Ingrid Cosmetics Ingrid x Fagata , Toxic EDT 

Ta kompozycja bardzo mi się podoba, zapach jest wielowymiarowy, bogaty i nieco drapieżny. Skradł moje serce i dla mnie jest uzależniający. Jest zdecydowanie odmienny od popularnych, łatwych w odbiorze świeżych lub owocowych słodziaków. Trochę jak gęsty i mocny, ziołowy a jednocześnie słodki likier. Zielone opakowanie odpowiada zawartości. Trwałość mogłaby być lepsza, czuję go na sobie ok 4-5 godzin, na ubraniach trzyma się oczywiście dłużej. Według mnie nie jest to unisex, pasuje do kobiet młodych i w średnim wieku.

Kompozycja zapachowa jest bardzo ładna. Na pierwszy „rzut nosa” czuję imbir i suszone owoce. Generalnie zapach robi wrażenie, i pachnie jak drogie perfumy z wysokiej półki. Ale co z tego, skoro po 10 minutach z zapachu na skórze nie pozostaje absolutnie nic? Przed pójściem spać spryskałam tym zapachem wszystkie kurtki i płaszcze w szafie, i wykorzystałam około 1/4 flakonu, więc dużo. Rano po otwarciu szafy czułam tylko płyn do płukania Silan w którym wyprałam żakiet tydzień temu. Ogólnie: strata pieniędzy. Cena 50zł za 30ml, za zapach który utrzymuje się niecałe 10 minut…

Zapach jest dostępny w Rossmannie w cenie regularnej 50 zł, ale ja zaczekałam na promocję i kupiłam za 37. Jest taki bardzo w moim stylu, wytrawny, ziołowy, intrygujący, zaczepny, wiercący w nosie. Ja czuję głównie kardamon, choć nie ma go w składzie. Zapach aptekarskiej tinktury ziołowej i ..miód gryczany. Szybko ulatnia się za skóry, dłużej zostaje na ubraniach, na końcu staje się słodko-mdlący. Kompozycja bardzo udana i szkoda, że nie zostaje na dłużej.