Lovely Carnival, Creamy Blusher Róż do policzków

Róże w obu odcieniach złapałam na wyprzedaży po 4,99zł i kto by pomyślał, że tak się zakocham w kremowych różach :D Jedynka od dwójki różni się jedynie tonem - jaśniejsza 1, ciemniejsza 2, ale ogólnie są to brzoskwiniowe odcienie, no może ciut w jedynce widać różowego. Ale jedynka jest boska. Przepadłam! Nie miałam do czynienia z jakąś sporą ilością kremowego konturowania, ale róże Lovely, niezależnie od odcienia są mega kremowe, wręcz jak rozpuszczone masełko, topią się pod ciepłem palca i doskonale przenoszą. Osobiście najlepiej mi właśnie nałożyć palcem i rozcierać/blendować gąbką. Bardzo, ale to bardzo ładnie się wtapiają w skórę nadając wiosennego, świeżego rumieńca. Bez przypudrowania widać lekko "tłustawe" świecenie, ale po przypudrowaniu nic takiego się nie dzieje, wręcz są świetne w trwałości i nie ciastkują tego co pod nimi. Po malutkim rozczarowaniu np. różami kremowymi Sinsay (trochę suchawe, tępawe), to Lovely są wręcz aż za 'mokre', ale doskonale napigmentowane - z tym dobry wyważeniem, że nie pozostawiają plam, tylko właśnie naprawdę świetnie wtapiają. :) Opakowanie jest odkręcane, ale to może dobrze, bo nie ma szans, aby coś się nie domknęło i wyschło. Jedynie szkoda, że to była jakaś karnawałowa limitka. Liczę też na bronzery w tej postaci, bo z różami poradzili sobie świetnie!

czaiłam się na ten róż niesamowicie, bo jeśli chodzi o nie to wciąż szukam idealnego odcienia. a jeśli słyszę połączenie słów "róż" i "kremowy" to już w 100% jestem zainteresowana :-) co tu dużo pisać — kupiłam ten produkt po przecenie, czyli taniej o jakieś 6zł, ale i w normalnej cenie (ok. 16-17!) bym go nabyła. dlaczego? otóż praca z tym różem jest fantastyczna — świetnie się rozblendowuje, nie robi plam, odcienie są naprawdę twarzowe, bo jedynka jest delikatnym, nieco cukierkowym w opakowaniu różem, w sam raz dla osób o jaśniejszej karnacji, zaś dwójka — nieco głębszym, przygaszonym. ja, ze względu na bladość, pokusiłam się na pierwszą opcję. gwarantuję, że dzięki swej kremowości nie będzie problemów z rozłożeniem na twarzy tego produktu, bo spokojnie można go dołożyć w razie, gdy go będzie za mało i "zdjąć nadmiar", gdyby było go za dużo. wykończenie różu powiedziałabym, że raczej jest matowe lub co najwyżej naturalne, w żadnym wypadku nie jest ono świetliste, zero drobinek. przypudrowany trzyma się świetnie twarzy, nie znika. jeśli ktoś jest fanem kremowych różów lub ogółem różów, to nie myśleć za długo — brać!