Bielenda Hydro Lipidium Maksymalna Tolerancja, Krem barierowy nawilżająco-kojący 

Krem Bielenda Hydro Lipidum to najlepszy krem jakiego dotychczas używałam. Moja skóra była pozbawiona blasku i przesuszona, a ten krem dosłownie uratował moją barierę hydrolipidową. Już po kilku dniach skóra stała się miękka, gładka i promienna (naturalny glow). Używam go rano i wieczorem, nie roluje się pod spf. Co ważne, nie zapchał mojej skóry. Po około 2 tygodniach używania go, od razu poszłam kupić kolejne opakowanie na zapas. Polecam każdemu, kto potrzebuje solidnej dawki regeneracji i nawilżenia.

Jest wysokolipidowy krem barierowy silnie regenerujący. Znajdują się w nim: skwalan, ceramidy, fosfolipidy, synbiotyk, CICA oraz prowitamina B5. Jest bezzapachowy, ma lekką konsystencję i błyskawicznie się wchłania. Zdecydowanie wpłynął na poprawę stanu mojej skóry. Zmniejszyło się jej przetłuszczanie, pory są mniej zapchane. Krem stosowałam rano i wieczorem. Nie zapchał mnie ani nie wywołał podrażnień. Zdecydowanie jest wydajny i wystarcza na długo.

Krem Bielenda Hydro Lipidium Maksymalna Tolerancja to absolutny hit w mojej pielęgnacji skóry. Od pierwszego użycia jestem nim zachwycona! To naprawdę solidny produkt, który spełnia wszystkie obietnice producenta, a ja w pełni mogę go polecić każdemu, kto zmaga się z suchą, normalną lub wrażliwą skórą. Bez odświeżaczy, bogaty skład Największym plusem tego kremu jest jego skład – bardzo dobrze przemyślany i bogaty w składniki aktywne, które naprawdę działają. Krem nie zawiera żadnych odświeżaczy zapachowych, co jest dużym atutem, zwłaszcza dla osób o wrażliwej skórze, skłonnej do alergii. Jego formuła w pełni odpowiada moim wymaganiom, bo nie podrażnia skóry, a jednocześnie dostarcza jej nawilżenia, którego potrzebuje, by wyglądała zdrowo i promiennie. Działanie na skórze Krem doskonale nawilża moją skórę, nie pozostawiając po sobie tłustego filmu ani białych śladów, co jest dla mnie bardzo ważne. Szybko się wchłania, dzięki czemu od razu mogę przejść do aplikacji makijażu, nie martwiąc się, że kosmetyki będą się źle trzymać. Zauważyłam również, że skóra staje się bardziej elastyczna i gładka, a jej bariera ochronna jest wyraźnie wzmocniona. Po dłuższym stosowaniu zauważyłam, że moja cera jest bardziej odporna na czynniki zewnętrzne, takie jak zmiany temperatur czy zanieczyszczenia powietrza. Piękne, funkcjonalne opakowanie Krem znajduje się w szklanej, eleganckiej i solidnej buteleczce, która wygląda bardzo luksusowo i estetycznie. Dodatkowo, dozownik z pompką ułatwia aplikację, co sprawia, że codzienne stosowanie jest wygodne i higieniczne. Pompka dozuje odpowiednią ilość produktu, więc nie muszę się martwić o marnowanie kosmetyku. Komfort stosowania Nałożenie kremu to prawdziwa przyjemność – ma przyjemną konsystencję, która łatwo się rozprowadza na skórze. Czuć, że skóra jest dobrze nawilżona i odżywiona, ale nie ma efektu obciążenia ani tłustego filmu. Po użyciu kremu skóra jest miękka, gładka, a twarz wygląda zdrowo, świeżo i wypoczęta. Nie pozostawia uczucia ściągnięcia, co zdarzało mi się przy innych produktach. Podsumowanie Bielenda Hydro Lipidium Maksymalna Tolerancja to krem, który spełnia moje wysokie oczekiwania. Świetnie nawilża, koi, wzmacnia barierę ochronną skóry, a jednocześnie nie obciąża jej ani nie pozostawia nieprzyjemnego filmu. Jest bardzo komfortowy w użyciu, ma piękne opakowanie, a jego skład jest naprawdę przemyślany. Używam go codziennie i zdecydowanie polecam go każdemu, kto szuka skutecznego, a przy tym delikatnego kosmetyku do pielęgnacji suchej, normalnej lub wrażliwej skóry.

Ten krem to absolutny must-have w mojej codziennej pielęgnacji, zwłaszcza w okresie zimowym, kiedy moja skóra jest szczególnie wrażliwa i podatna na przesuszenie. Konsystencja kremu jest idealna – lekka, ale jednocześnie bogata, dzięki czemu świetnie się rozprowadza i szybko wchłania, nie pozostawiając tłustego filmu. Po aplikacji skóra natychmiast staje się miękka, elastyczna i doskonale nawilżona. Krem tworzy delikatną warstwę ochronną, która skutecznie zabezpiecza przed działaniem czynników zewnętrznych, takich jak mróz, wiatr czy suche powietrze w ogrzewanych pomieszczeniach. Co więcej, zauważyłam, że regularne stosowanie wyraźnie poprawiło kondycję mojej skóry – jest mniej podrażniona i wygląda zdrowiej. Produkt jest bezzapachowy i hipoalergiczny, co czyni go idealnym rozwiązaniem dla osób z wrażliwą cerą, skłonną do alergii czy atopii. Duży plus za skład, który koncentruje się na pielęgnacji i ochronie bez zbędnych dodatków. prawdziwy ratunek dla wymagającej skóry :)

Krem kupiłam zachęcona pozytywnymi opiniami jako posiadaczka cery odwodnionej, z nadzieją że znajdę zamiennik po innych markach, których używałam do tej pory. Przyzwoita cena, wygodne opakowanie, a w nim krem, który jest tak słaby, że aż ciężko uwierzyć. Kilka minut po nałożeniu skóra jest sucha i nawet dodanie kolejnej warstwy nie rozwiązuje problemu. Odstawiałam go na kilka dni i wracałam, żeby sprawdzić czy coś się zmieni. Chciałam dać mu ostatnią szansę i użyłam go do ciała- dawno nie miałam tak szorstkiej skóry na łydkach :) Nie polecam niestety.

Krem hydro lipidowy od Bielenda przykuł moją uwagę bardzo dobrym kojąco nawilżającym składem, przystępną ceną i prostą schludną szata graficzną. Moja cera: dojrzała, przesuszoną, latem stosuje kwasy, jesienią i zimą retinol. W okresie letnim stosowałam ten krem jako ostatni etap pielęgnacji i sprawdzał się dobrze. Regenerował, nawilżał, odżywiał. Nie powodował podrażnień, nie zapychał, nie podrażniały oczu. Jednak w momencie przejścia na retinol ten krem przestał dawać radę. Moja skóra nadal była sucha, czułam potrzebę nałożenia jeszcze jednego bardziej treściwego kremu. Krem od Bielenda się wchłaniał, ale nie przynosił ulgi i ukojenia skórze. W końcu odstawiłam ten produkt zastępując go innym regenerującym kremem. Wydajność u mnie była kiepska, ponieważ czasem nakladalam dwie warstwy kremu. Dodam iż moja bariera hydrolipidowa jest odbudowana. W moim przypadku nie sprawdził się do końca i nie wrócę do niego ponownie.

Mam suchą skórę, która wymaga starannej pielęgnacji, i Bielenda Hydro Lipidium Maksymalna Tolerancja, Krem barierowy nawilżająco-kojący, świetnie się u mnie sprawdza, szczególnie w okresie letnim i jesiennym. Jego lekka, ale skuteczna formuła doskonale radzi sobie z moją przesuszoną cerą, zapewniając jej intensywne nawilżenie i przywracając uczucie komfortu. Skóra po użyciu jest gładka, miękka i elastyczna, a krem dodatkowo koi wszelkie podrażnienia, co jest dla mnie bardzo ważne. Latem i jesienią cenię jego lekkość – szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu, co czyni go idealnym wyborem na te pory roku. Mimo że świetnie spełnia swoje zadanie w cieplejsze miesiące, zimą moja skóra potrzebuje bardziej treściwego, odżywczego produktu, który jeszcze mocniej ochroni ją przed niskimi temperaturami i suchym powietrzem. Niemniej jednak, ten krem to niezastąpiony element mojej pielęgnacji w cieplejszym okresie, idealnie łączący skuteczność z komfortem stosowania.

Jako osoba o bardzo wrażliwej skórze, zawsze szukam produktów, które zapewnią mi maksymalną ochronę i ukojenie bez ryzyka podrażnień. Kiedy natknęłam się na Bielenda Hydro Lipidium Maksymalna Tolerancja, od razu poczułam, że to może być właśnie to, czego potrzebuję. I nie zawiodłam się – ten krem barierowy okazał się prawdziwym ratunkiem dla mojej suchej i podatnej na zaczerwienienia skóry. Od razu po nałożeniu kremu czuć jego intensywne działanie kojące. Skóra momentalnie odzyskuje komfort – wszelkie uczucie ściągnięcia i suchości znika, a zamiast tego pojawia się miękkość i gładkość. To, co wyróżnia ten krem, to jego bogata, ale jednocześnie lekka formuła, która błyskawicznie się wchłania, nie pozostawiając tłustej ani lepkiej warstwy. Idealnie nadaje się pod makijaż, ale także sprawdza się jako wieczorny rytuał pielęgnacyjny. Krem Bielenda Hydro Lipidium został opracowany z myślą o maksymalnej tolerancji – oznacza to, że jego formuła jest pozbawiona drażniących składników, takich jak parabeny, silikony czy sztuczne barwniki. Dla mojej delikatnej skóry to strzał w dziesiątkę. Produkt zawiera lipidy, które odbudowują naturalną barierę ochronną skóry, zapobiegając utracie wilgoci, a także chronią przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi. Dzięki temu cera jest zabezpieczona i wzmocniona każdego dnia. Regularne stosowanie kremu Bielenda Hydro Lipidium sprawiło, że moja skóra jest bardziej nawilżona, elastyczna i mniej podatna na podrażnienia. Co więcej, krem doskonale radzi sobie z zaczerwienieniami i sprawia, że skóra wygląda na zdrową i wypoczętą. Cenię ten produkt za to, że mogę go stosować bez obaw o niepożądane reakcje – to prawdziwe ukojenie zamknięte w tubce! Dla osób, które zmagają się z wrażliwą, skłonną do przesuszania skórą, Bielenda Hydro Lipidium Maksymalna Tolerancja będzie idealnym wyborem. To barierowy krem, który nie tylko chroni, ale też dogłębnie nawilża i koi, zapewniając skórze komfort i zdrowy wygląd na długi czas.

Jestem posiadaczką cery mieszanej, która wymaga szczególnej pielęgnacji. Ten krem stosowałam głównie w okresie wiosenno- letnim i bardzo mnie zachwycił. Nadaje się na noc na upale dni- błyskawicznie się wchłania, nie jest ciężki, a widocznie wygładza buzię. Na dzień jest idealny pod makijaż jak i również nałożony solo. Bezzapachowy, lekka konsystencja, super skład. Na pewno kupię kolejne opakowanie.

Mam wrażliwą i tłustą skórę. Za dużo się bawiłam kwasami i retynolem, więc potrzebowałam czegoś lekkiego, a kojącego. Akurat krem od Bielenda sprawił się świetnie! + niekomendogenny + bardzo wygodne i higieniczne opakowanie + 50 ml starczyło na pół roku + nie ma zapachu + lekki + szybko się wchłania + nawilża i łagodzi + niska cena - pewnie nie nawilża wystarczająco dla suchej skóry Pewnie wrócę do tego kremu, bardzo mi się spodobał.

Cała seria posiada higieniczne i wygodne do użytku opakowania. Krem nie jest gęsty, ale również nie jest lejący, dzięki czemu szybko się wchłania, nie powoduje uczucia ciężkości i nie zapycha. Tak jak zapewnia producent - nawilża, koi i regeneruje, odbudowując przy tym barierę hydrolipidową. Mimo, iż tubka zawiera 50ml to starcza na naprawdę długo. Cena również jest przyciągająca, ponieważ mi osobiście udało się dorwać ten krem w Rossmannie za ok. 17zł. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do tego kremu, chociaż uważam, że do suchej cery sprawdzi się bardziej drugi krem z tej serii - silnie regenerujący.

+ krem jest lekki +szybko się wchłania +nawilża skórę, zmiękcza ją bez efektu tłustości i przeciążenia +jest formuła jest dobra na lato i upały +bez zapachu, nie podrażnia Generalnie jest to taki zwykły krem nawilżający. Raczej dla skór bardzo suchych i wymagających intensywnej regeneracji będzie zbyt słaby, ale obecnie podczas wręcz upalnych nocy sprawdza mi sie fajnie. Troche dziwi mnie ważność tylko 4 miesięcy po otwarciu ale w sumie przy codziennym stosowaniu jak najbardziej mozna go w tym czasie zużyć. Nie wiem czy do niego wrócę, jest ok ale niczym szczególnym mnie nie zachwycił.

Krem zakupiłam jako uzupełnienie pielęgnacji przy stosowaniu retinolu w okresie jezienno- zimowym. Na dzień i na noc używałam innych, ten był awaryjny albo okazyjnie na zmianę, a także równolegle dla męża, któremu czasem przesuszają się miejsca na twarzy. Mieliśmy wrażenie, że faktycznie nawilża i koi. Zakupiony w promocji, w regularnej cenie raczej bym go nie zakupiła. PAO 4 miesiące - troszkę krótko, mogłoby być 6 ale jestem to w stanie przełknąć jeśli dzięki temu ma mniej konserwantów. Nie jestem do niego przekonana w okresie letnim - gdy użyłam kilka razy, miałam wrażenie, że powstawały mi po nim na twarzy białe grudki czego serdecznie nienawidzę. Jednakże mam skłonności do zapychania i powstawania takich niespodzianek, gdy krem jest zbyt bogaty albo nie przypasuje mi jakiś składnik. Dziwie się, że nie zauważyłam tego gdy stosowałam go od czasu do czasu podczas tej kuracji retinolem, widocznie wtedy pasował mojej suchej cerze.

Moja sucha skóra go szczerze pokochała. Aż nie mogę uwierzyć, że można dostać taką jakość za tak niską cenę! Kupiłam go z polecenia koleżanki i absolutnie nie żałuje. Co więcej, na pewno kupie go ponownie. Jest treściwym kremem, ale nie za ciężkim. Nie zapycha ani tez nie posiada żadnego konkretnego zapachu. Delikatnie otula skórę i sprawia, ze jest mięciutka. Sprawnie się rozsmarowuje i wchłania, nie klei się. Bardzo lubię go używać jako bazę pod makijaż - wygląda wtedy idealnie. Łączy się z wieloma podkładami, nie roluje się. Na noc nakładam go siać grubo i budzę się dosłownie z nową skórą! Polecam przetestować nawet innym typom skory.

Krem nawilżająco-kojący dołączyłam do zamówienia u producenta czysto spontanicznie i właściwie bez przekonania, a nieoczekiwanie okazał się jednym z moich ulubieńców i stałych elementów w pielęgnacji. Ukryty w klasycznej tubce ma lekką białą konsystencję, rozprowadza się nadzwyczaj łatwo i wchłania bardzo szybko, pozostawiając na skórze delikatną warstewkę ochronną. Nie jest ona lepiąca ani kleista, ewentualnie nieco tłustawa (ale nie olejowa). Co ważne, na mojej skórze ten krem nigdy się nie roluje, nawet przy nałożeniu znacznie większej ilości. Najbardziej pozytywnie krem zaskoczył mnie jednak tym, jak doskonale poradził sobie z podrażnieniami i uczuciem pieczenia. Zważywszy na cenę, nie miałam w tej materii większych oczekiwań, a jednak ten niepozorny drogeryjny krem za 30 złotych przyniósł mi ulgę i ukoił ból, z którym nie radziły sobie dermokosmetyki za 100-200 zł (zastanawiam się, czy to tak dobrze świadczy o tym kremie, czy tak źle o tych drogich dermokosmetykach). Polecałabym ten kosmetyk każdemu, ale widziałam, że niektórym osobom się w tej kwestii nie sprawdził (mimo analogicznych okoliczności), więc pozostaje mi tylko kolejny raz potwierdzić regułę, że wszystko zależy od skóry. Czy ten kosmetyk ma wady? Ma, przy czym nie dotyczą one samego działania. Przede wszystkim krem znajduje się w tubce, która pod koniec bardziej wypluwa niż dozuje produkt. Zdarza się, że krem wystrzela w nagły sposób na dużą odległość. Trudno też dostać się do końcówki kremu i zwykle wymaga to rozcięcia opakowania. W bardziej wymagających sytuacjach trzeba nałożyć większą ilość, co znacznie obniża wydajność. Systematyczność i obfitość stosowania narzuca nam też bardzo krótkie PAO wynoszące zaledwie 4 miesiące. Przy częstym korzystaniu zmieszczenie się w nim nie stanowi problemu, ale jeśli ktoś chciałby go sobie zostawić na specjalne okazje, to tu już ten krótki termin może okazać się problematyczny.

Na początku (początek zimy, wprowadzałam wyższe stężenie retinolu- 1%) mi się nie sprawdził. Był zbyt lekki, nie na tyle kojący, na ile potrzebowałam. Po tym najgorszym okresie wprowadzania retinolu skóra nie była aż tak wrażliwa, ale potrzebowała więcej nawilżenia. Postanowiłam więc dać kremowi od Bielendy drugą szansę. Okazało się, że świetnie, długotrwale nawilża i odżywia skórę. Lekko się wchłania, zmiękcza i delikatnie koi. Dobry na dzień i na noc. Nie dla ekstremalnie podrażnionej skóry zimą, sprawdzi się za to w cieplejsze dni jako krem regenerujący.

Mam problem z kremami od Bielendy. Mam wrażenie, że wszystkie zachowują się bardzo podobnie. Zostawiają tłusty film, a wcale tak dobrze nie nawilżają. Z tym było podobnie, a nawet jeszcze gorzej! Krem jedynie natłuszczał, nawilżenia nie było, bo widzę, że pojawiło się dużo nowych suchych skórek, które przy wcześniejszym kremie się nie pojawiały. Trzeba bardzo dużo nałożyć bo konsystencja jest cienka i szybko znika - więc produkt jest niewydajny. Niestety nie polecam.

mam cerę mieszaną o suchych policzkach i tłustym t-zone. na noc lubię stosować kremy dobrze nawilżające a na dzień bardziej lekkie. ten krem nawilża, koi, nie podrażnia, nie zapycha, dobrze się wchłania i rozprowadza. wydaje mi się że dla cer suchych może być niewystarczająco nawilżający ale dla pozostałych w sam raz i myślę że także podlasuje wrażliwym cerom. cena jest niska i ma przyjemne i pozytywnie wpływające na skórę składniki, to już moje drugie opakowanie. łatwo pomylić opakowanie z wersją na dzień z filtrem SPF, ja opisuję ten bez filtru przeciwsłonecznego!