Sheglam Pout-Perfect Shine Lip Plumper Błyszczyk powiększający usta

Zdecydowałam się na odcień Peachy Keen, jednak w rzeczywistości jest on ciemniejszy i bardziej czerwony niż wyglądał na zdjęciach. Miał dawać efekt powiększenia ust, ale tego nie zauważyłam, może przez błysk, który daje mają się wydawać uwydatnione. Niestety, produkt jest mało trwały - szybko się ściera i odbija na różnych powierzchniach. Aplikacja wymaga lusterka, ponieważ łatwo wyjść poza kontur ust. Konsystencja jest gęsta, bardziej jak błyszczyk-pomadka. Trochę się klei. Przypomina balsamy od Tarte, ale nigdy nie miałam od nich produktu, więc nie mam porównania, ale formuła i wykończenie mnie nie przekonują. Ponadto mam wrażenie, że przesusza, bo czuję lekkie ściągnięcie jak mam go na sobie. Mechanizm wysuwania na klik jest wygodny, lecz nie ma jak wsunąć go z powrotem jak wyjdzie za dużo.

Jest to coś pomiędzy błyszczykiem, a balsamem. Piękne kolory, ja posiadam w odcieniu sepia kiss taki wiśniowo-brązowy. Nie daje żadnego efektu powiększającego (nie wiem skąd taki opis producenta). Nawilża usta, niestety ma dosyć gęstą i lepką formułę, liczyłam na coś bardziej lekkiego i masełkowego bardziej jak pomadka, no ale cóż. Przez to, że jest dosyć gęsty jest troszkę trwalszy niż zwykły błyszczyk. Nie wchłania się szybko. Fajne opakowanie, ale sprawia, że na krawędziach ust może się nierównomiernie rozsmarowywać.

Uwielbiam tego typu pomadki! Mam odcień Walk on the beach (nude) i Pink flamingo (róż). Oba kolory są przepiękne. Można je nałożyć cieniutko jak balsam do ust, lub kliknąć kilka razy i nałożyć jak błyszcząca pomadkę. Usta się po nich pięknie błyszczą i są nawilżone. Pomadki ładnie wyglądają na konturówce i solo. Są bardzo podobne do balsamów z nyxa, ale mają trochę mniej zbitą formułę i łatwiej się topią. Co do trwałości, jest jak typowego błyszczyka - schodzą po każdym posiłku. Plusem jest to że można je reaplikować bez lusterka. Są niedrogie, dorwiemy je za 23 zł.