A-Derma Epitheliale A.H Duo, Creme Ultra-Reparatrice [Ultra-Reparing Cream] Krem ultra - regenerujący

W okresie jesienno-zimowym borykam się z suchą, łuszczącą skórą na nogach. Oprócz tego skóra jest zaczerwieniona, podrażniona i piecze Postanowiłam więc przetestować krem z A-dermy. Krem z A-dermy ma wygodne opakowanie z pompką (pod warunkiem, że krem stoi, a nie leży w półce - wtedy trzeba dokładnie wstrząsnąć przed użyciem aby zaaplikować odpowiednią ilość kremu). Krem dość szybko się wchłania, ale niedostatecznie nawilża i nie regeneruje skóry, a nawet zdarza się, żę potęguje pieczenie podrażnionej skóry. Krem na też specyficzny zapach, który mnie osobiście drażnił. Kolejnym minusem jest skład: w składzie polyakryamid mogący wydzielać akrylamid, który jest rakotórczy. Do tego cuda mamy jeszcze dorzucony peg.

Krem ten używałam w trakcie stosowania retinoidów zewnętrznych.Miał koić,łagodzić oraz jako bonus,lekko nawilżać.W każdej z tych ról sprawdził się dość średnio.Nawilżanie było niedostateczne,ale do tego nie przyczepiam się,gdyż nie należy to do jego głównych zadań.Niestety nie zauważyłam żadnego działania kojącego czy łagodzącego.Momentami było wręcz odwrotnie - po jego nałożeniu skóra potrafiła zaszczypać lub zaczerwienić sie. Wg mnie cena w stosunku do jakości też jest troche zbyt wysoka,dlatego też nie zamierzam kupować go ponownie.

Krem poleciła mi Pani dermatolog po zabiegu usunięcia pieprzyka. Ranę po chirurgicznym cięciu smarowałam do jej całkowitego zagojenia. Celem kuracji było natłuszczanie. Ogromnym plusem przy aplikacji produktu jest opakowanie z pompką. Powietrze nie dostaje się do kremu i nie ma mowy o dostarczeniu do środka zanieczyszczeń przy wydobywaniu palcem. Przypadł mi do gustu neutralny zapach. Pompka umożliwia precyzyjne naniesienie bezpośrednio na pielęgnowane miejsce. Nie stosowałam produktu do innych celów, na podstawie opisanej sytuacji produkt sprawdza się przy zabiegach dermatologicznych.

Epitheliale we wszystkich swoich wersjach są jednym z moich podstawowych kosmetyków. Dotąd nie znalazłam nic, co lepiej łagodziłoby podrażnienia. Wielkich różnic między dwoma pierwszymi nie było. Teraz już jest: jeśli ktoś narzekał na marne nawilżanie i ochronę, AH Duo jest zdecydowanie bardziej emolientowy. Tłustszy, zostawia po sobie dość wyraźną (jak na potrzeby mojej tłustej cery) warstewkę ochronną. Dla mnie poprzedni był pod tym względem wystarczający, lepiej wygładzał i matował, więc wolę wersję "zwykłą" AH i będę musiała zrobić zapas. Poza tym mam wrażenie, że ta tłustsza warstewka może i osłania skłonną do podrażnień cerę, ale o dziwo nie koi tak dobrze, jak poprzedni Epitheliale. Generalnie wszystkie wersje działają tak samo: opierają się na znanej z właściwości kojących koloidalnej mące owsianej oraz antyoksydacyjnych, przeciwzapalnych i łagodzących podrażnienia lipidach z owsa, które dodatkowo są źródłem przeciwutleniaczy, kwasów tłuszczowych, fosfolipidów i witaminy E. 0,2% kwasu hialuronowego ułatwia przenikanie substancji łagodzących. Tu dodano dipeptyd L-ALA-L-GLU - wspomagający regenerację. Ta wersja Epitheliale opakowana jest w plastikową, wyłożoną aluminium tubę z pompką zamiast dzióbka. Rozwiązanie z pozoru dobre, ale tylko wtedy, gdy tuba stoi "na głowie". Ja trzymam ją leżącą w szufladzie, więc moja pompka czasem nie sięga do kremu. Trzeba też powiedzieć wyraźnie: W ZAMIERZENIU PRODUCENTA TO NIE JEST KOSMETYK PRZEZNACZONY DO CODZIENNEJ PIELĘGNACJI!!!! A jedynie do zadań specjalnych: ma ukoić podrażnienia i zregenerować uszkodzony naskórek (stosuje się go DORAŹNIE, 2 razy dziennie, aż do całkowitej regeneracji uszkodzeń, a potem ODSTAWIA). Nie będzie odżywiał i nawilżał, jak bogaty krem pielęgnacyjny, takim wymaganiom z pewnością nie sprosta i - zgodnie z ulotką informacyjną, którą należy uważnie przeczytać - wcale nie musi. Warto, aby posiadaczka wrażliwej cery miała go zawsze pod ręką, ale nie można obarczać go zadaniem, do którego nie został stworzony i narzekać, że nie poradził sobie z mocno przesuszoną cerą, nie zlikwidował zmarszczek i starych posłonecznych lub potrądzikowych przebarwień. To nie czarodziejska różdżka.