest to produkt, którego użycie zaryzykowałabym przed jakimkolwiek większym wyjściem. Na plus - efekt, można z jego pomocą uzyskać naprawdę głęboką i naturalną opaleniznę. Skóra nabiera koloru już po kilku godzinach od aplikacji, więc to też na plus. Można stopniować nasycenie koloru, w moim przypadku wystarczało użycie dwa razy w tygodniu i stosowanie na zmianę z kosmetykami nawilżającymi. Niestety powstają po nim plamy i smugi, brudzi też wannę i pościel (nawet jeśli nie bezpośrednio, to po kilku nocach pościel wygląda strasznie). Lepiej go aplikować na dzień niż na noc, bo nie da się osiągnąć w miarę równej opalenizny, jeśli tylko ręce lub nogi się stykają, a trudno podczas snu leżeć nieruchomo. W miejscu kontaktu skóry zaraz powstają białe plamy; ręce trzeba też umyć zaraz po aplikacji, w przeciwnym razie przez najbliższy tydzień ma się pomarańczowe wnętrze dłoni. Znowu po umyciu rąk łatwo o powstanie bardzo wyraźnego odcięcia na linii nadgarstków. Nieco lepszy efekt udało mi się uzyskać po aplikacji za pomocą rękawicy, ale zużywam teraz trzecie opakowanie i raczej już po tę wodę nie sięgnę, bo znalazłam lepsze alternatywy. Zmywa się w dość nienaturalny sposób, też pozostawiając plamy. W moim przypadku wymagał zastosowania scrubu albo peelingu żeby przygotować skórę do ponownej aplikacji. Mam też wrażenie, że woda jest mało wydajna; stosunkowo sporo jej schodzi przy aplikacji atomizerem, a prawie 30 zł za 200 ml produktu to nie są małe pieniądze.

Polecono mi ten produkt na forach, podobno ma dobry skład. Nie znam się na tym, ale nie pogorszył stanu mojej skóry. Opaleniznę daje mocną i całkiem długo trzyma się na ciele. Jego najwiekszą zaletą jest to, że nie wypaca się w pościel ani ubrania, a więc nie niszczy i nie plami tkanin. To dlatego, że konsystencja jest bardzo lekka i szybko odparowuje. To ma też swoje minusy, bo kiedy pryskamy na ciało to trzeba dosyć szybko rozetrzeć, inaczej mogą zrobić się plamy na skórze. Używałam również na twarz, spryskiwałam z odległości tworząc mgiełkę, która lekko osiadała na twarzy. Efekt był bardzo fajny, bez smug i zacieków! Zapach bardzo mi odpowiada. Minus: niewygodny spray

Kupiłam ten produkt przed okresem letnim żeby dodać sobie trochę koloru. Od razu zwróciłam uwagę na piękny zapach i zapewnienia producenta że równomiernie się rozprowadza i da efekt naturalnej opalenizny. Niestety nie dało tego efektu, zwłaszcza kiedy już zaczęło "schodzić". Na początku myślałam, że może niedokładnie rozprowadziłam go na nogach, ale po drugim lub trzecim razie, gdzie naprawdę przykładałam się, żeby nie zostawić żadnych smug, czy kawałka skóry na którym by nie było produktu, poddałam się. Pierwszego dnia wyglądało to naprawdę dobrze, ale po kilku kąpielach produkt zaczął częściowo schodzić, a częściowo nie, co wyglądało jakbym miała całe brudne nogi, czego nie dało się zmyć, chyba że ostrym szorowaniem. Plusa mogę dać za aplikator, który się nie zacinał i dawał dużą dawkę produktu na jedno psiknięcie.

Piszę tę recenzję jako ogromna fanka produktów do opalania w mgiełce. Mimo, że moim niezmiennym hitem życia jest Minetan Cucumber którego będę polecać niezmiennie wszystkim poszukiwaczkom pięknej opalenizny, często wypróbowuję nowości kosmetyczne, szczególnie jeśli nasza rodzima marka wypuści coś nowego. Zaintrygowana ładną przezroczystą butelką z napisem Coconut, bez namysłu sięgnęłam po ten produkt aby dać mu szansę. Producent zapewnia, że kolor będzie naturalny, otrzymamy kokosowy zapach a opalenizna będzie bardzo trwała. Zaznaczyć muszę, że produkt przeznaczony jest do ciała a ja jednak lubię robić na przekór i spryskiwałam nim również twarz z dość dużej odległości. Pierwsza rzecz na jaką zwróciłam swoją uwagę to, że podczas spryskiwania główka atomizera strasznie mocno lubi się przekręcać psikając nie tam gdzie trzeba. Musiałam mieć na prawdę mocno suche dłonie aby użyć odpowiedniej siły nacisku i nie przekręcić przy tym główki. Spray rozpyla się zdecydowanie za mocno. Nie dziwię się, że dziewczyny piszą, że produkt zostawia plamy- przy tak skoncentrowanej sile po spryskaniu nie ma możliwości aby kosmetyk ładnie rozprowadził się po ciele. Ja osobiście używam rękawicy do opalania aby rozsmarować kosmetyk jednak tutaj nie sprawdza się to w ogóle. Produkt to typowa woda która wsiąka w rękawicę bardzo szybko i nie czuć aby produkt pozostawał na ciele. Rozprowadzanie rękami skutkuje smugami i brudnymi dłońmi a pozostawienie produktu na ciele samoistnie stworzy nieestetyczne plamy!! Coś okropnego. Ani to pianka, ani krem z którym można cokolwiek zrobić. Po tych przebojach wzięłam się za rozpylanie kosmetyku na twarz. Oprócz problemu z obracającym się atomizerem zauważyłam, że produkt nie jest W OGÓLE trwały!! Producent zapewnia o jego trwałości a mogę wam przysiąc, że jedno przeciągnięcie wacikiem z płynem micelarnym i całość pozostaje na waciku! Nie spotkałam się z takim kosmetykiem który praktycznie "odpada" z twarzy i tylko czeka na usunięcie mechaniczne. Zaznaczam raz jeszcze, że produkt nie jest typowo do twarzy jednak dla mnie to wyznacznik trwałości kosmetyku. Na plus fakt, że nie zapycha i dość dobrze tworzy (nietrwałą) opaleniznę na twarzy i ciele. Po jednej kąpieli i np goleniu nóg, produkt schodzi podobnie. Zapach jest dziwny, ni to kokos, ni to chemia. Jak dla mnie niedopracowanie i wypuszczenie nieprzemyślanego kosmetyku za dość wygórowaną cenę. Pianki i kremy do ciała są pewnie ok ale woda kokosowa do ciała? Tego nie idzie rozprowadzić bez szkód! Lepiej aby firma zainwestowała w typową wodę opalającą do twarzy z dobrymi i odświeżającymi składnikami na lato niż w tego dziwoląga.

Z reguły nie używam takich produktów, nigdy nie wiem czy będą działały, więc zawsze wybieram tradycyjne opalanie się na słońcu. Niestety nie zawsze jest na to możliwość, tak więc zdecydowałam się na organiczna wodę brązująca do ciała. Mnie ona zaskoczyła i zmieniłam zdanie o tego typu produktach. Mgiełka pięknie pachnie kokosem. Aplikator mgiełki jest dla mnie najlepszy, ponieważ równomiernie rozprowadza produkt, jest o wiele prościej niż nakładanie produktu brązującego dłońmi. Moje ciało się z nią polubiło, natychmiast się wchłania, pozostawia skórę miękką, lekko rozświetloną, nawilżoną. Uwielbiam przy jej stosowaniu naturalny efekt opalenizny.

Ten produkt to jedna wielka porażka. Robi okropne duże plamy pomimo prawidłowego rozprowadzenia na skórze, roluje się na skórze. Ponadto schodzi przy pierwszym kontakcie z wodą. Nie polecam tego produktu.

Wahałam się z zakupem, bo oceny produktu nie są aż tak zachęcające. Chciałam jednak przetestować mgiełkę na własnej skórze i się nie zawiodłam. Jestem bardzo zadowolona. Opalenizna ma ładny kolor, produkt szybko się wchłania i się nie lepi. Nie pozostawia plam (wystarczy dokładnie rozetrzeć go na skórze zaraz po aplikacji). Jeśli chodzi o zapach, to na początku delikatny kokos, później zmienia się jak wszystkie samoopalacze. Czekam na dzień, w którym produkty samoopalające przestaną zwyczajnie śmierdzieć ???? Ogólnie polecam!

Bardzo lubię tą wodę brązującą. Użyłam już kilka opakowań. Lubię ją za zadowalający efekt, bo już po pierwszym użyciu skóra jest ładnie brązowa i nie potrzebuje kolejnej aplikacji. Atomizer w sprayu pozwala na łatwą i szybką aplikację. Spryskuję skórę i następnie rozprowadzamy preparat rękawicą. Opalenizna pojawia się po ok godzinie i jest bardzo trwała, bo nie ściera się podczas aktywności fizycznej. Ma w składzie 98% naturalnych składników. Zapach nie jest tak męczący jak podczas używania innych samoopalaczy. Ma też dobry wpływ na skórę, bo pozostawia ją gładką i przyjemną w dotyku. Kupię ponownie ????

Bardzo fajna, lekka woda brązująca o delikatnym zapachu kokosa. Pozwoliła stopniowo, równomiernie przyciemnić skórę. Nie dała głębokiego odcienia brązu, skóra jest raczej delikatnie muśnięta słońcem, ale efekt jest ok. Plusem wody jest szybkie wchłanianie i to, że działa odżywczo i chroni ją przed utratą wilgoci. Skóra po aplikacji wygląda na naturalnie opaloną i nawilżoną. Pojemność 200 ml starczy nam na długo. Szybkie wchłanianie sprawia, że nie trzeba długo czekać po aplikacji na założenie ubrania nie ma obawy, że się pobrudzi. Zaznaczę żeby uzyskać naprawdę ładny jednolity kolor trzeba trochę popracować, wiadomo najpierw peeling później nakładam balsam nawilżający psikam wodą brązującą i bardzo, bardzo dokładnie rozprowadzam ręką po skórze, efekt jest naprawdę zadowalający.

Mgiełka jest super, pachnie kokosem, a nie samoopalaczem, tonuje delikatnie, więc można doskonale dawkować poziom koloru, ja używam do rozprowadzania specjalnej rękawicy. Super szybko się wchłania, nie trzeba czekać długo, żeby coś na siebie zarzucić. No i świetnie pachnie słodkim kokosem. Dla mnie jeden z najlepszych produktów tego typu na tej półce cenowej.

Moja skóra zupełnie się nie opala, a jeśli już to na czerwono, więc kolejny rok z rzędu używam samoopalacza, tym razem postawiłam na produkt Lirene, głównie dlatego, że był w promocji. Woda ma przyjemny mleczny zapach kokosa, taki dosłownie wakacyjny, nie chemiczny. Sama mgiełka łatwo się rozprowadza, po kilku zastosowaniach nie zauważyłam, by produkt brudził ubrania, nie tworzą się też żadne smugi czy plamy na skórze - ekspresowo się wchłania. Jakiego efektu należy się spodziewać? SZYBKIEGO. Na mojej skórze już po pierwszej aplikacji pojawił się odcień brązu, chociaż pewnie dużo zależy od naszej naturalnej karnacji. Używam go co kilka dni po kąpieli dla utrzymania efektu. Należy oczywiście uważać na kolana i łokcie. Do minusów zaliczę to, że wysusza skórę, dość mocno, także naprzemiennie używam też balsamu do ciała.

Niestety, pierwsze użycie sprawiło, że jedyne co mam ochotę zrobić z tym produktem, to wyrzucić do kosza... Nie jestem "świeżakiem" jeśli chodzi o samoopalacze, ale nigdy żaden nie zrobił mi na ciele takiej masakry jak ten. Niezliczona ilość smug i wielkie, białe plamy na udach - mimo, że minęło ponad 20 minut od aplikacji, zanim położyłam się do łóżka. A przecież wodny preparat powinien wchłonąć się stosunkowo szybko... Jeśli chodzi o cenę - kupiłam w promocji za ok. 19 zł. Absolutnie nie warto.

Zacznę od tego, że czasem nie rozumiem dlaczego produkty o niemalże tym samym składzie mają tak rozbieżne recenzje. W Polsce w sumie wszystkie drogeryjne samoopalacze bazują na DHA. Wystarczy krótkie spojrzenie na skład żeby zobaczyć, że zarówno w tym samoopalaczu (jak i w tych lepiej ocenianych) głównym i jedynym składnikiem brązującym jest DHA. Nie wymyślili jeszcze, poza erytrulozą, żadnych innych składników widocznie brązujących skórę (poza wyciągami z łupin orzecha czy maceratem z marchwi których działanie jest ledwo zauważalne). Jak zatem można oczekiwać naturalnych substancji brązujących w tego typu produkcie licząc jednocześnie na efekt opalenizny? Po drugie-jak można być rozczarowanym że produkt ma samoopalaczowy zapaszek skoro już na 2 miejscu w składzie jest DHA? Po trzecie prawidłowa aplikacja tego typu produktu opiera się na jego dokładnym roztarciu po całej skórze. Czy. Jeśli spryskamy ścianę farbą w kilku miejscach uzyskamy jednolity efekt? No na logikę, jeśli w jakimś miejscu nie posmarujesz to jak ono ma zbrązowieć? I wreszcie -DHA jest tu na 2 miejscu w składzie więc to dość mocny samoopalacz. Moim zdaniem fajny produkt. Szybko się wchłania, daje w miarę ciemny efekt. Pachnie ładnie a że później czuć typowy dla samoopalaczy zapach -cóż, kawa pachnie kawą bo ma w składzie kawę...

Zacznijmy od tego, ze wchłania się tragicznie mimo pozornie lekkiej konsystencji. W końcu miała być to woda organiczna ;p zapach na początku ok, później na kilometr czuć samoopalacz. Po aplikacji nie można broń Cię Panie nigdzie się dotknąć bo robią się KOSZMARNE plamy ale to takie, ze po aplikacji jest mi wstyd gdziekolwiek wychodzić. Próbowałam już go aplikować na różne sposoby, niestety nadaje się tylko do kosza. Nie polecam nikomu.