Tołpa Authentic, Krem do twarzy `Matowa skóra` 

Produkt jest zapakowany w aluminiową tupke, którą można zwijać. Krem co prawda matuje skórę, ale również ją wysusza. Po nałożeniu nie wchłania się całowicie w skórę, a robi dziwną suchą warstwę na twarzy, jakby skorupę, która się roluje. Nie ma możliwości na niego nałożyć SPF lub podkład. Niestesty nie dałam rady zużyć go do końca.

Krem zamknięty w wąskiej tubce z aplikatorem, jego konsystencja jest bardzo rzadka przez co niewygodnie się go aplikuje. Spełnia on jednak swoją rolę - delikatnie nawilża skórę i zapewnia mat na dłużej.

Jest całkiem przyjemny, skóra jest gładka i nawilżona, ale niedługo po nałożeniu wydaje się "ściągać" skórę. Mam cerę mieszaną i przetłuszczającą się w strefie T. Skóra po użyciu kremu rzeczywiście się nie przetłuszcza ale też nie łączy się z podkładem lub innymi kosmetykami które używam w czasie porannej pielęgnacji, dlatego kiedy się maluję, muszę używać innego kremu, a ten używam z mocniej nawilżającym serum aby uniknąć efektu ściągnięcia, albo na noc z maseczką po kremie.

Zacznę od tego, że moja cera jest sucha na policzkach i normalna w strefie T, gdzie latem bardzo lubi się wyświecać gdy nie nałożę makijażu. Pomyślałam, że może ten krem sprawdzi się właśnie w strefie T, ale niestety, wielkich rewelacji nie było. Krem zamknięty jest w metalowej tubce. Średnio lubię to rozwiązanie, bo łatwo ją uszkodzić i się odkształca. Krem jest biały i bezzapachowy. Jest dość rzadki, przez co łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Nie jest tłusty, ale na twarzy zostawia połysk. Jeśli chodzi o rezultaty, po godzinie powinien być widoczny efekt zmatowienia skóry. Gdy stosowałam krem solo, niestety nic takiego nie zauważyłam, a na tym najbardziej mi zależało. Pod makijażem ładnie trzyma mat, ale akurat w tej sytuacji każdy krem się u mnie sprawdza, więc tak naprawdę niezbyt się u mnie sprawdził. Dla strefy T dawał u mnie wystarczające nawilżenie. Ogólnie krem jest ok, ale spodziewałam się po nim lepszego efektu matu, szczególnie w sytuacji, gdy nie wykonuję makijażu. Sam krem jest wydajny, ale ma tylko 3 miesiące terminu przydatności.

Opakowanie zgrabne i minimalistyczne, bardzo wygodnie się z niego korzysta. Krem dość ciężko się rozsmarowuje, mimo rzadkiej konsystencji i lubi pozostawiać białe smugi, gdy nałoży się go za dużo. Ale momentalnie matuje! Skóra jest satynowa w dotyku, absolutnie nie świecąca się, choć jednocześnie mam wrażenie, że ściągnięta i nieco przesuszona. Choć wieczorem po umyciu twarzy nie zauważam większego przesuszenia przez ten krem (nie stosowałam go codziennie).

Zgadzam się ze wszystkimi przedmówczyniami, że ten krem rzeczywiście matuje. W przeciwieństwie do większości kremów, które na opakowaniu obiecują efekt matowienia - ten naprawdę nie obiecuje, ale to robi. Problem polega na tym, że jak dla mnie coś jest nie do końca ok z jego formułą. Biały raczej emulsyjny krem w trakcie aplikacji się jakby rozpienia i trzeba go porządnie rozpracować, natomiast wówczas w jednej chwili momentalnie ginie. Jakby się wchłoną w stu procentach i skóra jest bardziej sucha, niż przed jego nałożeniem. Ponadto jest mocno ściągnięta. Najgorszy jednak problem pojawia się w momencie, gdy musimy nałożyć jeszcze spf, a potem podkład na twarz. Ta niby wysuszona warstwa zaczyna się wówczas rolować i możemy go stopniowo zdejmować razem z podkładem. No niestety nawet jeśli skóra ma być matowa w ciągu dnia, to ta walka z poranną aplikacją nie zachęca do próby osiągnięcia tego matu. Niestety też nie jestem w stanie zrezygnować z żadnego z kosmetyków - ani spf, ani podkład. Te kolejne dwie warstwy to dla mnie absolutne minimum, którego już ten krem nie toleruje. Co gorsza na tak ściągniętą skórę przydałby się nawet jeszcze jakiś kosmetyk nawilżający. Ale o kolejnej warstwie czegokolwiek możemy już tylko pomarzyć. Z całego efektu wydaje mi się, że matowienie skóry tego produktu polega w tym wypadku na jakiegoś rodzaju jej zablokowaniu tą nieprzyjemną suchą warstwą, która się potem właśnie roluje - taką jakby skorupką. Skład jest w zasadzie fajny i ten glukonolakton też mile widziany, choć niekiedy po nałożeniu tego kremu odczuwałam podszczypywanie na twarzy. Opakowanie ok, taka sztywna tubka, którą można zwijać. Choć już nawet przy skówce widać działanie kremu, bo możemy swoistą skorupkę dookoła skruszać. No mimo wielu pochlebnych opinii o tym kremie, ja nie jestem w stanie go zużyć. Próbowałam już mega leciutkich spf i podkładów, a także aplikowania czymś innym zamiast gąbką. Problem eliminuje się tylko nieznacznie.

Jest to najlepszy matujący krem jakiego do tej pory używałam i póki co zdecydowanie najlepszy pod makijaż. Reguluje pracę gruczołów łojowych. Używam go już jakiś czas rano czasem zamiennie z nawilżającym z tej samej serii, ale tego zdecydowanie częściej, bo ładnie przedłuża trwałość makijażu. Nie tylko matuje, ale i lekko nawilża. Mam cerę mieszaną (środek się przetłuszcza, boki normalne) i nie wysusza mi normalnych partii twarzy. Jest łagodny dla skóry. Z taką konsystencją nigdy wcześniej przy tego typu kremie się nie spotkałam, bo podczas nakładania z lekkiego, białego kremu robi się jakby lekko olejkowa przeźroczysta, po czym pięknie wchłania w skórę pozostawiając ją matową, ale nie tępą. Szybciutko się wchłania, nic się nie roluje, makijaż pięknie się nakłada. Nie ściąga skóry, nie wysusza jej, nie podrażnia. Idealny na lato. Makijaż na nim trzyma się ładnie i zdecydowanie dłużej. Oczywiście wyświeca się po jakimś czasie, ale na pewno dłuższym niż przy innych i jakoś tak ładniej :) Wygładza skórę, pory są mniej widoczne. Skóra jest uspokojona. Producent zaleca stosować dwa razy dziennie. Ja stosuję tylko rano, bo przy mojej cerze dojrzałej (mam 40 lat) to byłby zdecydowanie niewystarczający chociaż zdarzyło mi się go zastosować na noc . Krem nie podrażnia, wspiera mikrobiom skóry więc jest dla niej łagodny. Ma dobry skład bez żadnych kontrowersyjnych składników. Stosuję go już dłuższy czas i jestem z niego zadowolona. Przy dłuższym użytkowaniu nie powoduje, wzmożenia pracy gruczołów łojowych wręcz przeciwnie. Poleciłabym go cerom mieszanym, tłustym, alergicznym, trądzikowym. Cery normalne też mogą być z niego zadowolone. Cery suche raczej nie.

Bardzo dobry krem do skóry przetłuszczającej się, a właśnie taką posiadam. Po użyciu skóra jest matowa kilka godzin i nie wyświeca się od razu po nałożeniu. Do tego nie przesusza mojej skóry więc to też na plus. Dodatkowym atutem jest tubka, z której można wycisnąć co do joty.

Zawsze miałam problem z wyborem kremu nawilżającego do twarzy, ponieważ przez moją skórę skłonną do niedoskonałości wszystkie mnie zapychały. Natomiast na pewno nie ten! Krem w 100% spełnia obietnicę zmatowienia oraz nawilżenia skóry twarzy. Tworzy na skórze taką jakby matową powłokę. Używam go zawsze pod makijaż i zdecydowanie przedłuża to jego trwałość. Kupiłam już dwa opakowania i pewnie sięgnę po więcej.

W tym momencie ten krem z Tołpy jest moim ulubionym kremem na dzień. Moja cera (tłusta ze skłonnością do wyprysków) jest dzięki niemu pięknie matowa i idealnie przygotowana na makijaż. Krem jest w opakowaniu nadającym się do recyklingu, ma krótki skład i jest bezzapachowy. Po nałożeniu kremu da się wyczuć na skórze ściągnięcie, ale znika to po chwili. Krem stosuje się bardzo dobrze, to jest moje kolejne jego opakowanie i na pewno nie ostatnie.

Moja cera: mieszana (normalne policzki, tłusta strefa T), wrażliwa. Na wstępie pragnę zaznaczyć, że to moje kolejne skończone opakowanie (i zapewne nie ostatnie). Recenzując produkt wolę się skupić na jego działaniu, nie jestem specjalistką od składów, w tym wolę zaufać Tołpie. To jedyny krem matujący, który u mnie działa, dzięki niemu moja skóra jest matowa dłużej, czuję się lepiej wiedząc, że nie zacznę się wyświecać już po godzinie po pielęgnacji, cera zostanie "sucha". Miałam wcześniej problemy z moimi normalnymi policzkami, bo jednak miały za mało nawilżenia, była ściągnięte i suche, tym razem nakładałam na policzki, pod krem serum nawilżające, problem znikł. Wcześniej mogłam go nakładam dość dużo, a efekt matu utrzymywał się dodatkowe godziny, teraz musiałam o wiele mniej, bo nie chciał wchłonąć się w skórę (dopóki tego nie zrobi to pozostawia białe smugi na twarzy), ale to w sumie dobrze, bo starczył na dłużej. Po nałożeniu go w strefie T miałam uczucie ściągnięcia (było mniejsze po tym jak zaczełam używać delikatniejszego żelu do mycia twarzy i/lub serum nawilżającego), a cera w dotyku była pudrowa, mi ten efekt nie przeszkadza. Zaczęłam go nawet stosować na noc, budziłam czasami z delikatnie mokrą cerą, a w ciągu dnia produkcja sebum została jeszcze bardziej uregulowana. U mnie krem sprawdzał się dobrze pod makijażem, wyglądał o wiele lepiej oraz lepiej się trzymał. W czasie używania produktu wyskoczyły mi pryszcze (nie były skutkiem używania kremu), nie pomógł w pozbyciu się ich (w sumie to nawet nie jest bardzo nastawiony na takie działanie), ale też bardziej nie zaszkodził. Cieszę się, że produkt jest zamknięty w aluminiowej tubie, dzięki temu mogę wycisnąć go do końca, ale uwaga... przy tym końcu potrafi wystrzelić (mój sufit coś o tym wie) ???? Jestem zachwycona tym jak potrafi utrzymać kontrolę nad moją wyświecającą się strefą T, dlatego uważam, że to najlepszy matujący krem jaki do tej pory używałam (a trochę ich było). Na pewno jeszcze do niego wrócę ❤

Jestem posiadaczką tłustej cery, a ten krem cudownie matuje i wygładza pory. Raz na jakiś czas na większe wyjście pod makijaż sprawdza się super. Jednak mimo nawilżania cery, po nałożeniu tego kremu odczuwam okropne ściągnięcie. Ponadto przy rozprowadzaniu na skórze bardzo bieli (i jakby "pieni" się na twarzy), nieważne czy nakładam go solo czy na pielęgnację. Nie zauważyłam też poprawy mojej cery, mimo tego, że przez kilka tygodni nakładałam go codziennie na noc. Osobom z tłustą cerą polecam mieć go w kosmetyczce na specjalne okazje jednak nie widzę potrzeby stosowania go na co dzień.

Najlepszy krem jaki miałam i skończyłam cały. Już druga tubka u mnie w obiegu. Wchłania się bardzo szybko, cera już po kilku dniach jest gładsza , uspokojona. Nie używam bez przerwy, bo latem jednak starałam się używać krem z spf, ale jak tylko widzę, że coś nie tak z cerą, to szybko do niego wracam i od razu poprawa. Na pewno zostanie ze mną na długo, bo mimo wieku mam dalej problemy nieraz jak u nastolatek. I on jako jedyny daje radę. Nie używam już podkładów ani żadnych cc czy bb i widzę, że z tym kremem samym cera o wiele lepiej wygląda. Pory zmniejszone, gładkość, miękkość, brak przebarwień i nadmiaru sebum. Z czystym sumieniem polecam ten krem.

Krem matujący a jak dobrze działający. Jeden z lepszych kremów matujących skórę tłustą, naprawdę daje rade i to na bardzo długo. Nie powoduje wyprysków ani zaczerwienia. Stosuję 2 opakowanie i pewnie na nim się nie skończy. Jedynym minusem jest cena więc trzeba go szukać na promocjach ale mimo wszystko warto jeśli chcecie mieć piękny makijaż który się nie świeci.

Kremu używam od ponad miesiąca. Mam cerę mieszaną, głównym problemem mojej skóry jest błyszczenie w strefie T. Dzięki temu kremowi w końcu moja twarz przestała się świecić. Krem jest świetny pod makijaż, jest lekki i ma neutralny zapach. Po zastosowaniu kremu moja twarz jest napięta, ale zupełnie mi to nie przeszkadza. Na pewno zostanę z tym kosmetykiem na dłużej. Po raz pierwszy znalazłam krem, który jest w konsystencji nie jest za lekki, ale cudownie się rozsmarowuje i nie pozostawia tłustej warstwy na twarzy. A efekt zmatowionej skóry jest widoczny od razu.

Mam cerę mieszaną z trądzikiem Używam sporadycznie na policzki ,bo w strefie T ten krem prowadzi do szybszego świecenia w tych okolicach. I na policzkach sprawuje się bardzo dobrze , czuje satynowe wykończenie i mat na długo.

plusy: + neutralny zapach + bardzo dobrze matowi skórę + blokuje wydzielanie sebum na wiele godzin + nie zapycha porów minusy: - rzadka konsystencja - nieznacznie podrażnia - ściąga - wysusza inne cechy, których nie biorę pod uwagę przy ocenie: + szeroka dostępność - niewydajny

Serię Authentic poznalalm dzięki Wizaz, gdy dostałam do testowania krem nawilżający ze skwalanem oraz serum zminiejszajace pory. Zarówno krem i serum zrobiły na mnie wielkie wrażenie , więc postanowailam wypróbować krem matujący jako następny.Szata graficzna i opakowanie jak większość produktów marki, dla mnie jak najbardziej eko i na plus. Jako posiadaczka cery mieszanej z tendencją do niespodzianek i wyświecania muszę zwracać szczególną uwagę na pielęgnację gdyż nie każdy krem mi odpowiada. Tutaj mogę powiedzieć że wersja matująca serii Authentic jest dla mnie kolejnym odkryciem, gdyż rewelacyjnie matuje moją skórę, świetnie współgra z kometykami kolorowymi i daje dokładnie taki efekt jak chcę. Wiem, że nie będzie to mój krem codzienny gdyż z racji wieku lubię też od czasu do czasu użyć czegoś splycajacego zmarszczki ( ten krem tego nie robi) ale na wieksze wyjście z domu i dla potrzeby utrzymacia kapryśnej cery w ryzach uważam ,że jest to absolutnie doskonały kosmetyk. Dawno nic nie zrobiło na mnie aż takiego efektu WOW a szukałam naprawdę długo :)