Laura Mercier Ultra Blur, Transclucent Loose Setting Powder Sypki puder do twarzy bez talku

Bardzo lubię ten słynny, kultowy już puder od Laury, tym razem więc chciałam wypróbować na swej twarzy jego ulepszoną formułę, bez talku w składzie. Puder ma delikatnie żółtawy odcień, natomiast po kontakcie ze skórą zmienia się w całkowicie transparentny. Ani nie bieli twarzy, ani jej nie przyciemnia. Jest przyjemnie jedwabisty w dłoniach, delikatny , drobniutko zmielony. Nakładam go najczęściej gąbeczką do makijażu, rzadziej pędzlem i delikatnie wklepany w skórę blenderem, sprawdza mi się najlepiej. Kosmetyk pozostawia na cerze delikatne matow0-satynowe wykończenie. Nałożony z umiarem pięknie ujednolica cerę, wygładza ją utrwalając makijaż na długi czas. Nie tworzy na twarzy efektu maski, nie ściąga nieprzyjemnie cery oraz nie wchodzi w załamania skóry . Mam cerę mieszaną w kierunku do suchej. Puder jej dodatkowo nie wysusza i jest niemalże niewyczuwalny na twarzy. Dobroczynne składniki w nim zawarte takie jak krzemionka oraz aminokwasy wygadzają strukturę skóry, a kwas hialuronowy dodatkowo ją pielęgnuje. Recenzowany świetnie współgra z resztą kolorówki takiej jak podkład , róż , rozswietlacz oraz bronzer. Nie mam problemu z konturowaniem twarzy na bazie z podkładu i recenzowanego pudru. Ten utrzymuje mój make up w ryzach przez długi czas. Po przypudrowaniu nim twarzy, makijaż długo się na niej utrzymuje , prezentując się zdrowo i naturalnie. Moim zdaniem to kolejna świetna propozycja pudru spod szyldu Laury Mercier , do której być może wrócę jeszcze w przyszłości.