Jakiś czas temu upatrzyłam sobie w hebe kosmetyki, które powinny (i faktycznie to robią) zaspokoić potrzeby mojej odwodnionej skóry. jako pierwszy z marki Muldream wybrałam ten oto, bo przecież mało ma słoików i tubek z takimi kremami, a co tam.... jeszcze jeden nie zaszkodzi, poza tym tamte będą się już kończyć i przyszedł czas na coś innego.
Wersję Instense wybrałam by posłużyła mi w wieczornej rutynie do zamknięcia pielęgnacji i by wspomóc regenerację naskórka. Stosuję też "lżejszą wersję" kremu All Green Mild Facial Cream, ale w chłodniejsze dni czy wczesną wiosną towarzyszył mi ten oto jegomość. Szczerze, nie widzę różnicy w działaniu obu wersji. Nie do końca jest to w rzeczywistości chyba jedna seria, choć opakowania i tekturowe i słoiczek są łudząco podobne, stąd też w mojej głowie tak myśl, mniejsza o to. Chcę powiedzieć, że jedyną różnicą pomiędzy nimi jest warstwa ochronna, która tutaj jest większa.
- KONSYSTENCJA: krem posiada formułę lekką, kremowo-żelową o białej wpadającą w mleczną barwę i jest w moim odczuciu troszkę "mokry".
Część kosmetyku się wchłania, a część pozostaje na powierzchni naskórka tworząc mocną warstwę ochronną, wyczuwalną w dotyku, ale komfortową. Bo ani nie obciąża skóry, ani się nie roluje, bardziej jest ona wyczuwalna w samym dotyku niż w noszeniu. Nie ma tego uczucia ciężkości na skórze. A to też daje uczucie większej ochrony i dla nawilżenia, ale też od czynników zewnętrznych.
Kosmetyk pozostawia efekt błyszczenia, takiego glow, czego osobiście nie lubię przynajmniej w strefie T, ale w dzień nakładam jeszcze spf i puder, co rozwiązuje problem, a w wieczornej rutynie nie ma to dla mnie znaczenia.
- OPAKOWANIE: krem kupujemy w tekturowym pudełku i miłej dla oka szacie graficznej. Z tyłu umieszczona jest naklejka, na której polski dystrybutor umieścił zwięzły opis działania kremu. Wewnątrz opakowania znajduje się szklany, matowy, satynowy w dotyku słoiczek z białą plastikową nakrętką, pod którą znajduje się jeszcze plastikowa osłonka. A do tego jeszcze przeźroczysta plastikowa szpatułka do aplikacji kremu.
Kształt słoiczka jest ciekawy, zwęża się on nieco ku górze uskokiem, ale nie przeszkadza to w wydobywaniu kremu z wnętrza.
- ZAPACH: brak
- DZIAŁANIE: krem przyjemnie nawadnia i łagodzi skórę od razu po aplikacji, a dodatkowo przyjemnie koi i zmiękcza naskórek, jednocześnie regeneruje. Nawodnienie jest odpowiednie dla mojej odwodnionej cery, a jednocześnie jest ono bezpiecznie zamknięte w naskórku, co daje komfort. Chyba na stronie hebe jest on opisany jako krem SOS barierowy i faktycznie, spełnia on taką rolę.
W przypadku uszkodzenia naskórka, np. na skutek chłodnego powietrza, ale zbytniego szarżowania sobie z aktywnymi składnikami (zdarza się) krem szybko radzi sobie z problemem. Mam wrażenie, że już sama jego formuła, ta jego "mokrość" w odczuciu jest dla skóry ulgą, a resztę załatwiają zawarte w kremie inne składniki.
Zalety:
- nawadnia
- warstwa ochronna zabezpiecza naskórek przed ucieczką wody i uszkodzeniami
- film jest wyczuwalny w dotyku a nie obciąża i nie tłuści
- chroni
- regeneruje
- koi
- łagodzi
- przyjemna konsystencja
- opakowania
- dołączona szpatułka
- NEUTRALNE CECHY:
- pozostawia glow, za którym nie przepadam, ale nie jest uciążliwy
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie