Gamarde Atopic, Comfort Cream Krem do cery atopowej

Kremy łagodzące i regenerujące muszą być w mojej kosmetyczce bezwzględnie, pilnuję tego by zawsze mieć ich co najmniej dwa, trzy egzemplarze różnych marek. Również kremy dla atopowców spełniają u mnie się świetnie dlatego i takie kupuję. Z marką Gamarde zaczęło mi być po drodze, gdy poznałam serię Hydratation, która świetnie spisuje się na mojej odwodnionej cerze, ale już problem mam z kremami i z serii Atopic (tutaj ocenianym) i z Epiderm+, o którym już pisałam w recenzji. - OPAKOWANIE: kremik zamknięty jest w tubce wykonanej z elastycznego, białego plastiku. Można nią wykręcać na różne strony, ściskać, zgniatać by wydobyć resztki kosmetyku. Zamknięta jest za pomocą nakrętki. Szata graficzna, jak na dermokosmetyk przystało, jest prosta, apteczna, minimalistyczna, tak jak lubię. - KONSYSTENCJA: jest to typowy biały krem, bogaty, ale nie przesadnie ciężki. Wchłania się w skórę twarzy, ale jednocześnie też pozostawia ochronny film, który niestety na mojej cerze się roluje i to w bardzo niefajny sposób bo w takie suche wiórki - tu historia się powtarza bo ten sam problem miałam z kremem z serii Epiderm, natomiast z żadnym preparatem z serii Hydratation takich kłopotów nie mam. I to właśnie rolowanie bardzo mnie drażni, jeśli chodzi o twarz czy ciało - bo stosowałam krem na różne partie. Spisywał się tylko dobrze pod pachami . - ZAPACH: producent deklaruje, że krem jest bezzapachowy, ale on pachnie i to dość mocno. Ładnie, podoba mi się i nie denerwował mnie ten zapach wcale. Nie wiem jakby się spisał na atopowej skórze. Podejrzewam, że nuty zapachowe pochodzą ze składników, a pachnie on świeżo aloesowo - ziołowo. - DZIAŁANIE: pomimo denerwującego rolowania na skórze twarzy właściwości kojące i łagodzące oceniam bardzo wysoko bo krem daje efekt od razu po nałożeniu na skórę. Tego mu nie odmówię. Jednak ze względu na to już wspomniane rolowanie zaprzestałam stosować kosmetyk na twarz i chciałam zużyć na skórę ciała, jednak i tu ta wada występowała. Jedyne miejsce, gdzie krem przyniósł ulgę, a jednocześnie nie denerwował były pachy. Leżała sobie ta tubeczka w kosmetyczce i leżała, aż pewnego dnia nabawiłam się podrażnienia od dezodorantu. Zaryzykowałam i nałożyłam krem na skórę pach, która mnie piekła i swędziała. Od razu poczułam ulgę, a przez noc dolegliwości zniknęły. I tak też zaczęłam używać kremu bo akurat tu rolowanie nie jest jakoś szczególnie odczuwalne. I tak zużyłam kosmetyk do końca - jako pielęgnację skóry pach.