Z pozoru delikatny. Wywołał u mnie lekkie podrażnienia i swędzenie. Sposób użycia nie dla niecierpliwych (czyli mnie:))
Peeling enzymatyczny Biolaven wpadł mi w ręce jakoś 3 lata temu, zaraz po premierze 7. nowych kosmetyków marki. Nie był to kosmetyk oferowany od początku istnienia firmy. Kupiłam go wtedy na promocji w Hebe za około 22 zł. W normalnej cenie kosztuje 35 zł, osobiście uważam, że trochę dużo patrząc na efekty. Zdarzyły mi się z nim małe potknięcia, mimo stosowania go zgodnie z instrukcją obsługi marki.
Opakowanie
Choć teraz grafika etykiety produktu jest już nieco inna (dalej przyjemna dla oka), tak poprzednia, którą miałam, była bardzo ładna, minimalistyczna. Peeling znajdziemy w pociemnianym, szklanym słoiczku o pojemności 45 ml (aż dziwne, że nie w 50). Zakrętka jest plastikowa, czarna, łatwo się ją odkręca i zakręca. Produkt nie wkrada się w jej zakamarki. Cały słoiczek jest dodatkowo schowany w kartonik. Podoba mi się koncepcja tego produktu i jego oprawa wizualna. Marka stawia na naturalność, ja osobiście odczuwam to, patrząc na całe opakowanie.
Konsystencja i zapach peelingu
Peeling ma zbitą, śliską konsystencję, ale po nałożeniu na twarz nie ma problemu z rozsmarowaniem go. Przypomina maź, bo jest w kolorze brązowo-szarym. Samo wydobycie go ze słoiczka również było bardzo łatwe, nie ześlizgiwał się z palców. Po nałożeniu na skórę widać jego ciemne zabarwienie, ale podczas masażu twarzy ten efekt zanikał.
Sam zapach jest klasyczny dla innych produktów tej serii - wyczuwam w nim nuty winogron i lawendy. Mi bardzo podpadł do gustu, bardzo umilał proces aplikacji peelingu na twarz.
Aha, jest wydajny. Używałam go raz w tygodniu i starczył mi na długo - 2-3 miesiące. To bardzo dobry wynik, mimo że nakładałam go sporą porcję za każdym razem.
Działanie
Producent twierdzi, że jest to delikatny peeling przeznaczony głównie dla cery wrażliwej i naczynkowej. Na samym początku stosowania zgadzałam się z tym, ale z czasem dostałam lekkiego podrażnienia w załamaniach przy nosie - skóra zaczęła tam swędzieć. Nie wiem czy to kwestia mocnego złuszczania czy uczulenia na któryś ze składników.
Bardzo ważne jest poprawne używanie peelingu - jego nie stosujemy solo na twarzy i czekamy na działanie. Należy z nim pracować, co jakiś czas zwilżać dłonie i masować twarz. Sam proces był dla mnie trochę męczący, bo nie należę do osób cierpliwych, więc stanie przed lustrem i wsmarowywanie produktu przez 5 minut było dość nużące. Wolę, gdy produkt sam działa, a ja mogę w tym czasie robić inne rzeczy. Po czasie 5. minut skóra już robiła się lekko czerwona i podrażniona.
Na początku składu znajduje się olej z pestek wingoron. Dopiero gdzieś w środku producent ulokował substancje złuszczające - enzymy z papainy i bromelainy. Na końcu znajdziemy pozostałe oleje, w tym m.in z oliwek, arganowy. Lubię obecność łagodzących tłuściochów. Po zmyciu produktu z twarzy, skóra ewidentnie była nawilżona i miękka. To musi być efekt działania olejów.
Z perspektywy czasu nie oceniam jakoś tragicznie tego peelingu. Był to produkt, który złuszczał naskórek, ale niestety efekt swędzenia w załamaniach okołonosowych i zbyt żmudny proces aplikacji trochę mnie od niego odpycha. Nie jest to mój ulubieniec, nie wiem czy kiedyś do niego wrócę .
Zalety:
- pociemniany, szklany słoiczek z ładną etykietą
- w składzie znajdziemy oleje, w tym: z oliwek, arganowy, winogronowy -> zostawiały skórę miękką
- nie wysuszał skóry, nie powodował ściągnięcia
- wygodna aplikacja. Peeling nie ześlizgiwał się z palców
- wygodnie rozsmarowywało się produkt na twarzy, mimo dość zbitej konsystencji
- bardzo ładny, naturalny zapach. Wyczuwalne nuty lawendy i winogron (lubię!)
- wydajny. Przy stosowaniu raz w tygodniu wystarczył mi na 2-3 miesiące
- raczej łatwo dostępny w drogeriach
Wady:
- niby delikatny, ale jednak chyba okazał się mocny - nie dla wrażliwych skór
- podrażnił mnie w okolicach nosa (załamaniach), skóra swędziała po zmyciu peelingu
- cena bez promocji dość toporna
- żmudny proces masażu peelingu. Nie zostawiamy go solo na twarzy, trzeba z nim pracować przez minimum 3 minuty - do pięciu. 5 min to max, potem skóra zaczyna już się robić mocniej podrażniona
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie