Drunk Elephant Slaai Makeup-Melting Butter Cleanser Balsam do demakijażu

Na ten kosmetyk trafiłam w jednym z zestawów świątecznych Sephora. Mam mniejszą pojemność od tego regularnego, bo tu mam 22g. Opakowanie niestety jest już bez tej szpatułki, jedynie w formie dosyć ciężkiego, masywnego plastikowego słoiczka. Pierwsze nasze spotkanie już nie było za przyjemne. Przy pierwszym użyciu gdy zanurzyłam szpatułkę, masełko nie nie szło w miarę gładko tylko tak jakby przełamało górną warstwę produktu, a pod spodem była już bardziej konsystencja rozpuszczonego masełka. próbowałam to jakoś połączyć i rozmieszać ale nic. Przy pierwszym nałożeniu na twarz również spotkały mnie przyjemności. Pierwsza to dosyć nieprzyjemny zapach. Jest po prostu duszący. Nie ma w sobie żadnych owocowych czy kwiatowych nut, po prostu dusi mnie i denerwuje. Początkowo nałożyłam produkt na twarzy suchymi dłońmi tak jak producent zalecał, ale ciężko już było rozsmarować produkt między dłońmi i już czułam, że tworzą się grudki, których później oczywiście na twarzy nie rozpuściły się. Za drugim razem spróbowałam z wilgotnymi dłońmi i wtedy masełko już trochę lepiej się rozpuszczało ale grudki dalej były, makijaż był rozpuszczony ale nie zmyty. Nawet przy dłuższym opłukiwaniu wodą. Nie obyło się bez płynu micelarnego, a tu jednak trochę się to gryzie, bo makijaż głównie zmyłam płynem a nie masełkiem. Nie podrażnił mnie ani nie sprawił, że nagle miałam więcej wyprysków, ale po prostu nie działa tak jak powinien tego typu produkt. Dodatkowo cena dla mnie jest ogromna, a tu już powinniśmy mieć idealnie gładką konsystencję bez grudek i chociaż trochę przyjemniejszym zapachem.

Jestem balsamową neofitką - od płynów do demakijażu przez olejki, aktualnie nie wyobrażam sobie życia bez balsamu do demakijażu. Trafiłam na ten produkt przypadkiem w sephorze szukając czegoś na wyjazd i to był naprawdę świetny pomysł. Używanie tego balsamu to prawdziwa przyjemnosć. W dość cięzkim solidnym plastikowym opakowaniu znajduje się poand 100g produktu, który mnie wystarczył na 6 miesięcy codziennego używania. Uwielbiam też pomysł ze szpatułką , która przyczepia się do wieczka na magnes! Dodatkowo dostajemy fiolkę z pyłkiem który można używać jako peeling (bardzo skuteczny ale wciąż delikatny). Sam balsam jest naprawdę wydajny, skutecznie rozpuszcza makijaż, ma piękny zapach, szybko rozpuszcza się w dłoni i na twarzy nie tworząc grudek. Ja zmywam go wodą oraz kremem do mycia twarzy, dlatego nie oceniam czy zmywa się samą wodą. Niektórzy tego oczekują, lecz dla mnie nie jest to ważne. Na 4 tygodniowy wyjazd przełożyłam go w mniejsze 30 ml opakowanie, którego nie zużyłam w całości mimo że używałam balsamu codziennie. To bardzo przyjemny produkt i w tej półce cenowej jeden z najlepszych, dlatego myślę, że z przyjemnością kupię go ponownie. Dodatkowo subtelnie wpływa na poziom.nawilżenia mojej skóry. Nie jest to dramatyczny wpływ ale jest. Zastanawiam się nad hitem, lecz faktycznie są droższe balsamy, które są lepsze i tańsze które są znacznie gorsze. Na pewno jednak piątka za stosunek ceny do jakości.