Uwielbiam kremy bez spłukiwania L'Oreal. Moim ulubionym jest Dream Long (w identycznej butelce, tyle że pomarańczowej z różowym dzióbkiem). Kiedy zobaczyłam w sklepie wersję w białym opakowaniu, którą właśnie recenzuję (Total Repair 5), od razu wrzuciłam ją do koszyka na wypróbowanie.
Po zużyciu całej butelki śmiało mogę stwierdzić, że oba kremy mają niemal identyczne działanie i najbardziej różni je zapach ;)
KOLOR, ZAPACH, KONSYSTENCJA
Krem Total Repair 5 jest biały, ma konsystencję gęstego mleczka i pachnie mocno kosmetycznie - dokładnie tak samo jak szampon, odżywka i reszta kosmetyków z tej serii. W ogóle pachnie typowo dla kosmetyków do włosów L'Oreal, czyli w sposób bliżej nieokreślony, trudno wyodrębnić w nim konkretne nuty zapachowe. Mnie przypomina mieszaninę kremu Nivea z jakimiś kwiatowymi perfumami. Jego zapach utrzymuje się na włosach po wysuszeniu i sprawia, że pachną jakby były dobrze wypielęgnowane :)
W porównaniu z wersją Dream Long, która pachnie bardziej świeżo i owocowo, krem Total Reapair 5 wypada moim zdaniem gorzej. Jest bardziej "dla starszych kobiet" i nudny.
NAKŁADANIE
Przed nałożeniem go na włosy rozcieram go trochę w dłoniach, a potem wmasowuję we włosy praktycznie na całej długości. Idealnie się wchłania, nie oblepia, nie przesusza ani nie przetłuszcza włosów. Dlatego trudno z nim przesadzić. Czasem nakładam go mało, czasem dokładam, i włosy zawsze wyglądają świetnie. Dopiero przy olbrzymiej ilości balsamu mogą się zlepić w sztywne strączki, ale wtedy wystarczy je rozczesać, żeby stały się znowu mięciutkie.
Bardzo lubię w tym kremie to, że nadaje się do nakładania tuż po umyciu włosów, kiedy są jeszcze lekko wilgotne, ale równie dobrze można nakładać go na całkowicie suche włosy i ułożoną fryzurę, żeby wygładzić odstające babyhair czy pojedyncze, niesforne pasemka.
W porównaniu z wersją Dream Long, ten krem nakłada się identycznie.
DZIAŁANIE
Moje włosy są z natury wysokoporowate. Gdybym umyła je samym szamponem i nałożyła odżywkę do spłukiwania, po wysuszeniu tworzyłyby spuszoną szopę, trochę jak u Alberta Einsteina czy szalonego naukowca z "Powrotu do przyszłości".
Krem Total Repair 5 moje włosy wygładza i ujarzmia, likwiduje puszenie się i wrażenie "dzikości". Po prostu wyglądają w nim ładniej.
Ułatwia też stylizowanie fryzury, mimo że absolutnie nie niszczy włosów jak lakiery i pianki (to nadal kosmetyk pielęgnacyjny przypominający odżywkę lub maskę, a nie kosmetyk do stylizacji). Wystarczy, że po jego nałożeniu rozczeszę włosy i zwiążę gumką do włosów, a już są gładkie. Najbardziej jednak lubię nakręcać je na szerokie wałki i pozostawić do naturalnego wyschnięcia - wtedy mam włosy falowane i ładne jak u aktorek Hollywood z lat 40. XX wieku.
W porównaniu z wersją Dream Long, krem Total Repair 5 jest mniej prostujący i mniej usztywniał włosy. Dlatego wydaje mi się, że jest lepszy dla włosów kręconych, które tworzą typowe kręciołki. Ja osobiście mam z natury dokładnie takie loczki, ale odwiecznie prowadzę z nimi walkę, dlatego bardziej odpowiada mi krem L'Oreal Dream Long, bo jest bardziej prostujący.
EFEKT WIZUALNY
Ponieważ ten krem nie dodaje włosom dużo blasku, zawsze używam po nim odżywki w sprayu (najlepiej dwufazowej, z warstwą olejku, np. Gliss Kurr) i serum olejkowego na końcówki. Dopiero wtedy moje włosy stają się idealnie lśniące i przelewają się między palcami.
W porównaniu z wersją Dream Long muszę jednak powiedzieć, że wersja Total Repair 5 jest bardziej nabłyszczająca. Po kremie Dream Long moje włosy były kompletnie matowe, a po kremie Total Repair 5 jednak troszkę błyszczały.
NIE NISZCZY WŁOSÓW
Jestem maniaczką kremów i balsamów do włosów bez spłukiwania, więc kiedy tylko w sklepach pojawia się coś nowego, zawsze muszę to kupić. Niestety wiele z nich po dłuższym czasie niszczyło mi włosy. Po niektórych (Garnier) wręcz rozdwajały mi się końcówki, mimo że nigdy nie miałam z tym problemu.
Krem Total Repair 5 jest pod tym względem całkowicie bezpieczny. Nie przesusza włosów na długości ani końcówek nawet po wielu miesiącach używania. Nie podrażnia skóry głowy, nie przyspiesza przetłuszczania włosów ani nie powoduje łupieżu.
W porównaniu z wersją Dream Long mogę powiedzieć, że wersja Total Repair 5 dba o włosy tak samo dobrze.
OPAKOWANIE, WYDAJNOŚĆ, CENA
Krem mieści się w butelce z białego, sztywnego plastiku, o pojemności 200 ml, zakończonej nakrętką z czerwonym dzióbkiem, która ułatwia dozowanie produktu. Całość prezentuje się na półce w łazience schludnie i elegancko.
Jedyne, co mi przeszkadza, to że butelka jest wykonana z naprawdę twardego plastiku. Ponieważ krem jest dość gęsty, mniej więcej od połowy opakowania trzeba się mocno natrudzić, żeby wydobyć go z butelki. A odwrócenie butelki denkiem do góry lub przecięcie jej na pół nie wchodzi w grę.
Biorąc pod uwagę cenę, działanie i wydajność (jedno opakowanie wystarczyło mi prawie na rok używania przy włosach półdługich), uważam, że ten krem jest naprawdę okej.
PODSUMOWANIE
Polecam, chociaż moim absolutnym ulubieńcem nadal pozostaje wersja Dream Long w pomarańczowo-różowym opakowaniu.
Zalety:
- wygładza, sprawia, że włosy nie puszą się i ładnie się układają
- nie niszczy włosów nawet po wielu miesiącach używania
- ma ładny, kosmetyczny zapach utrzymujący się na włosach po wysuszeniu
- wydajny
- ładne opakowanie o dużej pojemności
- zatyczka z dzióbkiem ułatwia dozowanie produktu
- dość tani
Wady:
- bardziej podoba mi się krem do włosów L'Oreal Dream Long, mam wrażenie, że lepiej prostuje mi włosy
- butelka z twardego plastiku utrudnia wydobycie produktu pod koniec używania
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie