so!flow Brązująca pianka do ciała 

Skuszona pięknym opakowaniem, które na półce w sklepie od razu przyciągnęło moją uwagę, zakupiłam ten produkt. Opakowanie bardzo ładne. Mega przemawia do mnie ta szata graficzna. Prezentuje się naprawdę elegancko. Na opakowaniu, znajdziemy oczywiście dużo informacji, które przydadzą się podczas stosowania. Ogólnie produkty tej marki znam i lubię, więc i to też przekonało mnie do zakupu. Ja jestem raczej bladzioszkiem, więc czasem lubię użyć takich kosmetyków, które troszkę dodadzą mi koloru. Szczególnie zimą. Produkt ma naprawdę fajny skład, który zachęca do użycia. Produkt ten nie tylko nadaje kolor, ale też ma nawilżyć i odżywiać naszą skórę. Pozytywnie zaskoczył mnie też zapach tego produktu. Jest bardzo ładny i przyjemny dla nosa, a samoopalacze zazwyczaj śmierdzą. Więc było to miłe zaskoczenie. Do tego kosmetyku polecam używać rękawice. Produkt ten mocno brudzi. Trzeba bardzo uważać stosując go. Z całą pewnością, ubierzcie sobie jakieś stare ubrania, których Wam nie szkoda. Samoopalacz w formie pianki, to fajna sprawa i ja jestem zadowolona, jeśli chodzi o samo nakładanie tej pianki na ciało. Da się tą pianką równomiernie nałożyć ten samoopalacz. Szybko tez się ta pianka wchłania, co również jest na plus. Jaki więc minus i co mi się nie podoba? - KOLOR - niestety dla mnie jest on zbyt pomarańczowy. I niestety bardzo źle to wygląda na mojej skórze. A szkoda, bo produkt sam w sobie nie jest zły. niestety jest to tak wielki minus, że ja już więcej do tej pianki nie wrócę.

Pianka trafiła do mnie w boksie kosmetycznym, Marka jest mi znana ale w zasadzie wyłącznie z kosmetyków do włosów. Produkty samoopalające stosuje systematycznie to i pianka bardzo szybko poszła w użycie. Opakowanie jest dobrze do stosowane do konsystencji kosmetyku. Mamy tu plastikową butelkę o pojemności 170 ml z wygodną i dobrze działającą pompką spieniającą, dodatkowo zabezpieczoną zatyczką. Na butelce znajduje się etykieta w metalicznym złotym kolorze z białymi dodatkami, na której znajdziemy wszystkie niezbędne informacje dotyczące tego kosmetyku. Konsystencja jest lekkiej i puchatej i pianki w białym kolorze która po wyciśnięciu długo zachowuje taką formę. Zapach bardzo przyjemny jak na produkt samoopalający, Wyczuwalne są to nuty owoców tropikalnych, pachnie słodkim kokosem i mango. Skład jest całkiem fajny z zawartością gliceryny, betainy, wyciągu z korzenia marchwi, ekstraktu z liści wąkroty azjatyckiej, wyciąg z liści orzecha włoskiego, reszta to konserwanty w tym edta, zapach i substancje wpływające na konsystencję. Piankę aplikowałam przy pomocy rękawicy, i taki sposób daje nam gwarancję równomiernej opalenizny bez smug i plam. . Produkt szybko się wchłania, po aplikacji pozostawia skórę wygładzoną i ładnie pachnącą. Efekt opalenizny pojawia się w ciągu kilku godzin, jednak jest on bardzo delikatny i na mojej ciemniejszej karnacji mało widoczny. Po nałożonej jednej warstwy w zasadzie to jest niewielka różnica w odcieniu skóry, więc ja tą aplikację muszę ponawiać dwa, trzy dni z rzędu. Otrzymane opalenizna jest ładna brązowo złotym kolorze ale tylko przy jednej warstwie, kiedy ponawiamy aplikację i uzyskujemy ciemniejszy odcień to nabiera on pomarańczowych tonów. Pianka znika z ciała w bardzo elegancki sposób nie pozostawia jasnych czy ciemnych plam, w zasadzie jej znikanie jest niewidoczne. Wydajność jest bardzo dobra, cena regularna ponad 50 zł jak za taka jakość mocno przesadzona, ale nie ma problemu z znalezieniem produktu za połowę tej kwoty. No niestety nie jestem zbyt zadowolona zarówno z intensywności koloru jak i z jego odcienia. Jak na razie lubię markę tylko za kosmetyki do włosów i nadal tak pozostanie, bo pianka nie spełnia moich oczekiwań.

Produkty firmy so!flow znałam wyłącznie z kosmetyków do włosów. Zdziwiłam się gdy na półce w sklepie zobaczyłam tę piankę. Wygodne opakowanie to na pewno jeden z większych plusów tego produktu. Dodatkowo jest bardzo wydajna, starczyła mi na 2 miesiące regularnego stosowania. Zawiera bardzo dobry skład, nawilża i odżywia skórę, producent zachwala produkt tym, że posiada korzystne dla skóry adaptogeny. Ma również piekny, zniewalający zapach, który nie jest charakterystyczny dla tego typu produktów (samoopalacze zazwyczaj mają nieprzyjemny zapach). Minusem jest natomiast to, że bardzo brudzi dłonie i ubrania, trzeba niesamowicie długo czekać aby można się było ubrać po zastosowaniu produktu, a nawet jeśli wydaje się, że pianka powinna już się wchłonąć i tak zostawia brzydkie brudne plamy. Drugim minusem jest to, że mimo iż nadaje na ciele delikatny, subtelny efekt opalenizny, używana codziennie sprawia, że odcień potęguje się, dając finalnie pomarańczowy efekt. Wygląda to po prostu źle :(

Butelka z pompką w brzoskwiniowym odcieniu. Ma lekką konsystencję i przyjemny, lekko owocowy zapach. W składzie znajdziemy adaptogen w postaci wąkroty azjatyckiej (zwiększa nawilżenie i elastyczność), a także DHA i erytruloza (nadają ciemniejszy odcień), wyciąg glicerynowo-wodny z marchwii i orzecha (nadają kolor i chronią przed UV), betaina cukrowa (nawilża) oraz gliceryna (wygładza). Aplikacja jest bezproblemowa. Pianka szybko się wchłania i faktycznie nadaje ciemniejszego koloru skórze. Niestety podczas częstego używania sprawia, że kolor skóry robi się zbyt pomarańczowy. Po użyciu skóra jest delikatnie nawilżona i wygładzona. Sprawdza się nie tylko do przy brązowienia skóry, ale także do podtrzymania naturalnej opalenizny. Wydajność jest bardzo dobra. Co prawda znam lepsze produkty z tej kategorii, ale ta pianka naprawdę nie jest zła. Może być.

Pianka ma bardzo delikatny kolor, musiałam ją nakładać codziennie by było widać efekt. Pianka bardzo szybko się rozprowadza i wchłania, nie pozostawia smug. Sama formuła jest bardzo fajna, tylko kolor mogły być intensywniejszy. Myślę, że to idealna pianka dla początkujących, którzy nie chcą zrobić sobie krzywdy samoopalaczem. Zapach ma neutralny,nie śmierdzi mocno samoopalaczem, opakowanie bardzo wygodne, do zużycia do ostatniej kropli.

Ogólnie bardzo lubię markę Vis Plantis, dużo kosmetyków już od nich stosowałam, ale ta pianka brązująca nie zrobiła na mnie jakiegoś większego wrażenia... ok, ale bez szału... Fajna, lekka konsystencja, pianka się fajnie rozprowadza po ciele, łatwo ją rozsmarować. Pianka ta w swoim składzie zawiera tzw. adaptogeny, są to substancje roślinne, które słyną z dobroczynnego działania na skórę, włosy, a także wspierają organizm w przywróceniu naturalnej równowagi. Jedną z takich substancji jest właśnie wąkrotka azjatycka, która przyspiesza procesy gojenia, stymuluje produkcje kwasu hialuronowego, kolageny, elastyny, wzmacnia barierę naskórka, zwiększa nawilżenie i elastyczność naskórka.