Syoss Color Refresher (Odświeżacz koloru w piance dla włosów farbowanych na blond) 

Czarny kartonik (szybko uległ zniekształceniu i rozerwał się podczas przechowywania w szafce łazienki - może wina wilgoci, a może słaba jakość papieru) opakowujący ulotkę i aluminiową puszkę z atomizerem o pojemności 75ml, jak standardowe pianki do stylizacji włosów osłoniętym przezroczystą osłonką wyglądał interesująco na półce w supermarkecie i szczerze liczyłam na odświeżenie koloru, przeciwdziałanie blaknięciu oraz nabieraniu przez pasma żółtawych odcieni (w końcu miałam wersję dla chłodnych odcieni blondu). Pianka standardowo puchnęła po w dozowaniu porcji na dłoń, ale takie porcje musiałam wyciskać trzy aby pokryć całe włosy, które w tamtym czasie sięgały mi do łopatek i były regularnie rozjaśniane i farbowane, dodatkowo kręcone i bardzo suche - wspomagałam je olejowaniem, odżywkami i maskami nawilżającymi i odżywiającymi, które poprawiały stan pasm, ale te coraz bardziej żółkły i wymagały ochłodzenia. Pianka miała działać już w 3 minuty (za pierwszym razem tak użyłam i według mnie było to zmarnowanie produktu) - w moim przypadku zauważałam działanie dopiero po około 20 minutach, bo po zalecanym czasie nie widziałam żadnej różnicy. Różnica w odcieniu była widoczna, ale nie jako srebrzysty/popielaty/zimny ale bardziej jako powierzchowne ochłodzenie, które znikało po kolejnym myciu. Z pozytywów to nie wysuszała włosów ani nie nadawała fioletowej poświaty, ale wydajność była raczej słaba, bo jedno opakowanie to były 4 aplikacje co średnio 12 dni, przez co skończyło się po 1,5 miesiąca użytkowania.

Pianka nie znacznie odświeża kolor. Jest łatwa w użyciu. Cena nie sądzę żeby była adekwatna. Nie miałam efektu Wow. I nie kupię ponownie tego produktu

Nie sądziłam,że ten produkt może działać. Ale u mnie się sprawdził idealnie. Tonizuje żółć na włosach, nadaje włosom blask. W dodatku odżywia je delikatnie. Po aplikacji włosy wyglądają pięknie i zdrowo.

Pianka ładnie odświeża kolor, likwiduje żółte tony. Łatwa aplikacja. Bardzo wydajna. Nie wiem czy wysusza włosy i wygładza, gdyż zawsze używam odżywki - dlatego włosy wyglądają pięknie - są gładkie, błyszczące, kolor odświeżony.

Mam włosy długie, mocno rozjaśniane, lecz nie zniszczone (tak wiem jest to duży sukces przy blond). Użyłam tej pianki dosyć nie dawno i uważam, że jest dobra :) Nie nałożyłam jej jednak tak jak było zalecone na instrukcji obsługi, lecz nałożyłam piankę na suche włosy i przytrzymałam ją na włosach około 20min (na całej długości chodź już mam od skóry głowy dość dużo swoich naturalnych włosów w kolorze brązu), zmyłam ją, nałożyłam dwu krotnie szampon i odżywkę i..... włosy są pięknie odżywione :) Piankę kupiłam na promocji w rossmanie więc dałam za nią niecałe 14zł :) :)

Pianka. O ile znałam tylko taką do układania włosów, te piękne czasy już się skończyły. Tyle słowem wstępu. Nie przepadam za nowelizacją konsystencji różnych kosmetyków. Farba powinna pozostać farbą, podkład fluidowy, nie wspominając już o żelach do mycia twarzy. Ale wszędzie nastała moda na "pianka - taka leciusia". Dotychczas nie chwytałam się za żaden kosmetyk o rewolucyjnym działaniu i fakturze. Dotychczas, bo abstrahując od pianek, to trudno dostać farbę blond, która by nie rozjaśniała, a jedynie nadawała odcień. Każda marka posiada tylko farby rozjaśniające lub rozjaśniacze. Można sobie wyobrazić frustrację posiadaczek blond włosów - jasne wystarczająco, tylko odcień nie ten, a szampony niebieskie mają mocno ograniczone spectrum działania. A tonerów jak nie było, tak nie ma i się nie zanosi. Więc, jak tylko zobaczyłam toto, wow - toner, od razu kupiłam w osiedlowej drogerii. Użyłam pod prysznicem, wg zaleceń producenta. No cóż. Podpunkt który nakazuje nie używać po tej piance odżywki jest mocno na wyrost. Włosy nie były wygładzone gdy spłukiwałam tę piankę i z całą pewnością ciężko by mi się je rozczesywało, gdybym producenta posłuchała. Kolor - nierówny. Piankowy pigment nie podołał mniej zjaranej rozjaśniaczem nasadzie włosów i skupił się na końcówkach, które wyszły lekko-chłodno-piaskowe. Włosy przy skórze głowy - kolor ani drgnął. Ze względu na konsystencję, trochę ciężko rozprowadzić wszystko równo na mokrych włosach w parę sekund. Wydajność bardzo na minus. Nie wystarczy "ilość pianki wielkości mandarynki", chyba że się strzyżesz na pałę, ja niestety tego nie robię. Chyba pół tej małej puszeczki zużyłam na jeden raz, a włosy mam nieco za ramiona. 17 zł na jedno, góra dwa użycia... za tą cenę można mieć dużo skuteczniejszą, przyzwoitą farbę. Ogółem coś tam działa, na tzw. czarną godzinę może kogoś poratuje. Używam tego produktu od: nienienie Ilość zużytych opakowań: jedno