Inglot Eyeshadow Keeper Baza pod cienie do oczu

Nie mam tłustych czy opadających powiek ale w mojej pracy ważny jest schludny , estetyczny wygląd i to samo dotyczy makijażu. Musi on przetrwać te 8 godzin bez uszczerbku na intensywności kolorów, bez rolowania itp. Baza pod cienie to taki produkt którego używam od lat zmieniając tylko marki. O ile z bazy pod makijaż mogłabym zrezygnować , nawet przez długi czas nie używałam takich produktów bo uważałam że dobra pielęgnacja załatwi sprawę to chce aby cienie trzymały się na powiece cały dzień więc korzystam z baz do tego przeznaczonych. Inglot Keeper to najdroższy tego typu produkt w moim kuferku. Zapłaciłam za nią ponad 60 zł ale nasłuchałam się tyle dobrego że chciałam ją przetestować. Baza znajduje się w małej 10ml czarnej tubce. Jest to gęsty produkt w cielisto-beżowym kolorze. Wystarczy dosłownie kropeczka nałożona na powieki aby makijaż oczu przetrwał w nienagannym stanie cały dzień. Bez względu czy pracujemy z tanimi marketowymi cieniami czy z droższą paletką nic się nie rozmazuje , nie blednie. Cienie łatwo się blenduja i dobrze wyglądają przez minimum 8 godzin a czasem i dłużej. Nie podrażnia delikatnej skóry powiek . Naprawdę wydajny kosmetyk, używam już któryś miesiąc i końca nie widać. Z chęcią kupie ponownie.

Niestety bardzo późno doszłam do tego, że mam bardzo tłuste powieki. I tak miałam spróbować tej bazy z Inglota i teraz miałam powód, żeby ją kupić. Opakowanie jest w porządku, jest ono higieniczne ponieważ wyciskam tyle ile potrzebuję zamiast pchać palce do pojemnika (mimo iż zawsze myję je dokładnie przez malowaniem się). Swoją bazę mam kilka miesięcy, nic nie popękało, nakrętka szczelnie trzyma. Konsystencja jest lekko tłusta, dobrze nakłada się na nią cienię. Wydajność jest też bardzo dobra, bo nie trzeba wiele żeby pokryć obie powieki. Blendowanie cieni jest proste i szybkie. Niestety, na tym zalety się kończą. Jak dla mnie to baza dobra do powiek normalnych i mniej tłustych, a nie na tak koszmarnie tłustych jak moje (i poza tym są one opadające). Czasami nie widzę różnicy gdy użyję bazę czy nie. Przy cieniach perłowych i błyszczących najgorzej sobie radzi, cienie mi się rolują i kolor migruje po powiece. Z cieniami matowymi i z malutką drobinką (np. DS z Freedom System również tej marki) jest lepiej. Cały dzień mi trzyma, nie rolują się zbytnio, ale niestety kolor nadal migruje po powiece. Cena jest dla mnie za ciut za wysoka, może przez to, że baza nie była dla mnie najlepszym wyborem i tylko trochę pomaga, nie trzyma cieni tak jak bym sobie życzyła.

Nie mam trudnej powieki, nie jest ona tłusta, nie jest opadająca. Baza sprawdza mi się świetnie i pod cienie matowe i pod blaski. Przedłuża ich trwałość, pogłębia kolor. Jest bardzo wydajna. Dobrze się rozprowadza. Nakładam solo na powiekę lub mieszam z korektorem. Trzyma mi makijaż przez cały dzień. Jest świetna jakościowo, bardzo wydajna i nie jest droga.

Też tak macie? Spędzacie kilka cennych, porannych minut na nałożenie cieni na powieki, tylko po to by po kilku godzinach (albo szybciej) całość tej ciężkiej pracy zjechała w zagłębienie powieki? Mam niewielkie doświadczenie z bazami pod cienie. O ich istnieniu dowiedziałam się dość niedawno. Moja poprzednia (pierwsza) baza była bazą w słoiczku, trudno się wyjmowała, ale wydawało mi się, że jest to jakiś przełom w trwałości makijażu. Ale okazało się, że baza w słoiczku stopniowo wysycha i jej rozprowadzanie staje się trudne i generalnie przestaje pełnić swoją rolę. Inglot spodobał mi się z powodu ładnej, czarnej tubki. Kupiłam. Słusznie? OPAKOWANIE Kartonik. I mała, plastikowa tubka. Odkręcana zakrętka. Wąski wylot. Brak jakichkolwiek informacji o sposobie nakładania. Ja się dowiedziałam dopiero czytając recenzje, że po nałożeniu bazy powinno się z minutę, dwie odczekać zanim nałoży się cienie. KONSTENCJA I DZIAŁANIE Kremowa, przyjemna, kolor cielisty. Bez zapachu. Mam wrażenie, że trochę utrudnia blendowanie cieni. A używam m.in. cieni Iglota, więc powinny być kompatybilne z bazą. Nie do końca. Cienie zdecydowanie dłużej trzymają się w miejscu niż nałożone bez bazy. W końcu, w drugiej połowie dnia zjeżdżają i gromadzą się w zagłębieniu powieki, ale nie jest źle. PODSUMOWUJĄC Baza jest lepsza w działaniu, przyjemniejsza w konsystencji niż moja poprzednia (tańsza) baza. Cienie na bazie Inglot trzymają się lepiej niż bez tej bazy. Nie trzymają się idealnie i gorzej się blendują.

Mam tłustą, opadającą powiekę. Dzięki tej bazie używam cieni do powiek na codzień. Mega wydajna, świetnie się rozprowadza. Trzyma makijaż cały dzień na miejscu. Super jakość i wydajność. Jedno opakowanie wystarcza mi na około rok użytkowania.

Mam opadające powieki, które dodatkowo po kilku godzinach robią się dosyć tłuste. Po około 4 godzinach bez bazy cienie zbierały się w załamaniu powiek i wyglądało to bardzo nieestetycznie. Produkt zakupiłam dawno temu zachęcona opiniami na wizażu. I od tamtej pory przepadłam...nie wiem ile opakowań już zużyłam, ale nie zamienię tej bazy na żadną inną. Kosmetyk jest zamknięty w małej tubce z "dziubkiem", dzięki czemu wyciśnięcie pożądanej ilości produktu jest niezwykle proste i higieniczne. Wystarczy naprawdę niewielka ilość aby pokryć całą powiekę przez co produkt jest bardzo, ale to bardzo wydajny. Takie maleńkie opakowanie wystarcza mi na rok, praktycznie codziennego użytku. Baza ma kolor cielisty, ale pięknie stapia się ze skórą (niezależnie od odcienia) i jest kompletnie niewidoczna. Jeżeli ktoś liczy na wyrównanie koloru powiek - efekt korektora to tutaj tego nie otrzyma. Za to cienie położone czy to bezpośrednio na bazę czy na lekko przypudrowaną powiekę wyglądają bezbłędnie od nałożenia aż do zmycia makijażu. Produkt dobrze wydobywa kolor cieni, dzięki czemu są one intensywniejsze. Niestety trudniej wycisnąć końcówkę produktu. Ja rozcinam opakowanie i przekładam bazę do małego słoiczka, bo zostaje jeszcze sporo bazy do użycia. Cena nie należy do najniższych, ale biorąc pod uwagę działanie i ogromna wydajność kwota jest niewielka. Testowałam wiele baz z różnych pólek cenowych, ale żadna nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Dla mnie ideał i nie szukam dalej.

Bardzo lubię stosować wszelkiego rodzaju bazę pod cienie, zwłaszcza w te dni, kiedy zależy mi, aby stosowany przeze mnie makijaż wytrzymał ze mną cały dzień. Na co dzień lubię aplikować na swoje powieki proste, najlepiej dwuetapowe cieniowanie w postaci jasnego, brązowego cienia oraz niezbyt krzykliwego błysku czy zwykłego, matowego beżu. Czasami jednak zdarza mi się zaszaleć i nałożyć na swoje powieki bardziej wyróżniające się kolory. Tym razem, jeżeli chodzi o bazę, postawiłam na coś, co cieszy się naprawdę niesamowicie pozytywnymi opiniami, mianowicie na bazę od marki Inglot. Sama bardzo lubię tego producenta, a jego primer pod cienie jest już uznawany wręcz za kultowy, dlatego wiedziałam, że muszę go przetestować. Kosmetyk zamknięty został w opakowaniu w formie malutkiej tubki o pojemności dziesięciu mililitrów. Opakowanie posiada czarną barwę i jest bardzo proste pod względem graficznym, dzięki czemu nie brakuje tutaj elegancji. Za pomocą czcionki o białej barwie umieszczono tutaj wszelkie, najważniejsze informacja na temat produktu, takie jak jego nazwa, logo producenta czy krótki opis. Cena regularna wynosi około siedemdziesięciu złotych. Trzeba przyznać, że kosmetyk mimo niedużej pojemności w opakowaniu jest naprawdę bardzo wydajny. Mi starczył na ponad rok regularnego stosowania. Posiada kremową, lekko różową barwę i bardzo gęstą konsystencję, niczym pasta. Dobrze jest go rozgrzać nieco w palcach przed aplikacją na powiekę. Nie ma mocnego krycia, więc można pod niego nałożyć nieco korektora aby wyrównać koloryt powieki. Bardzo dobrze aplikuje się na niego wszelkiego rodzaju cienie, zarówno te matowe jak i bardziej błyszczące. Zastyga dość szybko, dlatego należy tutaj pracować konkretnie i zdecydowanie. Pozwala na utrzymanie cieni na powiecie przez cały dzień. Kultowa baza pod cienie od marki Inglot i na mnie zrobiła piorunujące wrażenie. Przede wszystkim doskonale spełnia się w swojej roli, to znaczy wydłuża trwałość makijażu na powiekach nie niszcząc właściwości danego cienia. Dodatkowo jest naprawdę bardzo wydajna. Zdecydowanie polecam.

Trafiłam na ten produkt przypadkowo w drogerii online . Cena promocyjna była dość kusząca, więc postanowiłam kupić tę bazę Inglot . Jest to zdecydowanie najlepsza baza pod cienie jaką stosowałam-trwała i wydajna. Rano wykonuję makijaż oka zawsze w pospiechu -baza szybko się wchłania i dla mnie to kolejny plus. Mam opadające powieki i przed stosowaniem bazy Inglot i zawsze miałam czarne smugi od eyelinera (nawet wodoodpornego) na powiekach . Odkąd stosuję bazę , eyeliner nie rozmazuje się . Mam wrażliwą skórę wokół oczu i brak uczulenia, pieczenia i swędzenia jest dla mnie kolejnym atutem tego produktu Inglot.

Bardzo lubię się z tą bazą pod cienie. Zdecydowanie najlepsza jaką testowałam, a było ich trochę. Utrzymuje Korektor, cienie w nienaruszonym stanie do czasu demakijażu. Pięknie podbija kolory cieni, pigmentów. Mój niezbędnik na wielkie wejścia. Polecam

Zaczęłam używać z polecenia koleżanki, której trwałość makijażu powiek zawsze mnie zadziwiała.. tubka nie jest duża, ale bardzo wydajna bo wystarczy minimalna ilość by spełniała swoją funkcję. Wcześniej każdy eyeliner czy tanszy czy droższy mi się rozmazywał i znikał, teraz używam również taniego i jego trwałosć wydłużyła się do wielu godzin, przez cały dzien nic się nie dzieje z makijażem powiek takze serdecznie polecam

Po długich poszukiwaniach bazy, która rzeczywiście podbije wyrazistość cieni, Eyeshadow Keeper okazał się strzałem w dziesiątkę. Cienie nakładane na tę bazę zdecydowanie mają mocniejszy pigment – kolory stają się bardziej nasycone i intensywne. Efekt jest widoczny zarówno w przypadku matowych, jak i błyszczących cieni. Baza świetnie się nakłada – ma lekką, kremową konsystencję, która gładko rozprowadza się na powiekach. Nie roluje się i szybko zasycha, tworząc idealnie gładką powierzchnię do aplikacji cieni. Co ważne, Eyeshadow Keeper nie uczula, co czyni go bezpiecznym wyborem dla osób o wrażliwych oczach. Konsystencja jest kremowa, z początku nieco tłusta, ale po chwili tworzy się na powiece jedwabista warstwa. Cienie aplikuje się bardzo wygodnie, nałożone na bazę są niesamowicie trwałe. Producent zapewnia, że makijaż oczu utrzymuje się przez cały dzień, bez zbierania się w załamaniach powiek czy blaknięcia koloru i zdecydowanie tak jest. Nawet po wielu godzinach cienie wyglądają świeżo i nienagannie! Jeśli szukacie bazy, która podbije pigment cieni i zapewni trwałość makijażu, Inglot Eyeshadow Keeper jest doskonałym wyborem.

Baza pod cienie zamknięta jest w tubce. Produkt wydajny. Baza zlewa się z kolorem powieki. Dobrze się rozprowadza po powiece. Nie tworzy skorupy. Łatwa w pracy. Bardzo dobrze przywierają do bazy cienie sypkie jak i prasowane. Nie osypują się i wyglądają świetnie przez wiele godzin. Cienie w ciągu dnia nie zbierają się w załamaniach i nie tracą na intensywności. (mam powiekę opadającą i tłustą a ta baza czyni cuda z cieniami. Wyglądają świetnie i nie zbierają się w załamaniu) Jestem zachwycona z bazy w końcu makijaż oka wygląda świetnie przez cały dzień, nie zbiera się w załamaniu. Z bazą można dość długo pracować i nakładać cień. Cienie nie przesuwają się i nie tworząc dziur. Mam wrażenie, że baza podbija kolor niektórych bardziej intensywniejszych kolorów. Obecnie jestem zachwycona produktem, a byłam sceptyczna gdy kupowałam ponieważ inne bazy nie dawały rady z moimi powiekami. Fajna polecam. Zalety: Cienie utrzymują się przez cały dzień. Nie zbierają się w załamaniach, liniach itp. Wydajna Trwała Do cieni sypkich i prasowanych

Kupiłam z polecenia od mamy z myślą, że ta baza będzie dla mnie odpowiednia na wszelkiego rodzaju okoliczności, od imprez rodzinnych, do późnych imprez w klubach, czy nawet na upalnych wczasach. Niestety okazuje się, że nawet podczas imprezy nie raz cienie mi się rozmazały, nie wspomnę już o powrocie do domu, gdzie praktycznie widziałam skórę zamiast cienia. Dodatkowo niestety jestem też posiadaczką "tłustej powieki" i liczyłam, że może ta baza spełni moje wymagania, co do trwałości cieni, bo tego najbardziej wymagam od takiego produktu, o takiej cenie oraz przez zapewnienia producenta. Producent na oficjalnie stronie Inglota opisał ten produkt w następujący sposób - "Niezwykła trwałość to kolejny kluczowy atrybut Eye Shadow Keeper. Twoje cienie pozostaną nienaruszone przez wiele godzin, a ich kolory będą intensywne i wyraziste. Dzięki tej bazie możesz być pewna, że Twój makijaż nie obsypie się ani nie zetrze, nawet w trakcie aktywnego dnia." Link: https://inglot.pl/bazy-pod-cienie-do-powiek/296-baza-pod-cienie-do-powiek-eye-shadow-keeper Właściwie jestem zaskoczona sporą ilością pozytywnych komentarzy na tej stronie na temat tego produktu odnośnie trwałości. Niestety pomimo tylu zalet z przykrością osobiście odradzam osobom, które są posiadaczkami "tłustej powieki" jak ja. :(

Próbowałam różnych baz pod cienie. Niestety mam opadająca powiekę i na dodatek tłustą. Ta baza trzyma cienie cały dzień tam gdzie je nałożyłam nic się nie rozjeżdża, nie przenosi, nie rozmazuje . Uwielbiam ją !

Ta baza to nieodłączny element mojej kosmetyczki. Jest produktem, po który sięgam codziennie - nic tak nie trzyma w ryzach moich tłustych powiek jak ten niepozorny kosmetyk. Na moich powiekach nakładanie cieni bez tej bazy nie ma żadnego sensu. Po chwili dosłownie z nich znikają, rolując się w załamaniach, co wygląda bardzo nieestetycznie. Przez to na długo zrezygnowałam z malowania oczu, bo było to kompletnie bezcelowe. Aż pewnego dnia koleżanka poleciła mi tę bazę. Nie pokładałam w niej wielkich nadziei, bo przetestowałam naprawdę wiele drogeryjnych propozycji i miałam wrażenie, że nic już nie zadziała na mojej skórze. Po pierwszym użyciu tego kosmetyku już wiedziałam, że trafiłam na swój ideał. Produkt jest zamknięty w czarnej, minimalistycznej tubce. Łatwo się go wyciska (chociaż czasami łatwo jest wycisnąć za dużą ilość). Wystarczy niewielka porcja, żeby pokryć obie powieki cienką warstwą. Ma neutralny kolor, nie podrażnia skóry ani oczu, dzięki kremowej konsystencji bardzo przyjemnie się rozprowadza. Jeśli chodzi o działanie - przedłuża trwałość makijażu oka i o to mi głównie chodzi. Dzięki niej mogę używać cieni i nie martwić się o ich trwałość, bo pozostają na powiece nienaruszone aż do demakijażu.

Najlepsza baza pod cienie. Używam jej od kliku lat. Testowałam na różnych powiekach, w różnych wariantach makijażowych. Spełnia swoje zadanie. Utrwala, podbija kolor cieni. Zapobiega zbieraniu się cieni w załamaniach. Dzięki niej makijaż oka przetrwa nawet 12 godzin. Świetnie sprawdza się także jako baza pod błyski i pigmenty. Bardzo wydajna. Mniej znaczy lepiej. :)

Wybrałam bazę z Inglota, bo przeczytałam o niej dużo dobrego w internecie. Nie zawiodłam się na niej. Baza spełnia moje oczekiwania. Przedłuża trwałość cieni do powiek. Podbija ich kolor. Cienie dobrze się blendują. Nie wchodzą w załamania powiek. Jest transparentna. Wydajność jest super. Używam od kilku miesięcy i niewiele ubyło z opublikowania. Tylko cena mogłaby być niższa.

Mam tłuste oraz opadające powieki, do tego dosyć głęboko osadzone oczy-dobra baza pod cienie to mój must have, bez niej mój makijaż oka nie ma racji bytu. Moją ulubioną jest ta z Hean, jednak gdzieś tam z tyłu głowy cały czas miałam pozytywne opinie o tej z Inglota i w końcu postanowiłam zaszaleć(wszak do najtańszych nie należy). Absolutnie nie żałuję, chociaż też przyznam, że jakość tej recenzowanej jest porównywalna z wyżej ww. bazą Hean. Inglot ma dużą przewagę na pewno opakowaniem-tubka z dziubkiem to jednak wygodne oraz higieniczne rozwiązanie, bardzo mi przypadło do gustu. Baza jest bardzo wydajna co rekompensuje troszkę wyższą cenę. Przedłuża trwałość makijażu w stopniu, który mi wystarcza, czyli do 10-12h cienie wyglądają dobrze, nie rolują się w załamaniu i nie zlewają w brudną plamę. Czasami jedynie lekko blakną czy się delikatnie wycierają, ale całość nadal wygląda estetycznie. Nie podrażnia oraz nie uczula skóry czy oczu. Lubię tutaj fakt, że baza jest bezbarwna, zdecydowanie bardziej wolę takie niż te z pigmentem. Ma przyjemną konsystencję-lekką, ale jednocześnie lekko lepką na skórze. Dobrze się do niej kleją wszelkie wykończenia czy formuły(pomijając konkretne błyski, które potrzebują produktu typu glitter glue), nie mam z tą bazą problemów przy aplikacji czy blednowaniu cieni, nie ,,zjada' im też koloru/pigmentu, chociaż też ja nie jestem weteranką makijażu i zawsze ciężko mi oceniać ten aspekt ;)