Kolejny produkt z "walizki" jaki trafił do mnie na Gali KWC kiedy to zostałam Ambasadorką KWC Wizaż 2025.
Wstyd przyznać, ale to był nasz 1 raz :).
Swojego czasu wyskakiwał mi praktycznie z lodówki,ale ja,jako osoba na co dzień używająca głównie pudru czy korektora,założyłam,że to kolejny primer z błyskiem, który nie jest mi do szczęścia potrzebny ;).
Ciekawość wygrała i już na drugi dzień po Gali znalazł się na mojej twarzy podczas wieczornego wyjścia.
Akurat trafiło w dobry moment, bo w czasie okresu moja skóra jest już na etapie Sahara i dobrze przyjmuje takie formuły a ryzyko "ciastka" dużo mniejsze.
Po 1 zakończyła mnie jego faktura, nie była dla mnie zbyt gęsta i ciężka przy kontakcie ze skórą,czego bardzo nie lubię i mam wzdryg.
Po 2 aplikator,całkiem spory i bardziej płynna konsystencja.
Po 3 łatwość aplikacji.
Owszem warto go dobrze rozetrzeć, bo bez tego może się mazać i być zbyt widoczny, ale nie było to dla mnie tak czasochłonne jak np klasycznego podkładu czy nawet BB. Po prostu szybka akcja, może do 2 minut.
Jeśli chodzi o efekt, w dni w których moja skóra woła pić wyglądała po prostu bardziej świeżo, może nie nawilżył ją, bo raczej nie takie jego zadanie,ale nie wydawała się tak zmęczona.
Glow był subtelny, ale warto podkreślić,że nie nałożyłam go jakoś specjalnie dużo.
Trwałość była całkiem niezła,ale też nie była pancerna, nie użyłam też żadnych utrwalaczy, a skórę mam mieszaną.
Nie zaobserwowałam też żeby mnie zapchał.
W dni w których skóra była całkiem nieźle nawodniona, albo zbliżała się do okresu,niestety zaczynał mi się po kilku godzinach ciastkować na skórze, wymagał pod utrwalacza albo fixera na koniec.
Zważywszy na to,że naleze do kategorii "leniwa buła" ostatecznie zaczął trafiać na twarz jako rozświetlacz dający bardziej naturalny, "mokry" błysk i tak najczęściej po niego obecnie sięgam, a jeśli już chce pokryć czymś całą twarz, to zdecydowanie jest to serum z Bourjois Healthy Mix Glow Tint Essence,które sprawdza mi się na całą twarz dużo lepiej niż ten produkt.
Kiedy chce nadać kolorytu i ujednolicić skórę, używam je razem,tylko Multitaskerem pokrywam np kości policzkowe, używając go na koniec jako rozświetlacz.
Jeśli chodzi o tonowanie nim skóry...jest to subtelne tonowanie,to fakt, ale nie nazwałbym tego lepszym niż filtry ;).
Na pewno nie daje efektu maski.
Nakładam go głównie palcami, w nie tak dużej ilości, ostatnio próbowałam go nałożyć na całą twarz używając trio Kimoco Glass Skin,ale tylko w opcji rozświetlacza rzeczywiście to wniosło,samo ciastkowanie niestety nie tak bardzo ograniczyło, ale trzymało się twarzy większość dnia.
To ciekawy produkt,jego popularność zupełnie mnie nie dziwi, nie jest dla mnie niezbędnym produktem, lubię rozświetlacze, lubię czasem skórę ujednolicić w delikatny sposób, ale zdecydowanie lubię też nie zastanawiać się nad tym czy kosmetyk, który trafił na moją skórę zaczyna się ciastkować, ścierać lub wchodzić w załamania.
Czuje,że zużycie tego egzemplarza sporo mi zajmie, szansa,że do niego wrócę jakaś jest, ale też nie mam do końca pewności :).
Zalety:
- Konsystencja, bardziej płynna, niż gęsta.
- Pojemność.
- Duży aplikator.
- Subtelne tonowanie skóry.
- Ładny glow kiedy nałoże go w mniejszej ilości na twarz.
- W większej ilości umiejętnie roztarty jest całkiem niezłym rozświetlaczem z mokrym błyskiem.
- Nałożony pod zbyt suchy dla mnie tint do twarzy sprawił, że skóra nie miała płaskiego matu.
- Łatwość aplikacji.
- Trwałość jest dobra, pod warunkiem, że nie są to partie skóry skłonne do przetłuszczania,ale też nie jest całodniowa sama z siebie.
- Drobno zmielone drobiny.
Wady:
- Przy mojej mieszanej skórze nakładany na całą twarz potrafi po kilku h ciastkować się, wchodzić w pory i załamania oraz ścierać, potrzebuje utrwalaczy, również kiedy służy za primer.
- Mimo,że drobiny są drobno zmielone to widoczne.
- Tonowanie jest ok, ale na pewno nie lepiej, niż better than filters ;)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie