Soda Makeup La-La-Liquid Foundation Podkład do twarzy

Niewielką, bo 12 gramową zawarość buteleczki ze szkła z efektem szronu z pipetą opakowaną w ciasny kartonik w odcieniu pastelowej brzoskwini kupiłam w czasie wyprzedaży w Rossmannie za kwotę poniżej 10zł i uważam, że to cena odpowiednia jak za podkład o niezbyt dużej trwałości (subtelny eufemizm z mojej strony). Zapach lekki, komplementarny z całą serią z marki Soda, zanika po aplikacji w ciągu kilku minut i przestaje być całkowicie wyczuwalny. Konsystencja płynnego kremu pozwala na szybkie pokrycie całej twarzy i szyi równą warstwą, ale wydajność wypada to słabo, bo pipeta nie nabiera zbyt dużej ilości kosmetyku, produkt łatwiej zebrać pędzlem ze szklanej rurki. Kosmetyk nie ma prawie żadnych właściwości kryjących, nie zakrywa nawet lekkich przebarwień nie mówiąc już o jakichkolwiek niedoskonałościach, nadaje tylko subtelną poświatę koloru, efekt końcowy podobny bardziej do lekkiego kremu bb. Odcień 103 ma ciepłą tonację bazującą na beżu, zbliżoną trochę do Maybelline FitMe odcień 105 w tubce, jednak ten podkład od Maybelline ma minimalny dodatek różowego pigmentu i dopasowuje się do mojej karnacji i utrzymuje w dobrym stanie makijaż w okresie wiosenno-letnim bez trudu, natomiast podkład od Sody wyświeca się mocno już po godzinie od nałożenia i przypudrowania pudrem matującym. Łatwo wyciera się z powierzchni skóry, szczęśliwie nie tworzy wyraźnych prześwitów naturalnej cery, ale ta wygląda bardzo tłusto we wszystkich obszarach, nie ma znaczenia, że mam cerę mieszaną z niedoskonałościami i nadmierną produkcją sebum w strefie T a okolice pod oczami i policzki są suche, cała twarz wygląda mocno nieświeżo mimo siedzenia cały dzień w mieszkaniu, obecnie wstydziłabym się wyjść z czymś takim na twarzy. Kiedy nie wiedziałam jeszcze o jego 'rozświetlających' właściwościach zdarzało mi się wklepać go przy pomocy gąbeczki i przypudrować, a wtedy wyjść do ludzi w okresie letnim - skończyło się to spływającą, ścierającą się miejscami tapetą, która podkreślała wszelkie suche skórki. Nie uwidaczniał rozszerzonych porów na nosie i po jego bokach i nie wchodził w zmarszczki na czole - to jego jedyna zaleta. Hiperbolą byłoby tutaj pisać o jego cudownych właściwościach typu trwałość, krycie czy też naturalne i świeże wykończenie.

Podkład kupiłam na ostatecznej wyprzedaży za 4,99zł, jest to dość mała pojemność (12g), więc taka cena bardzo w porządku, natomiast regularna może wydawać się zawyżona za taką porcję - z resztą podobnie jak w przypadku innego pipetkowego podkładu z NYX'a. Posiadam kolor 102. Jest dość neutralny, może delikatnie skręca w żółte tony, ale kolorystycznie się wtapia i jest naprawdę jasny. Nie utlenia się, więc tutaj plus. Konsystencja jest dość kremowa, ale wciąż dość ciekła, dobrze wyważona do użytkowania go z pipetką. Natomiast aby pokryć cała twarzy i tak trzeba zanurzyć ją kilka razy. Ogólnie opakowanie jest minimalistyczne, z naklejką z kolorem od spodu, zaś inne informacje zawarte są tylko na pudełeczku (btw, dołączone naklejki jako gadżet). Podkład początkowo fajnie wygląda, dość gładko, krycie średnie i bardzo fajnie się dobudowuje. Wykończenie jest raczej świetliste, ale przypudrowany jest matowy. Natomiast z każdą minutą noszenia niestety osadza się na skórkach czy niedoskonałościach i jest bardzo widoczny. Podkład w tubce od Sody jest znacznie lepszy, choć jest bardziej rozświetlający to naprawdę gładko wygląda i ogólnie lepiej leży. Dodam, że mam cerę mieszaną, a pipetkowy podkład Sody wygląda na mojej twarzy sucho - to jest dziwne zaskoczenie. Zmęczę, bo to mała pojemność, ale powrotu nie planuję, nawet gdyby marka weszła na stałe na nasz rynek.

Podkład jest lekki, ma średnie krycie, które trochę można zbudować, dobrze się utrzymuje, nakładany w formie pipetki, małe opakowanie jak za taką cenę, piękny żółtawy odcień, jednocześnie nie za bardzo, ostatecznie daje neutralny odcień z delikatnymi żółtymi tonami.

Produkty Soda Makeup przyciągają uwagę swoimi opakowaniami - z jednej strony kolorowe, z drugiej minimalistyczne. Ten podkład to kolejny produkt tej marki, z którym przyszło mi się zmierzyć (mam też stick do konturowania, który wg mojej oceny jest bordowy, No chyba że to ja jestem daltonistką). Jaki jest ten podkład... przede wszystkim jego ilość jest mała (o ile się nie mylę mamy w buteleczce 12g), bardziej mi wyglada na próbkę niż na pełnowymiarowy produkt. Krycie ma bardzo delikatne, praktycznie żadne, ale tak też uważa producent. Wydaje mi się, ze powinien matowić skórę (na papierowym opakowaniu jest chyba taki hasztag), nie matuje, po kilkudziesięciu minutach wszystko się świeci. Ba! Nawet szybciej. Zapachu nie ocenie, bo go nie czuje (ale to mój defekt). Ogromnym plusem jest to, ze mają odcień idealny z odcieniem mojej skóry - jestem bladziochem ale nie różowym bladziochem, a takim żółtym raczej i najjaśniejszy odcień jest idealny dla mnie. W sytuacji gdy nie będę miała co zakrywać albo gdy będę chciała zrobić delikatniejszy make-up w słoneczny dzień, to z pewnością sięgnę po podkład Soda Makeup.

Szkoda, że na skład popatrzyłam świadomie dopiero w domu. Po zakupie i nałożeniu na twarz byłam pozytywnie zaskoczona. Fajne opakowanie, bardzo wydajny i dopasowany do koloru twarzy. W dodatku nie podkreślał skórek. Myślę sobie wow! Znalazłam. Już drugiego dnia stosowania poszłam, że przybyło mi krostek na twarzy (No ale zdarza się. Hormony te sprawy). Trzeciego dnia skóra zaczęła mnie swędzieć tuż po nałożeniu. Nigdy w życiu mnie tak nie wysypało. Nie mam problematycznej skóry. Jest lekko przesuszona, ale nigdy nie mam z nią problemu. Nie miałam nigdy trądziku ani większych problemów niż zaskórniki. Po żadnym innym kosmetyku nie miałam takiego efektu. Więcej nie użyję. Sprawdzajcie składy

Fajny na początku podchodziłam do niego ach taki nacodzień ale z dnia na dzień lubię go coraz bardziej siwetny kolor 103taki jasny żółty trochę oliwkowy. Myślę że ważne by go dobrze wymieszać przed uzyciem

Marka przykuła moją uwagę w Rossmannie, ale czekałam na promocję i dobrze, bo ten podkład jest zdecydowanie nie warty swojej ceny. Po pierwsze podkreśla skórki, na nosie i porach wygląda brzydko jakby był od razu zwarzony. Formuła niby long lasting, ale po założeniu maseczki na brodzie i nosie kompletnie się wytarł. Jedyne miejsce w którym ładnie wyglada to czoło, ale też świece się od razu... Jeśli ktoś ma większe problemy skórne, krostki, nie polecam, bo ich na pewno nie przykryje..jest to podkład wręcz dla idealnej skóry i oczywiście nie pod maseczkę. Zapach jest przyjemny, trochę jak jakaś pielęgnacja. Konsystencja jest gęsta. Zauważyłam, że najlepiej wygląda nałożony palcami, ale i tak idzie daje w świat, bo trwałość ma znikomą. Plus za kolor (Vanilla Milkshake), jasny i neutralny odcień, stopił się idealnie z moim kolorem skóry.