Annabelle Minerals Mineralny podkład kryjący 

Tego podkładu używałam już jakiś czas temu w okresie, kiedy leczyłam się dermatologicznie na trądzik. Moja cera w tamtym okresie była zaczerwieniona, podrażniona, co chwilę pojawiały się nowe bolące gule, który nie znikały tak łatwo. Z uwagi na stan swojej cery zdecydowałam się na zakup właśnie tego podkładu mineralnego. Zanim się zdecydowałam dużo czytałam w internecie o kosmetykach mineralnych i dowiedziałam się, że powstały z myślą o kobietach, które są po zabiegach lub operacjach plastycznych. Z uwagi na swój prosty, naturalny skład uznałam, że jest idealny . I nie pomyliłam się! Początki nie były łatwe. Ze względu na swoją sypką formułę i jednocześnie mocne krycie trzeba po prostu nauczyć się z niego korzystać tak, aby nie pozostawiał plam. Mój patent jest taki, że wysypuję troszkę na wieczko, "maczam" pędzelek kabuki w podkładzie i stawiam delikatne kropki na całej twarzy, a potem to rozścieram. Produkt jest wydajny, mi wystarczał około rok codziennego korzystania. Można nim budować krycie. Przy nałożeniu odpowiedniej ilości produktu nie wygląda jak maska, tylko ma naturalne wykończenie.

Absolutny hit w mojej kosmetyczce!!Ten podkład zachwycił mnie swoją wyjątkową formułą i efektem, jaki daje na skórze. Od pierwszego użycia zauważyłam, że skóra wygląda na bardziej promienną, a jednocześnie idealnie zmatowioną. Podkład kAnnabelle Minerals doskonale radzi sobie z ukrywaniem niedoskonałości, takich jak zaczerwienienia czy drobne wypryski, a przy tym nie obciąża skóry. Jest lekki i jedwabiście gładki, co sprawia, że noszenie go przez cały dzień jest bardzo komfortowe. Moja cera wygląda świeżo i zdrowo, bez efektu maski.

Moja koleżanka kosmetolog poleciła mi kiedyś ten podkład w pudrze przy trądziku wieku dorosłego (według niej jest mniej szkodliwy dla cery i sądzę, że rzeczywiście nie szkodził mi). Czy zakrywał trądzik i przebarwienia? No nie do końca. Nie uzyskamy tu takiego jednolitego efektu, jak przy płynnym, mocno kryjącym podkładzie i korektorze. Ale akurat mnie to motywowało, żeby zrobić porządek z twarzą ;) Używałam później innych produktów, ale znów wróciłam do tego pudru. Teraz gdy moja cera jest w dużo lepszym stanie sprawdza się on świetnie. Jedynie co, to mógłby bardziej matowić twarz (może po prostu zmienię na wersję matującą). Plusy: + Efekt krycia można stopniować i ciężko zrobić sobie nim krzywdę + Wygląda bardzo naturalnie + Duży wybór odcieni - każdy typ kolorystyczny znajdzie swój + Wydajny Minusy: - Nie zakryje większych zmian na twarzy - Ta sypka formuła potrafi zrobić psikusa, np. jak nie zakręcimy zabezpieczenia i wrzucimy puder do torebki - Wymaga nałożenia pudru matującego - Przy tłustej twarzy potrafi zbierać się w załamaniach przy nosku PS. Jak jesteście na końcówce produktu i puder nie chce się wysypywać, a widać że jest coś w środku, to można podważyć i otworzyć spód pojemnika ;) Pudru starcza wówczas jeszcze na 2-3 dni.

Używałam podkładu, jakiś czas temu. Był to mój pierwszy podkład mineralny i naprawdę pozytywnie mnie zaskoczył. Świetnie krył niedoskonałości, utrzymywał się na skórze bardzo długo jednocześnie jej nie obciążając. Polecam każdemu kto lubi podkłady mineralne.

To był mój ulubiony podkład. Super się nakładał, krył niedoskonałości, a wyglądał naturalnie. Koleżanki z pracy często pytały mnie, czy ja mam jakiś podkład, czy to moja skóra tak świetnie naturalnie wygląda. Niestety producent coś zmienił w składzie i się skończyło. Produkt bardzo się sypie, łatwo się wyciera, nie kryje tak niedoskonałości. Bardzo szkoda, ale już go więcej nie kupię.

Gdybym miała używać w kółko do konca życia 1 marki podkładów, to wybrałabym Annabelle. To podkład, który postawił mi skórę do pionu. Wszystkie silikonowce robiły mi masakrę na twarzy. Miałam ciągle stan zapalny na linii rzuchwy, katastrofa. Okazało się, że mam odwodnioną, ale normalną cerę. Kilka lat temu trafiłam na kosmetyczkę, która mi go poleciła i zaaplikowała na twarz i to był naprawdę dzień, który odmienił moje życie. Osoby które zmagają się z problemami z cerą wiedzą, jak bardzo poprawa może odmienić życie. Podkład Annabelle leczy stany zapalne. Pięknie zakrywa to, co musi. Sprawia, że cera wyglada zdrowo. Najnowsza gama kolorystyczna Neutral to mój hit. Jest absolutnie wart swojej ceny. Szeroka gama kolorystyczna i warianty formuły sprawiają, że to może być produkt naprawdę dla każdego. Wersja kryjąca to mój zdecydowany faworyt. Polecam zmatowienie czoła i nosa posiadaczkom tłustej cery pudrem transparentnym. Fajnym patentem też jest położenie pod oko wersji rozświetlajacej W kółko kupuję i kocham nieskończenie mocno. Zaraziłam już nim wiele osób. Polecam gorąco!

Od dłuższego czasu używam pudru kryjącego i mogę go polecić z czystym sumieniem. W końcu znalazłam puder który nie zatyka porów i nie daje efektu maski na twarzy. Idealnie wprasowuje się w skórę. Jest łatwy w aplikacji i nie powoduje podrażnień. Polecam do skóry trądzikowej poniewaz łagodzi stany zapalne i można go aplikować codziennie bez martwienia się o nowe zmiany trądzikowe ponieważ ich nie powoduje.

Podkład jest genialny. Ma bardzo dobre krycie jak na produkt sypki. Łatwo się aplikuje i nie roluje się na twarzy. Dobrze współgra z innymi kosmetykami. Trzyma bardzo długo. Zużyłam już kilka opakowań i z pewnością jest to mój faworyt do codziennego makijażu. Do tego jest lekki i ma dobry skład. Moje pory wyraznie się zmniejszyły odkąd go używam. Polecam. Duża gama kolorów i piękne opakowanie które dobrze chroni prodult przed zanieczyszczeniem.

Anabelle używałam już w roku 2014. Nie była to wtedy popularna firma. Jeździlyśmy osobiście do Bielska odebrać zamówienia. Naprawdę dużo wtedy się Anabelle kupowało. I byłam z marką kiedy się latami rozwijała. Kiedyś to był dla mnie wielki hit. Zakrywał dobrze, zlewał się ze skórą, był delikatny. "Magiczny pyłek" jak go nazywałam. Nie musiałam używać już ciężkich, silikonowych podkładów bo miałam naturalne minerały pod ręką. Wtedy było jeszcze mało odcieni - tylko 3. Więc męczyłam to golden fairest ja i wszystkie kobiety w mojej rodzinie, który to odcień przynajmniej wtedy jeszcze wyglądał dobrze na skórze. Chociaż gdzieś zamieściłam recenzję, że powodował wypryski. Ale generalnie pamiętam, że latami nie miałam lepszej alternatywy, jednak wciąż szukałam. Rodzinka zrezygnowała z używania po latach bo nie podobał się odcień czy coś innego - coś na pewno się w nich zmieniło na gorsze. Niedawno coś stało się z formułą i tym, jak podkład zachowuje się na skórze. Nie podobało mi się to, wróciłam do Neauty Minerals - juz nieistniejącej niestety marki (więc to nie żadna reklama bo się go nie da i tak kupić). Który to podkład był strzałem w dziesiątkę - lekki, dobrze kryjący, można stopniować krycie a każda warstwa wyglądała naturalnie i znalazłam swój idealny odcień. Miałam porobione zapasy również z Annabelle jakoś z zeszłego roku - sprzed dwóch lat, już w tych nowych kartonowych słoiczkach, w tych beżowych też mam. I niestety.. to co ten podkład robi na twarzy to dramat. Użyłam go dziś bo akurat nie miałam Neauty pod ręką ( mam zrobione tony zapasów z likwidacji sklepu). Przejdę do tego, jak podkład wygląda i się zachowuje: w momencie nakładania sypie się BARDZO DUŻO suchego pyłu, który dostaje się wszędzie, na odzież na włosy, skórę ciała. Neauty się tak nie zachowuje więc nie ma co mówić, że taka charakterystyka minerałów a pędzel się strzepuje, bo to robię i inne minerały tak się nie zachowują. Puder jest bardzo suchy. Na twarzy robi dziwną maskę, odcień golden fairest kiedyś ładny, teraz jest trupi i zielonkawy. Pod koniec dnia (a w ciągu dnia też ale starałam się to ignorować) na twarzy widać mi kratery przesuszonej skóry i każdy jeden por, a skóra bez makijażu prześwituje spod widocznego, ścierającego się podkładu (naprawdę nie dotykam się po buzi). Czuję go też na twarzy, skóra wydaje się piec i być ściągnięta, co jest absurdalne bo codziennie używam minerałów i nie ma to miejsca. Jak się już nałoży ten podkład i jakoś uklepie, to trzeba ściągać tony pyłu z ubrania - dziś wycierałam gąbka z ciemnej sukienki i ledwo się chciało domyć, zostają takie zacieki. Nakładanie na mokro pamiętam niewiele zmieniało bo kiedyś jak też użyłam zamiast Neauty to próbowałam, po prostu miałam wtedy porowatą ciężką maskę. Podsumowując, BARDZO ODRADZAM, kiedyś był mój hit a dziś mój kit, sprzedamy chyba zaległe słoiki bo nie dam rady go już używać i zmuszałabym się chyba do tego w akcie desperacji kiedy byłby to ostatni podkład w moim domu. Przykre, że na przestrzeni lat zmieniło się na niekorzyść. Kiedy zapasy z Neauty mi się skończą to będę szukać innego podkładu z innej firmy. Wrzucam też zdjęcie moich smutnych zapasów z przestrzeni lat, poznajecie redesign opakowań? Żeby nie było że nieprawdziwa opinia bo w końcu tak negatywna ale niestety zasłużenie. A załączam również fotkę mojej piekącej ściągniętej buzi:(

Kosmetyków AM używam już kilka lat. Podkład kryjący w starej wersji był po prostu sztosem: nie dość, że krył rewelacyjnie już przy jednej cieniutkiej warstwie, to jeszcze pomógł pozbyć mi się niedoskonałości z mojej twarzy. Niestety, moja radość nie trwała długo...starą wersję zamienili na nową i tu już nie jest tak kolorowo. Podkład nie kryje w ogóle (wg. mnie teraz lepsze krycie ma matujący czy rozświetlający) a co gorsze, jest coś przekombinowane w składzie i podkład, który pomógł mi kiedyś przy niedoskonałościach cery, teraz wyrządziłby mi więcej szkody. Całe szczęście, po tygodniu stosowania zorientowałam się, że coś jest nie tak, że wysypka na mojej twarzy to nie efekt odżywiania czy innych czynników...Odstawiłam produkt i skóra wróciła do normy. Z wielkim bólem ale niestety, nie kupię już tego podkładu.

Używałam w starej wersji z czarną nakrętką i było naprawdę spoko. Nic się nie działo. Wyświecał się po połowie dnia, ale to było dla mnie okej. Kupiłam pierwszy raz skuszona opiniami, i wielkim bumem na kosmetyki mineralne. Szczególnie, że moja cera jest ma skłonności do zapychania, a mineralne podkłady miały być wybawieniem w przypadku takich rzeczy i podatności na trądzik. Po rebrandingu, musiało się zmienić też coś w składzie, bo po zmianie zaczęło mnie zapychać do tego stopnia, że moje policzki obecnie wyglądają strasznie, o żuchwie nie wspominając. Jestem na antybiotykach, bo nie mogłam sobie poradzić z tym co mi ten podkład zrobił. Zapchane pory, pełno zaskórników, bolące pryszcze. Naprawdę nie wierzyłam, że to ten produkt i zmieniłam całą pielęgnacje tylko pod ten podkład, ale było tylko gorzej. Podkład odstawiłam na 1,5 miesiąca i jest znaczna poprawa, ale przebarwień potrądzikowych mam masę. Naprawdę rzadko komentuje kosmetyki i jeśli coś mi się nie sprawdziło to po prostu tego więcej nie kupuje i nie komentuje, ale to co stało się z moją twarzą obecnie, po ewidentnej zmianie składu, bardzo mnie rozwaliło. Wstydzę się wyjść bez makijażu obecnie. :/ A szkoda, bo wcześniejszy skład spełniał moje oczekiwania i był rewelacyjny.

Po wielu pozytywnych opiniach spodziewałam się efektu wow. Na mojej skórze jednak go nie było. Obawiam się, że po prostu moja cera mieszana nie lubi się z minerałami. Podkład szybko się wyświecał i dawał brzydki efekt ciastka. Jednak zostanę przy tradycyjnych podkładach w płynie. Z plusów - wydajność, ładny kolor oraz delikatny zapach. Podoba mi się również ekologiczne opakowanie produktu.

Byłam bardzo sceptyczna do tego rodzaju pudru/podkładu, ale jest poprostu rewelacyjny. Używam kilka dni i bardzo dobrze kryje, świetnie wtapia się w skórę (w ogóle nie widać, że cos jest na twarzy). Połowa sukckesu to faktycznie dobrać odpowiedni kolor). Bardzo dobry do skóry trądzikowej (nie zapycha) jak i normalnej (nie wysusza ani nie podrażnia). Gorąco polecam

Początkowo gdy słyszałam o podkładach w formie pudru byłam sceptycznie nastawiona, przekonała mnie dopiero pewna znana youtuberka i nie żałuję. Przetestowałam wszystkie 3 wersje: matującą, rozświetlającą i kryjącą. Jestem posiadaczką bladej cery, ze skłonnością do przesuszania w strefie T oraz raczej suchymi policzkami. Wybrałam kolor Golden Fairest i pasuje idealnie. Podkładu używam zazwyczaj wysypując trochę na nakrętkę i nakładając puchatym pędzlem na twarz. Podkład jest dość lotny, więc spora jego część marnuje się w powietrzu w czasie nakładania. Przy malowaniu nim warto mieć na sobie jasne ubrania, bo jego opadające drobinki brudzą ciemne rzeczy. Warto zadbać o nawilżenie cery, bo w mojej ocenie przy suchej skórze wygląda po prostu źle na twarzy, zaznaczając suche skórki. Stosuję go głównie latem, bo w czasie upałów wybieram raczej lekkie podkłady. Przy rozszerzonych porach, np. na nosie trzeba dołożyć więcej produktu, bo pozostawia "puste dziury". Nie zapycha. Ładnie matowi cerę, jednak po kilku godzinach zaczyna się świecić w strefie T. Krycie jak na tego typu produkt ma średnie, ale można je delikatnie zbudować. Gdybym miała oceniać krycie w porównaniu do płynnych podkładów to jest ono dość słabe. Pryszczy nie zakryje, ale jakieś małe zaczerwienienia już tak. Za to bardzo dobrze wyrównuje koloryt cery. Daje matowe wykończenie, ale na twarzy wyglądać dość sztucznie. O wiele mniej naturalnie niż wersja matowa. Nadaje się dla cer problematycznych ze względu na swój skład.

Mam cerę wrażliwą, łatwo zapychającą się, przez jakiś czas była trądzikowa, obecnie co jakiś czas wyskoczą pojedyncze niedoskonałości. Ten podkład używałam zarówno kiedy miałam w miarę aktywny trądzik oraz teraz. Odkąd go odkryłam nie kupuję już żadnego innego, sypki podkład sprawdza się świetnie na mojej skórze. Podkład nie zapycha, łatwo się go aplikuje pędzlem - odpowiednio równomiernie się rozprowadza. Ja pod podkład zawsze stosuję bardzo lekkie kremy więc nie zauważyłam problemu z warzeniem się, chooociaż czasem po 12h pracy zauważałam lekkie "ciastkowanie", ale po tylu godzinach to raczej nic nadzwyczajnego. Zapewnia naturalny wygląd skóry bez efektu maski. Może nie jest super mocno kryjący, ale taki efekt mi odpowiada. Jest bardzo wydajny, używając codziennie kupuję go średnio co 3-4 miesiące. Cena myślę normalna jak na tego typu produkt (obecnie w promocji można go dostać za 40zł).

Zdenkowałam kilka większych opakowań tego podkładu i kiedyś byłam bardzo z niego zadowolona. Jego wydajność jest niesamowita, a w porównaniu do ceny to już w ogóle. Dobrze krył, a moja młoda trądzikowa cera nie cierpiała dodatkowo z powodu jego stosowania. Razem z primerem przez kilka lat był to mój numer 1. Z wiekiem, kiedy już ogarnęłam jak ważny jest spf oraz wraz ze zmianą struktury mojej skóry zauważam też jego minusy. Niekoniecznie lubi się ze wszystkimi kremami, co staje się sporym problemem w doborze np. odpowiedniego spf. Do tego z racji bycia sypkim produktem potrafi podkreślać załamania skóry czy suche skórki. Nadal jestem w posiadaniu opakowania tego podkładu, ale aktualnie przerzuciłam się po prostu na naturalne podkłady w postaci płynnej. Patrząc z perspektywy kilkuletniego stosowania, oraz tylko 2 minusów, które wynikają bezpośrednio z konsystencji w jakiej występuje produkt nie jestem w stanie odjąć mu całej gwiazdki. Wg mnie zasługuje na 5-.

Kupiłam go już prawie 2 lata temu i niedawno zdenkowałam. Zapłaciłam niecałe 25 zł na promocji w Hebe. Byłam z niego całkiem zadowolona, ale trzeba znaleźć odpowiedni sposób aplikacji. Moja cera: tłusta z tendencją do niedoskonałości. Lubię podkłady kryjące i matujące. Kolor dobierałam przez stronę AM, ale jak zobaczyłam go na żywo, to stwierdziłam, że jest trupioblady i wybrałam ton ciemniejszy. Mój błąd - kolor rzeczywiście okazał się ciemniejszy niż potrzebowałam, ale jakoś sobie z nim poradziłam. Na szczęście nie odcinał się zbyt mocno, nawet w zimie. Jak go stosowałam: na początku próbowałam nakładać gąbką, ale to się nie sprawdziło. Później pędzlem kabuki - też nie. Dopiero pędzel typu łyżka z gęstym włosiem okazał się strzałem w dziesiątkę. Aplikowałam podkład wciskając go w skórę i to wyłącznie zwilżonym pędzlem, bo na sucho zachowywał się jak zwykły beżowy puder - bez szału. Natomiast na mokro zmieniał swoje właściwości, stawał się o wiele bardziej kryjący i łatwiejszy w rozprowadzaniu. Dobrze maskował różne niedoskonałości, więc stosowałam go również jako korektor - nakładając niewielką ilość małym pędzelkiem. Jedna warstwa podkładu mi wystarczała, przy dwóch efekt nie był już taki ładny, tworzyła się maska, a podkład już przy nakładaniu zaczynał się ciastkować, głównie na nosie. Całość utrwalałam jeszcze sypkim pudrem, trochę przedłużało to trwałość. Do użycia wystarczała niewielka ilość, więc te 4 g wystarczają na dość długi czas - choć ja i tak nie używałam go codziennie, bo nie miałam takiej potrzeby. Podkład mnie nie podrażnił, nie wysuszył, nie ścierał się nadmiernie z twarzy. Wyglądał dobrze nawet po kilku godzinach noszenia, choć wiadomo, że z czasem zaczynałam się błyszczeć. Opakowanie w porządku, solidny plastikowy słoiczek z wewnętrzną nakładką z zakrywanymi dziurkami. Wieczko było czarne - być może ma to znaczenie. Pod koniec miałam problem z wydobyciem resztek, które lekko zbiły się w kamień na dnie, więc po prostu rozłupałam ten plastik i zużyłam kosmetyk do końca. Był to mój pierwszy podkład mineralny i w sumie byłam z niego zadowolona. A że źle wybrałam odcień pomimo sugestii na stronie, to już wyłącznie moja wina. Mimo wszystko nie wiem, czy kupię go ponownie. Waham się między oceną 3,5 a 4.

Plusy(+) - naturalny efekt - neutralne odcienie - skóra oddycha - opakowanie - wyrównuje koloryt skóry - skład w porównaniu do klasycznych fluidów ( dla cery problematycznej ) - piękny efekt rozświetlenia ( np. nakładając na strategiczne miejsca, punktowo ) Minusy(-) - wydajność średnia - nie ze wszystkimi kremami się lubi szczególnie tłustymi ( efekt zważenia ) - cena - dostępność - czasochłonny bo tylko po nakładaniu na mokro widać efekt - na sucho zero efektu - trwałość średnia