Lirene Dermoprogram Beauty Collection, Kokosowy peeling solny 

Ostatnio rzadko kupuję coś od Lirene, nie wracam do starych produktów, nie testuję też nowości. Ten produkt dorwałam w bardzo niskiej cenie w jednej z miejscowych drogerii, a że lubię kokosa to się skusiłam. Nie spojrzałam na skład, olałam informację, że jest to produkt drobnoziarnisty - skupiłam się na kokosie i soli, które bardzo lubię. - Opakowanie wygląda przyzwoicie - biała tuba, ze złotymi akcentami, skojarzenie z mleczkiem kokosowym. Wygodnie się jej używało, bez problemu dozuje tyle kosmetyku, ile trzeba. - Zapach: tu się zarówno zawiodłam, jak i miło zaskoczyłam. Miało być kokosowo, a tymczasem ten zapach nie ma dla mnie nic wspólnego z kokosem. Pachnie za to... maciejką! :D Długo zastanawiałam się z czym kojarzy mi się ten zapach, jest taki słodki, rajski, upajający, aż w końcu olśniło mnie, że pachnie jak te małe, fioletowe kwiatuszki. Niestety, zapach bardzo ulotny, znika tuż po wyjściu z wanny. - Skład i działanie: Opis na tubie przeczytałam dopiero w domu i bardzo się zawiodłam. Ten kosmetyk nie ma nic wspólnego z kokosem... Ani nim nie pachnie, ani nie ma go w składzie. Skład jest swoją drogą paskudny - jest krótki, a znajdziemy w nim PEG, fenoksyetanol i 4 rodzaje parabenów, co zajmuje prawie połowę składu! Brak olejków, wyciągów, ekstraktów - wiele marek proponuje o wiele więcej w tej samej lub niższej cenie. Peeling ma tłustą konsystencję, w której zatopiono małe drobinki. Wyglądem przypomina mi marcepan ;) Ja bardzo lubię ostre, gruboziarniste zdzieraki, ale ścieranie jest dla mnie na w miarę zadowalającym poziomie. Peeling szybko się rozpuszcza, więc trzeba się spieszyć. Tak poza tym to jest średni - nie przesusza, ale i nie natłuszcza skóry, pozostawia ją w miarę miękką i to wszystko. Spektakularnych efektów nie zauważyłam. Podsumowując - nie był to najgorszy peeling, jeśli chodzi o wrażenia, bo i zapach piękny, a i ścieranie na przyzwoitym poziomie. Odrzuca mnie totalnie skład, od jakiegoś czasu ciągnie mnie do mniej chemicznych rozwiązań.

DZIAŁANIE Peeling dobrze nawilża i przez pewien czas pozostawia zapach na skórze. Fajnie złuszcza naskórek. ZAPACH Zapach przyjemny, jednak mało kokosowy. Pozostaje na skórze przez pewien czas. OPAKOWANIE Opakowanie ładne, jednak trzeba mocno ścisnąć, aby wydobyć produkt. OCENA OGÓLNA Peeling mi odpowiada. Zapach mógłby być bardziej kokosowy, ale ten również mi odpowiada. Będę go używać dalej.

Peeling zachęcił mnie do kupna swoim opakowaniem i tym, że jest kokosowy. Jednak jakie było moje rozczarowanie kiedy po otwarciu nie czuć kokosowego zapachu, do którego jesteśmy przyzwyczajeni przy kokosowych produktach. Gdyby producent napisał, że to peeling z olejem kokosowym, to ok, a tak wprowadza klienta w błąd. Kolejnym rozczarowaniem było, kiedy z tubki miał wylecieć peeling, a wyleciał tłusty płyn. Pewnie olej kokosowy. Przed każdym użyciem trzeba produkt wymieszać w tubce. Ale peeling ma tez swoje plusy. A mianowicie wielkość ziarenek i skuteczność działania. Uważam, że świetnie peelinguje naskórek. Dodatkowo jest lekko tłusty, co dla mnie jest plusem, bo pozostawia skórę nawilżoną, ale przy tym nie lepką.

Peelingi goszczą na stałe w mojej codziennej pielęgnacji, szczególnie przepadam za cukrowymi, ale skusiłam się na ten solny, gdy był gdzieś na promocji. Wiem, że solne mają tendencje do wysuszania, ale... Nie przypuszczałam, że aż tak. Mam suchą skórę z tendencją do podrażnień. Niestety ten produkt znacząco mnie podrażnił. Konsystencja tego produktu jest średnio gęsta, sam produkt bardzo, nawet bardzo bardzo intensywnie pachnie - ale raczej tak kokosowo - chemicznie i ten zapach długo utrzymuje się na skórze. Pęeling pozostawił moją skórę przesuszoną i podrażnioną. Opakowanie zużyłam jako peeling do stóp i dłoni - i w tej roli się sprawdził wybornie. Jeśli ktoś nie ma problemów z podrażnieniami i lubi mocne zapachy w kosmetykach będzie zadowolony.

Ten peeling do ciała marki Lirene jest to dla mnie totalne odkrycie! Zazwyczaj używam peelingow cukrowych i to był mój błąd! Działają również dobrze jak cukrowe! Ten jest delikatnie zluszczajacy ale i tak świetnie sobie radzi z oczyszczaniem skóry i poprawą jej kondycji . Peeling zawiera delikatne drobinki solne, które wygladzaja skórę. Poza swoimi właściwościami ma rowniez cudowny kokosowy zapach, który ja uwielbiam! Podsumowując moja recenzje, peeling jest naprawdę super, skóra jest gładka i nawilżona, pięknie pachnie!!

Rzadko, a raczej prawie nigdy, nie oceniam kosmetyków ze względu na przyjemność, jaką daje ich używanie. Zazwyczaj skupiam się wyłącznie na tym, co "robią" dla skóry i ciała. Ten peeling jest wyjątkiem. Rozumiem wszystkie zarzuty pod jego adresem - że pachnie trochę chemicznie, że nie ściera zbyt skutecznie, że drobinki soli za szybko się rozpuszczają, że nie jest zbyt wydajny - i nawet się z nimi zgadzam... Ale i tak kocham go z całego serca! Uwielbiam ten peeling za to jak rozgrzewa skórę po nałożeniu. Mogę masować nim ciało bez końca i właściwie tak go traktuję - jako olejek do masażu pod prysznic. Uwielbiam czuć jak drobinki soli rozpuszczają się pod palcami. Fakt- rozpuszczają się szybko, więc dokładam go cały czas i dlatego wydajność kosmetyku nie jest duża. Mogę to jednak przeboleć na rzecz zmysłowej przyjemności, jaką daje mi ten zabieg. Peeling bardzo delikatnie złuszcza martwy naskórek i zostawia delikatny film na skórze. Uwielbiam swoją skórę po takim zabiegu - jest super miękka i aksamitna. To nie jest wyłącznie moja opinia ;-) Chyba żaden inny kosmetyk nie zostawia mojej skóry w takim stanie. Jeśli chodzi o zapach to faktycznie jest on nieco chemiczny i jak dla mnie nie ma nic wspólnego z kokosem. Pachnie jednak egzotycznie, czy też "rajsko" :-) Dla mnie zapach jest przyjemny. Naprawdę nie wiem, dlaczego nazwano ten peeling kokosowym. Sądziłam początkowo, że ze względu na zawartość oleju kokosowego, ale okazało się, że nie ma go w składzie. Zaliczam to na plus, bo moja skóra nie przepada za tym olejem. Sam skład mimo wszystko nie powala. Pewnie nie trafię do eko nieba z powodu używania tego peelingu, ale co tam - mam zbyt dużo z niego frajdy, aby przestać go używać. Aha, ze względu na to że drobinki soli szybko się rozpuszczają, peeling nie zostawia po sobie żadnych śladów pod prysznicem czy w wannie. Ma taką konsystencję, że nie spływa z dłoni i nie brudzi wszystkiego wokół jak niektóre inne peelingi. Nie trzeba się też martwic o tłustą maź na dnie wanny po jego użyciu.

Peelingi solne, z którymi miałam do czynienia do tej pory posiadały zawsze duże cząsteczki ścierne. Ten jest od nich różny i chyba właśnie dlatego nie zostanie moim faworytem. Od peelingów oczekuję bowiem porządnego ścierania i widocznego wygładzenia skóry. Po prysznicu z kokosowym peelingiem Lirene moja skóra czuła niedosyt. Efekt jego działania to delikatny masaż, bez spektakularnych efektów wygładzenia. Konsystencja kosmetyku jest gęsta i przypomina kokosową maść z drobnymi granulkami. Po spłukaniu peelingu skóra jest lekko natłuszczona. Zapach jest dosyć przyjemny i długo utrzymuje się na skórze, a eleganckie opakowanie cieszy oko. Peeling jest zamknięty szczelnie w plastikowej, miękkiej tubie stawianej na zakrętce. Chroni to produkt przed dostaniem się wody do środka w czasie użytkowania, bądź przypadkowemu wydostaniu się produktu. Dla fanek delikatnych peelingów będzie jak najbardziej, ja jednak wybiorę inne rozwiązania.

Liren solne rozwiązanie zaserwowane w białej tubce z zatyczką, które jak obiecuje producent daje rozkosz dla zmysłów przez swój zapach, natomiast dla ciała wygładzenie i ukojenie... Hm... Dość ciekawie się zapowiada. I w zasadzie obiecać nic nie kosztuje. Jednak moim zdaniem o tym czy dany produkt- kosmetyk ma to coś w sobie, coś, które zachęci nas do ponownego zakupu świadczy o jego zaletach. W większości przypadków kosmetycznych- bynajmniej ja tak mam, że zużyje dany kosmetyk i po wykończeniu wyrzucam opakowanie i zapominam o sprawie. Ale... Mam w swojej kolekcji tzw. must have- produkty, które uwielbiam wiem czego mogę od nich oczekiwać i przede wszystkim robią to do czego zostały stworzone. Jeśli mowa o solnym peelingu Lirene była to jedno opakowaniowa przygoda której z pewnością nie powtórzę. Jak już na początku wspomniałam plastikowa tubka z zatyczką. Opakowanie standard nad standardami. Nic spektakularnego. Do końca bez zarzutu. Cała szata graficzna, kolorystyka oddająca nurt kokosa- biała tubka kojarzy się z mlekiem kokosowym. Bynajmniej takie jest moje skojarzenie. Działanie, a raczej jego brak... Sama formuła żelowa, lekka trudna w pracy na skórze, lejąca. Dodatkowo ziarna soli bardzo, bardzo drobne- wręcz momentalnie znikające pod dłonią wykonującą masaż. Dlatego też sam rytuał złuszczania martwego naskórka przy współpracy z tym kosmetykiem jak dla mnie jest niewykonalny. Od peelingu oczekuję efektu wygładzenia, którego to nie jestem w stanie w żadnym razie osiągnąć. Wspomnę jeszcze kilka słów na temat zapachu. Kokos wiem jak pachnie jednak zapach zaserwowany w tym wydaniu sztuczny, mocno chemicznie zmodyfikowany. Co jest bardzo przykre fanką naturalnego aromatu kokosowego jestem. Podsumowując jest to jeden z najgorszych peelingów z jakimi miałam do czynienia. Podczas użycia mam wrażenie, że peelinguję się zwykłym balsamem myjącym... Bardzo rozczarowujące uczucie. Co za tym idzie ciągle dokładamy produktu przez co zużycie jednej tubki na całe ciało w moim przypadku wyniosło max 5 nieudolnych zabiegów...

Pozory, pozory, pozory, i nabijanie klienta w butelkę. Ten produkt nie zdziera, nie złuszcza i nie peelinguje. Wygładza, ale nie jest to efekt pozbycia się zrogowaciałych komórek, a filmu pozostawionego przez...nie, raczej nie olej kokosowy...glicerynę, która jest na drugim miejscu w składzie. W tubie kosmetyku znajduje się gęsty balsam z wyczuwalną tłustawą treścią i minimalna ilość drobinek, która i tak szybko znika w zetknięciu z wodą. Czyli peeling z tego produktu żaden. W dodatku jak ktoś ma nadzieję na wrażenia zapachowe pokrewne batonowi Bounty na przykład, to się mocno rozczaruje. Produkt w zasadzie nie pachnie, a już na pewno nie kokosem. Generalnie rozczarowuje na całej linii. Zachodzę w głowę po co takie coś produkować...Zużyłam, ale z udziałem mielonej kawy. Dopiero wtedy zdzierał. Jakoś nie mam szczęścia do marki Lirene, co produkt to niewypał. Nie polecam!

Uwielbiam słodkie aromaty w pielęgnacji ciała. Egzotyczny kokos jest właśnie jednym z takich aromatów. Kiedy więc zobaczyłam w drogerii kokosowy peeling marki Lirene nie mogłam przejść obok niego obojętnie. Liczyłam na skuteczną i przyjemną jednocześnie pielęgnację i oczyszczenie skóry z martwego naskórka. Trochę przerażał mnie fakt że był to peeling solny, za którym nie przepadam - zdecydowanie bardziej wolę te cukrowe. No ale ulubiony kokos przesądził o wyborze tego kosmetyku. Już przy pierwszym użyciu mina jednak trochę mi zrzedła bo zapachowo ten kosmetyk w niczym kokosa nie przypomina - nawet przy nim nie stał. To dziwny, sztuczny i chemiczny zapach. No ale powiedziałam sobie - trudno, może przynajmniej zdolności peelingujące będą powalające. Ale nic z tego w tej sferze też nie jest za ciekawie. Zaczyna się obiecująco ale po kontakcie peelingu z wodą rozpuszcza się on błyskawicznie i w żaden sposób nie można użyć pełnej silny drobinek peelingujących. W dodatku produkt pozostawia na skórze coś czego ja osobiście w tego typu kosmetykach nie cierpię a mianowicie dziwną tłustawą warstewkę podobną jak w peelingu Ziaji. Nie ma to nic wspólnego z efektem odżywienia skóry. Ja mam w tym wypadku uczucie nie do końca oczyszczonej skóry. Balsamy i mleczka też gorzej się przez to wchłaniają.

Długi czas szukam idealnego peelingu do ciała, który poza właściwościami "ścierania" naskórna także będzie cudownie działał na ciało. ZNALAZŁAM IDEAŁ, a raczej jeden z ideałów, bo takich peelingów troszkę w swoim życiu poznałam. Jednak to chyba jeden z NAJ z tych solonych, słonych, z sola - jakby się mówiło to chodzi o SÓL ;). W sumie znam markę Lirene dość dobrze, miałam już kilka produktów, które były całkiem dobre, ale to był pierwszy z peelingów jakie poznałam - właśnie tejże marki. Niby niczym nie wyróżniający się na półkach sklepowych, jednak dojrzałam białą tubę z czymś złotawym i kokosowym na opakowaniu- macam, ściągam i czytam - KOKOSOWY no i - jako fanka kokosa, peelingu - skusiłam się. Cena nie była dla mnie z tych najniższych, ale także niezbyt droga. Wleciał do mojego koszyka i znalazł się w mojej łazience. Po otwarciu tubki mocno czuć zapach kokosa i "mydła", nie wiem jak dokładniej to określić - te "mydło" to taki troszkę chyba, chemiczny akcent, który mi akurat nie popsuł kontynuacji w pielęgnacji ciała tymże specyfikiem. Zapach jednak nie jest mocno słodki, jest taki "neutralny", ale kokos wyczuwalny jest - moze nie tak jakbym chciała - marzyły mi się kokoski na palmach, ciepłe, egzotyczne kraje, a tu - mydełko z kokosikiem. Produkt jest bardzo delikatny, konsystencja płynna z ziarenkami soli, które naprawdę przyjemnie używa się na ciele. Po nałożeniu na skórę, gdy wmasowujemy peeling w ciało sól "wchłania się" w naszą skórę. Najlepiej wyczuwa się "masaż" na udach- pomarańczowa skórka, uwielbia takie zdzieraki, bo ujędrniają, wygładzają - no cud, miód i orzeszki. Po spłukaniu, nasza skóra jest wyraźniej gładsza, odświeżona i delikatniejsza w dotyku. Peeling dobrze złuszcza naskórek, odświeża skórę, nawilża ją i pozostawia ja jędrniejszą. Poza tym zapach jest dość długo wyczuwalny na skórze. Mimo, ze zapach mógłby zawieść to rekompensatą jest skóra gładka jak pupcia niemowlaczka.

Dostałam ten peeling w prezencie od dzieci i mimo pozytywnego nastawienia i wielokrotnych prób przekonywania się wynik jest negatywny. Peeling to z pewnością nie jest. Drobinki peelingujące są marne i szybko się rozpuszczają. Zapach nijaki. Może jako zwykły żel-krem do mycia, ale pozostawia dziwny film na skórze.

Kupiłam go około pół roku temu. Pierwsze co czujemy po otwarciu opakowania to okropny, sztuczny zapach, który ani trochę nie przypomina zapachu kokosowego. Po pierwszym zastosowaniu bardzo mnie rozczarował, przy wmasowywaniu drobinek w skórę wszystko było w porządku jednak kiedy już się rozpuściły i pozostawiły na skórze oleisty filtr zaczęłam odczuwać niepokojące szczypanie. Po tym incydencie od razu zmyłam peeling letnią wodą jednak na skórze mimo to pojawiły się czerwone, swędzące oraz szczypiące krostki. Być może było to wywołane alergią na któryś ze składników, którego test alergiczny nie jest w stanie wykryć, nie znam przyczyny, jednak ze swoich doświadczeń kompletnie nie polecam tego produktu.

Piękne opakowanie... i na tym się kończy. Konsystencja jest dobra z niewielkimi drobinkami, które po nałożeniu na skóre niemal w mig się rozpuszczają, nie robiąc niczego. Ani nie oczyszcza, ani nie nawilża, jedyne co to pozostawia nieprzyjemny tłusty film na skórze. Zdecydowanie bubel, a szkoda, bo Lirene ma w swojej ofercie wiele dobrych produktów.

Peeling akurat dla mnie jest za słaby, ma niewiele drobinek i nie są one zbyt ostre - nie jest to dla mnie ani peeling ani żel do mycia ciała, gdyż słabo się pieni, jest tani, łatwo dostępny, dość wydajny, ale jednak nie sięgnę po niego ponownie gdyż wolę silniejsze pillingi.

Kupiłam ze względu na zapach, którego nie ma! Przecież to nawet koło kokosa nie leżało. Wygładza też jakoś słabo. Nawilża też nie specjalnie. Nie jest też wydajny.Za tą cenę nie polecam, jestem zawiedziona, jak na Lirene to naprawdę bardzo słabo.

Pierwsze co - zapach "rajski" okazał się zupełnym rozczarowaniem. Gdzie ten kokos? Zapach ani słodki, ani odświeżający... nijaki. Właściwości nawilżających praktycznie nie zauważyłam żadnych. Ten produkt Lirene ani nie sprawdza się u mnie jako żel pod prysznic, ani jako peeling. Do tego trzeba go nałożyć naprawdę sporą ilość żeby umyć całe ciało. Szkoda, bo żel do mycia Lirene z oliwką z bawełny to mój absolutny ulubieniec.

Peeling ślicznie kokosowo pachnie. Zapach utrzymuje się jeszcze przez jakiś czas po zmyciu. Jest dość gęsty, przez co trzeba zużyć sporo kosmetyku na jedną aplikację, jednak z powodzeniem wystarcza na kilka zastosowań. Po użyciu skora jest niesamowicie gładka, jednak podejrzewam, że jest to kwestia silikonów a nie spektakularnego wygładzenia. Niemniej uważam, że spełnia swoją rolę- nie zauważyłam np. wrastających włosków, do czego zawsze miałam skłonność