Bell Asian Valentine's Day I Love K-Pop, K-Glossy Lips Lipgloss Błyszczyk do ust

Skusiłam się na lekko czerwony błyszczyk. Tak naprawdę to coś między balsamem a błyszczykiem. Na pewno nie jest to tint, właściwie nie zostawia koloru na ustach. Konsystencję dość mocno przypomina mi balsam do ust od rare beauty. Nie klei się, ładnie otula usta, ma też calkiem fajny skład, jest tam sporo olej. Opakowanie wiadomo, szału nie robi ale nie rozpada się do samego końca xD. Jedyne co ro przeszkadza mi sztuczny arbuzowy zapach.

Będąc na zakupach w Biedronce zawsze zaglądam na dział z kosmetykami (nawet jak nie mam zamiaru aktualnie nic kupić - to chyba po prostu już nawyk :’) ). W ten sposób trafiłam na nową kolekcje Bell (tymczasową) inspirowaną tematyką azjatycką (głównie K-popem) i postanowiłam zakupić 2 błyszczyki do przetestowania, zwłaszcza że kosmetyki tej marki zawsze są w przystępnych cenach. Błyszczyki są w standardowych plastikowych buteleczkach z zakręcaną przykrywką, do której jest przymocowany aplikator - nic nowego. Opakowania są urozmaicone różowymi zdobieniami. Rzeczą, która przede wszystkim przykuwa uwagę tych kosmetyków, to zapach! Jest on mocno owocowy (nr 01- bardzo słodki - nie potrafię stwierdzić co to dokładnie jest; nr 02 - jak gumy o smaku arbuza). Błyszczyki nakłada się bardzo dobrze, bez żadnych przeszkód. Po nałożeniu na ustach mamy ładny efekt nabłyszczenia. Na początku jest on intensywny, jednak z czasem słabnie ale dalej usta się ładnie świecą (wyglądają na odżywione/nawilżone - powiedziałabym, że dają taki zdrowy efekt niż taki gloss jak inne błyszczyki) oraz co warto podkreślić NIE SKLEJAJĄ UST. Jeśli chodzi o kolory (testowałam nr 02) i nie są one intensywne - są o wiele jaśniejsze niż prezentują się w opakowaniu przez co dają bardzo naturalny efekt. Jest to też produkt, który trzeba reapliikować (zwłaszcza po posiłkach). Podsumowując: za taką cenę, są to bardzo przyjemne błyszczyki, mające bardziej wykończenie jak balsamy do ust. Jednakże do codziennego użytku lub dla osób lubiących delikatne podkreślenie ust bądź zaczynające dopiero swoją przygodę z makijażem. Ja osobiście, wolę gdy błyszczyk daje efekt tak zwanych ,,glass lips” ale gdy się spieszę lub po prostu chce delikatnie podreślić usta, to z chęcią sięgam po ten produkt.

Z limitkami tak to już bywa, że kupuje się je dla ładnego opakowania. Jako fanka Japonii oraz Korei i wszystkiego co jest kawaiiiiiii nie mogłam przejść obojętnie koło tej kolekcji z Bell. Najbardziej przemówiły do mnie błyszczyki, a fakt, że nie miałam takiego zwykłego bezbarwnego na stanie tylko poparł zakup. Crystal Love, czyli po prostu bezbarwny. Ładnie lśni, optycznie nieco powiększa oraz uwypukla usta i dodaje świeżości w makijażu. Jest też fajny do stosowania na matowe pomadki, aby zamienić je w coś zupełnie innego :) Opakowanie jest przesłodkie ^^ A jego zawartość bardzo mi przypomina bezbarwny błyszczyk z serii Glam Wear tej firmy, który miałam lata temu. Ten sam przyjemny owocowy zapach, te same właściwości-błyszczyk jest lekki, praktycznie w ogóle się nie klei, ale też szybko znika z ust, mam wrażenie, że momentalnie się zjada. A jak zniknie to usta są wręcz lekko wysuszone, produkt w ogóle ich nie nawilża oraz nie chroni przed wysuszeniem co szczerze mnie wręcz zdziwiło-jestem już przyzwyczajona, że dzisiaj błyszczyki oprócz ładnego efektu wizualnego oferują też podstawową ochronę oraz pielęgnację. A tutaj tego nie ma. Niemniej błyszczyk nosi mi się przyjemnie, będzie dobry na sezon wiosenno-letni(ze względu na swoją lekkość). Aplikator malutki i sztywny, trzeba minimum 2-3 razy nabierać z opakowania by pokryć usta odpowiednią ilością produktu.

Błyszczyki Bell z kolekcji limitowanej dla Biedronki posiadają przyjemny, owocowy zapach. Ładnie prezentują się na ustach. Zapewniają nawilżenie oraz naturalny efekt. Ciekawa szata graficzna przyciąga uwagę. Atutem jest korzystna cena. Produkt jest wydajny. Dostępny w 2 kolorach.

Błyszczyki są produktem, bez którego nie wyobrażam sobie kosmetyczki. Nie trzeba więc było długo mnie zachęcać do kupienia nowości z Bell w wyglądającym niezwykle soczysto kolorze (zakupiłam kolor 02- CHERRY KISS). Opakowanie produktu jest niezwykle "przesłodkie" i od razu wskazuje na pewną inspirację koreańskim rynkiem kosmetycznym. Przy tym jest niewielkich rozmiarów, które z pewnością zmieszczą się w każdej kosmetyczce. Pierwsze co rzuca się w oczy przy użytkowaniu produktu to jego nietypowy aplikator, który zawiera delikatne zagłębienie w swojej ściętej pod skosem końcówce. Oprócz tego nie sposób nie wspomnieć o niezwykle słodkim zapachu, który towarzyszy otwieraniu produktu. Sam produkt ma zdecydowanie mniej intensywny kolor niż wydaje się patrząc na zamknięte opakowanie. Mi osobiście taki odcień dużo bardziej się podoba, ponieważ nadaje ustom niezwykle soczystej barwy, dzięki czemu wargi wyglądają na intensywnie nawilżone i miękkie. Błyszczyk ma lekki arbuzowy smak, który wyczuwalny jest zaraz po nałożeniu. Dodatkowo nie zauważyłam aby produkt odczuwalnie sklejał usta. Trwałość tego błyszczyku jest typowa jak dla tego typu produktów, kolor schodzi z ust po dość krótkim czasie.

Jakoś niespecjalnie chciałam zdobyć błyszczyk w kolorze 02 (czerwony), mimo, że podczas nakładania jest dosyć transparentny, ale ma pachnieć arbuzowo - choć nazwa jest wiśniowa xD Ale mam już w swojej kolekcji, tyle że z Bell Hypo, Jelly mask watermelon, więc wiem jak to może pachnieć i jakoś nie. Jedynka natomiast wg recenzji na yt miała być właśnie wiśniowa - i tu niestety okazuje się, że "internety kłamio" :D Jest to słodki zapach (nazwa to Crystal Love, więc nie sugeruje nam nic), może nieco wiśniowawy, ale raczej określiłabym go jako cukierkowy. Natomiast ja miałam oczekiwania wobec niego dość spore, bo kocham najbardziej z Bell Vitamin Mask, i ona właśnie słodko pachnie (inaczej, bliżej niej były błyszczyki z serii Vege) i jest przeźroczysta - miałam nadzieję, że K-Glossy będzie chociaż trochę tak dobra jak tamta. Niestety nie jest. Jest to zwykły, zwyczajny błyszczyk, niebyt bogaty w konsystencji, nawet powiedziałabym, że dość wodnisty. Przy jednej-dwóch warstwach za chwilę go nie ma (smaku w sumie brak), przy pięciu chwilę "posiedzi", ale żadnego większego nawilżenia nie daje. Nie mrowi, nie chłodzi. Zwyklak jakich wiele i niestety się zawiodłam.