Świetny, delikatny krem nawilżający dla wrażliwej cery.
Krem pielęgnacyjny to ostatni produkt z trójki ulubieńców od Oillan Baby - zużyłam już kilka tubek i wiem, że na tym nie koniec.
Jako posiadaczka cery bardzo suchej, wrażliwej i atopowej muszę mieć pod ręką produkty, które przyniosą szybką ulgę i pomogą zregenerować skórę w przypadku nagłego ataku choroby lub zaostrzenia istniejących zmian - i jednym z takich produktów SOS jest ten krem.
Zamknięty w niedużej, zgrabnej i miękkiej tubce zamykanej na zatrzask, w prostej, ale przyjemnej dla oka szacie graficznej. Konsystencja jest bardziej treściwa, niż w przypadku mleczka nawilżającego, jednak nadal jest dość lekka i łatwo jest rozprowadzić kosmetyk na skórze. Wchłania się dość szybko, pozostawiając delikatny, ochronny film. Krem jest niemal bezzapachowy. W składzie znajdziemy m.in. masło shea (5 %), prawie 5% gliceryny, cucurbitynę i olej z nasion rokitnika. Nie znajdziemy tu natomiast pochodnych ropy naftowej, olejów mineralnych, barwników, białek pszenicy, składników pochodzenia zwierzęcego, olejków eterycznych, silikonów, PEG-ów, alkoholu czy glikolu propylenowego - to produkt odpowiedni dla dzieci od 1 dnia życia i nie jest to jedynie pusta obietnica producenta, a fakt :). Krem jest wydajny, tuba ma 75 ml i stosowana głównie na twarz wystarcza na jakieś 3-4 miesiące - przy stosowaniu na twarz i niektóre partie ciała wystarcza na mniej więcej 2. Cena również jest przystępna, w zależności od apteki zapłacimy za niego 20-24 zł.
Krem stosuję zazwyczaj na twarz, czasami również na szyję, dekolt, łydki, łokcie i dłonie. Szybko się wchłania, a skóra od razu staje się miękka i wyraźnie gładsza. Nawilżenie, jakie daje ten krem, jest na naprawdę wysokim poziomie! Niestraszne mojej skórze ogrzewanie czy gwałtowne zmiany temperatury. Wszystkie podrażnienia (również pokrzywka na tle alergicznym) zostają złagodzone i zniwelowane. Znika również napięcie i ogólny dyskomfort. Zaczerwienienia zmniejszają się, by w efekcie zniknąć bezpowrotnie. Krem jest pomocny przy ogólnej suchości, egzemie i uszkodzeniach naskórka. Jest przyjazny alergikom, nie podrażnia oczu i nie zatyka porów - ale nie zapominajmy, że to krem dla dzieci, dla skóry suchej, wrażliwej i atopowej - ktoś, kto ma cerę mieszaną lub tłustą, a tylko przesuszoną od agresywnych środków myjących i/lub pielęgnacyjnych może się nieźle zdziwić, bo taka ilość gliceryny może zapchać skóry skłonne do tego i już! Ja niczego takiego nie odnotowałam, moja skóra uwielbia ten krem, bo to dzięki niemu w stanach zaostrzenia choroby jest w stanie się zregenerować, odzyskać nawilżenie i zacząć prezentować się dobrze.
Od razu zaznaczę: nie stosuję go pod makijaż, bo w momencie wystąpienia zmian na twarzy nie nakładam kosmetyków kolorowych, dlatego nie wiem, jak i czy w ogóle współpracuje z podkładem i resztą.
Regularnie stosowany nie tylko wyraźnie poprawia nawilżenie, koi i łagodzi, ale i regeneruje skórę, poprawiając jej odporność na szkodliwe czynniki drażniące, chroniąc ją i odbudowując.
Dla mnie ten krem nie ma żadnych wad - to prawdziwy opatrunek dla skóry podrażnionej, suchej i wrażliwej, opatrunek regenerujący, silnie nawilżający i łagodzący. Polecam go nie tylko mamom małych dzieci, ale i dorosłym borykającym się z problematyczną skórą na twarzy i ciele - nie zawiedziecie się :)