Recenzowany krem przeciwsłoneczny otrzymałam w paczce dla Recenzentki Stycznia 2023, za co serdecznie dziękuję <3
Nie ukrywam, że przeczytanie bardzo przychylnych opinii na jego temat na Wizażu przełożyło się wprost proporcjonalnie na moje oczekiwania względem niego.
Mam cerę mieszaną, skłonną do trądziku i zaskórników, dość kapryśną. Przyznaję się bez bicia, że nie lubię kremów z SPF do twarzy, bo jakoś nie trafiłam do tej pory na taki, który sprawdzałby się dobrze i pod makijażem, jak i saute. Albo bielą, ale dają matowe wykończenie, albo są tłuste i wyświecają podkład - jedno z dwóch. Ten od myBuddy należy do tego drugiego typu.
Czas stosowania tego kremu przypadł na okres letni, czyli ten najbardziej wymagający. Aby dać swojej twarzy należytą ochronę trzeba użyć kremu "na dwa palce", czyli dużo. Rozsmarowując krem na twarzy ma się wrażenie, że jest całkiem lekki, plastyczny, gładko sunie po skórze i nie bieli. Pozostawia jednak twarz świecącą, bo nie nazwałabym tego satynowym blaskiem :D Nieważne, ile czasu dawałam mu na wchłonięcie - świecenie nie znikało. Z tego względu po nałożeniu podkładu konieczne było solidne przypudrowanie cery, a następnie powtórka po ok. 2h, bo podkład się wyświecał.
Stosując również wieloetapową pielęgnację poranną musiałam zredukować ilość tych etapów, więc albo rezygnowałam z serum, albo z kremu. Dlaczego? Bo po jakimś czasie moja skóra zaprotestowała i zaczęła się zapychać. Wychodzi na to, że co za dużo to niezdrowo, szczególnie w wysokich temperaturach.
Jeśli chodzi o ochronę przeciwsłoneczną to nie mogę się absolutnie do niczego przyczepić. Krem działa, jak powinien. Na twarzy nie pojawiły się jakiekolwiek przebarwienia, pomimo stosowania przeze mnie retinoidów nawet latem. Oprócz tego ma dość krótki (jak na SPF) i całkiem niezły skład, choć niepozbawiony kontrowersyjnych składników (mikroplastiki, fenoksyetanol i kilka substancji zapachowych). Zawiera humektanty (propanediol, fruktozę i pantenol), a także olej ze śliwek, choć szczególnego działania pielęgnacyjnego nie zauważyłam. Nie wymagam tego zresztą od kremu, którego głównym zadaniem jest ochrona przeciwsłoneczna.
Kosmetyk zamknięty jest w biało-różowej buteleczce o pojemności 50 ml zakończonej pompką, która działa perfekcyjnie przez cały czas stosowania kremu - nie zacina się i nie pluje produktem.
Zapach kosmetyczny, perfumowany i (na mój gust) zbyt intensywny, jak na kosmetyk przeznaczony do stosowania na twarz.
Kolor biały.
Czy wrócę do niego? Jestem szczęśliwa, że już się skończył, szczerze mówiąc :D I nie dlatego, że to bezwartościowy kosmetyk, bo tak, jak wcześniej wspomniałam - świetnie chroni przed szkodliwym promieniowaniem słonecznym, ale te wszystkie zabiegi i starania, aby móc bez obaw o zapchanie go stosować były dla mnie po prostu irytujące. Dodatkowo negatywnie wpływa na trwałość makijażu. Musiałam częściej niż zwykle usuwać nadmiar sebum i przypudrowywać twarz. Uważam, że nie jest to dobry wybór dla cer mieszanych czy tłustych i/lub tych skłonnych do trądziku.
Zalety:
- świetna ochrona przed promieniowaniem UVA/B
- dość krótki skład
- wygodne opakowanie z idealnie działającą pompką
- wydajność
- poska marka
Wady:
- pozostawia świecącą, tłustawą warstwę, która się nie wchłania, co wpływa negatywnie na trwałość makijażu
- za ciężka konsystencja (zapycha pory)
- mikroplastik, fenoksyetanol i kilka substancji zapachowych w składzie
- zbyt intensywny zapach, jak na kosmetyk do twarzy
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
Otrzymałam w ramach testowania na Wizaz.pl