Po obejrzeniu wielu filmów, w których ten krem oraz wersja Let's Glow się pojawiły, bardzo chciałam sprawdzić ten produkt. Przed zakupem czegokolwiek, a zwłaszcza za takie kwoty, czytam recenzje wizażanek. Ku mojemu zaskoczeniu były one sprzeczne z tym co mówiły osoby na materiałach na YouTube. Długo zwlekałam, czekałam na jakąś promocję, ponieważ ten BB nie dawał mi spokoju, ale odstraszona recenzjami, nie chciałam utopić tylu pieniędzy w docelowo "wadliwy" produkt. Wreszcie. Na stronie Veoli pojawiło się 1+1 za złotówkę, więc zakupiłam obie wersje tego kremu BB.
Moja cera przetłuszcza się w strefie T dosyć okazale oraz jest problematyczna (posiadam trądzik hormonalny, który raz na jakiś czas mocno daje w kość, więc chociaż punktowo potrzebuję mocnego, trwałego krycia). Dodatkowo mocno perfumowane produkty powodują u mnie problemy.
> Produkt zakupiłam w kolorze najjaśniejszym - Fair.
> Opakowanie estetyczne, szklane. Swoje waży, jak łatwo się domyślić, ale jest też trwałe, co miałam okazję przetestować w podróży.
> Produkt moim zdaniem nie ma praktycznie zapachu, a na pewno nie jakiś brzydki, raczej neutralny.
> Mnie nie zapchał, a moje pory są naprawdę wybredne.
> Wykończenie moim zdaniem satynowe. Warto przypudrować w strefie T przy tłustej cerze.
> Produkt zdecydowanie dla cer mieszanych, w kierunku tłustych.
Pierwsze wrażenie - byłam na nie. Przerzuciłam się z kremów BB typu Purito Cica Clearing BB Cream, czy Loreal True Match Skin Tint, które krycie mają bardzo lekkie, wykończenie naturalne, na produkt ze znacznie mocniejszym kryciem. Wtedy wydawało mi się, że wygląda to niesamowicie makijażowo, siedzi na twarzy, ciastkuje się, ściera, no po prostu koszmar. W tamtym momencie aplikowałam dwie pompki, ponieważ produkt tak jakby szybko zastygał, nie chciał przesuwać się po twarzy i zostawiał prześwity. Aplikowany był gąbką typu cushion, z którą wszystkie inne kremy bb czy podkłady się uwielbiały.
W końcu podeszłam do produktu od innej strony. Chciałam nałożyć i rozłożyć go najpierw pędzlem (konkretnie GlamBRUSH T132), a następnie przyklepać gąbką. Był to strzał w dziesiątkę. Ba, nawet nie potrzebowałam tej gąbki. Na oba policzki, środek twarzy i trochę szyi wystarcza mi jedna pompka. Na czoło, jeśli potrzebuję mocniejszego krycia, pół pompki wystarczy, a nawet będzie za dużo. Z taką aplikacją krem wygląda fenomenalnie, a nawet lepiej po kilku godzinach. Jasne, wyświeca się w strefie T, ale nie oślepiam swoim blaskiem każdego kogo mijam na ulicy, ani siebie w lustrze. Nie muszę się martwić przez wiele godzin, jak wygląda moja cera, ponieważ utrzymuje się naprawdę dobrze. Co prawda, niechętnie się przyklepuje, ale w ilości w jakiej nakładam produkt, nie ma z tym większego problemu (tutaj mam na myśli nos, gdzie podkład się narusza pod skrzydełkami nosa).
Nie jest to najprostszy produkt w użytkowaniu. Za tą cenę pewnie można dostać coś lepszego. Możliwe, że bez dobrego nawilżenia będzie wyglądał okropnie, jak maska. Mimo to, kiedy znajdzie się balans pomiędzy pielęgnacją (nie wymaga nie wiadomo czego, po prostu nawilżenia, bo osobiście używam toniku z Veoli i kremu SPF typu ten z witaminą C z Eveline, czy Cerave), aplikacją i produktem samym w sobie może wyglądać naprawdę dobrze i trzymać się długie godziny w rewelacyjnym stanie. Jeżeli komuś nie szkoda pieniędzy, a jest naprawdę ciekaw produktu myślę, że warto dać mu szansę.
Zalety:
- Wykończenie
- Trwałość
- Opakowanie
- Nie zapycha
Wady:
- przede wszystkim) Cena
- Nie jest to najprostszy produkt do użytkowania (łatwo o efekt maski)
- Może podkreślać suchości na twarzy
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie