Essence Magic Filter Glow Booster Fluid do twarzy

Daje ładny efekt, nie ma wow, ale bardzo mi się podoba. Jednak ma kilka minusów, wydajność to pierwszy z nich, wydaje się, że znika raz dwa. Kolejny to zapach, z bólem to przyznaję,ale zapach jest tragiczny, nie jest to smród,ale coś pomiędzy. Mimo to zużyję do końca, bo nie wysypuje,ani nie podrażnia, a jeśli nie znajdę lepszych budżetowych opcji, to kupię ponownie.

Bardzo fajny booster, który da super glow, mega polecam. Nie przykryje on niedoskonałości, ale fajnie nada się jako rozświetlająca baza pod makijaż, super.

Nakręciłam się że to będzie strzał w dziesiątkę. Niestety gdy użyłam go pierwszy raz w malutkiej ilości to ładnie wyglądał. Po drugim użyciu zobaczyłam że mocno ściemniał i chyba mnie uczulił. Szkoda bo efekt robił bardzo ładny.

Baza ma lekką konsystencję i łatwo się rozprowadza. Jest zamknięta w wygodnym opakowaniu z pompką. Daje piękny efekt rozswietlenia. Nie ma mowy o żadnych nie estetycznych drobinach, zapewnia ona równomierny efekt. W przypadku cery mieszanej wystarczy nałożyć puder w miejsca przetłuszczające się takie jak strefa T, a zneutralizuje on glow. Bazę można nakładać także na podkład czy korektor, jako zamiennik rozświetlacza dla efektu świetlistej tafli bez drobin. Jest bardzo przystępna cenowo. Nie zauważyłam aby dawała ona jednak jekiekolwiek krycie lub kolor. Jedynym minusem jest bardzo nieprzyjemny zapach, aczkolwiek czuć go tylko podczas nakładania produktu, po króciutkiej chwili od razu zanika. Zdecydowanie warta zakupu.

Kupiłam ten produkt z ciekawości, chciałam spróbować czegoś nowego w moim makijażu. Pomimo najjaśniejszego odcieniu (10 Light) na dłoni wydaje się dość ciemny, ale na skórze u mnie już nie widać dużej różnicy oraz nie odcina się. Stosuje go najczęściej jako baza pod makijaż. Jednak próbowałam też mieszać go z podkładem. Sprawdza się na oba sposoby. Daje ładne świetliste wykończenie. W połączeniu z podkładem nie wpływa na jego trwałość zarówno pozytywnie jak i negatywnie. Jedyne co mi przeszkadza w tym produkcie to jego zapach. Zdecydowanie nie należy on do tych przyjemnych albo chociaż neutralnych. Więc jeśli ktoś bardzo zwraca uwagę na zapach w produktach warto się zastanowić. Jest to jedyny minus tego produktu.

Od jakiegoś czasu prowadzę poszukiwania idealnego (lecz tańszego) zamiennika dla mojego ukochanego 'Hollywood flawless filter' by Charlotte Tilbury. Gdy tylko usłyszę o jakiejś nowości kosmetycznej, która ma słowo 'filter' w nazwie, od razu biegnę do drogerii, by ją sprawdzić na własnej skórze. W ten oto sposób ostatnio stałam się posiadaczką 'Magic filter głow booster' marki Essence. Choć zwykle omijałam drogeryjną półkę Essence (nie była dla mnie zbytnio zachęcająca), tym razem pozytywnie mnie zaskoczyła swoim produktem. Od pierwszego nałożenia Magic Filter miałam co do niego dobre przeczucie. Spodobała mi się jego konsystencja- bardzo delikatna, kremowa i lekka- o znacznie bardziej naturalnym wykończeniu, niż podobne produkty innych firm. Ponadto byłam zachwycona kolorem (light), który idealnie dopasował się do mojej karnacji, dając skórze naturalny, zdrowy i lśniący finish. Ten podkład (baza?) jest niemal niewidoczny i gdyby nie bardzo zauważalny efekt 'glow', trudno byłoby dostrzec jego obecność. Jako, że szczęśliwie jestem posiadaczką dość gładkiej i jednolitej skóry, nie odczuwam konieczności nakładania na niego kolejnej warstwy bardziej kryjącego podkładu. Problematyczne okolice (np. pojedyncze przebarwienia, czy cienie pod oczami) zakrywam odrobiną korektora i wtedy efekt jest naprawdę piękny. Jest jednak pewien problem... Jako posiadaczka skóry mieszanej, mierzę się z nadmiernym świeceniem w strefie T. Przy moim typie skóry, bardzo trudno jest znaleźć kosmetyk , który da efekt 'blasku' bez wywoływania efektu 'kuli dyskotekowej'... Po kilku godzinach moje czoło, nos i broda zaczęły błyszczeć nieco bardziej, niż bym sobie życzyła, jednak nie zniechęciło mnie to do produktu 'Magic Filter'. W prowadzonym przeze mnie rankingu najlepszych następców kultowego "Hollywood flawless filter' na ten moment jest to mój numer 1. :-)