Może nie odkrycie, ale..
...to bardzo dobra odżywka jest.
Po kilku pierwszych użyciach myślałam, że dam jej 5* i będzie to mój hit wszech czasów. Jednak dalsze użytkowanie trochę te moje hitowe zapędy zweryfikowało. Niemniej jednak, to wciąż jest bardzo fajna odżywka.
Jakie mam włosy? Trudne - suche, kręcone ale stylizowane na prosto, rozjaśniane, no ogólnie rzecz biorąc, po przejściach. Potrzebują uwagi, to zdecydowanie - trochę je przeproteinuję czy przeemolientuję i klops, powrót do równowagi peh trwa miesiące. Dlatego dbam o te pehowe proporcje jak głupia, bo wiem, czym kończą się zaniedbania.
Flylight to emolient, których używać mogę przy każdym myciu. I tak robię - używałam tej odzywki przy każdym myciu, ale niekoniecznie był to ostatni krok, bo jednak muszę czymś konkretniejszym włosy dociążyć i tu w sukurs przychodzą odżywki bs od Anwen.
Bardzo Flylighta polubiłam za to, że fajnie działa na włosy - ładnie je odżywia, uelastycznia, likwiduje suchość. Nie obciąża (w końcu to lajcik, jak nazwa wskazuje).
Działanie jest spoczko, bo odżywka robi to, co ma robić, ale jakiś niedosyt czuję.
Czy jest tafla, tak jak obiecywała Agnieszka? Jest. Tak, czuć różnicę w jakości włosa już przy wczesywaniu kosmetyku pod prysznicem. Włosy natychmiast robią się niesamowicie gładkie, po wysuszeniu są do tego sypkie i takie mięsiste - uwielbiam ten efekt.
I faktycznie można ją nakładać na skórę głowy - moja jest bardzo wrażliwa, szybko reaguje łupieżem lub podrażnieniem, gdy coś jest nie tak, tutaj wszystko gra, włosy u nasady nie są obciążone, skóra głowy nie jest podrażniona. Kciuk w górę :D
Z kwestii technicznych: opakowanie jest piękne, przyciąga wzrok, to na pewno. Do tego jest wygodne, bo tuba jest miękka, można ją łatwo rozciąć i wydobyć cenne resztki. Cena niby wysoka, ale i pojemność spora, w przeliczeniu an litr i w porównaniu do innych nowości kosmetycznych wcale nie wychodzi jakoś bardzo drogo. Wydajność bardzo porządna, cała tubę zużyłam w ciągu dwóch miesięcy - kupiłam w dniu premiery, 17 sierpnia, a skończyłam wczoraj, 15 października. Konsystencja rzadka i to już dla mnie minus, bo przez to zużywam jej więcej, niż powinnam ;) Ale to już moje bardzo subiektywne odczucie, bo ja ogólnie jestem człowiekiem, który chce wincyj i wincyj ;) Pachnie przepięknie, jak ciastko czekoladowo-orzechowe, zapach jest z tych jadalnych i warto to mieć na uwadze, bo nie każdy takie lubi.
Podsumowując: bardzo, bardzo fajna odżywka. Nie hit, ale blisko. Czy kupię ponownie? Zdecydowanie tak, ale póki co mam dwa pozostałe Flylighty, więc o kolejnych zakupach nie myślę.
To mój pierwszy kosmyk HTC i teraz mam ochotę spróbować innych, głownie masek i wcierek :D
Polecam!
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie