Lirene Dermoprogram Skarpetki złuszczające profesjonalny zabieg do domowego użytku `Stopy bez zgrubień` 

Skarpetki złuszczające marki Lirene nabyłam przy okazji zakupów kosmetycznych w drogerii Rossmann. Mam problematyczną skórę stóp. Jest mega sucha i często muszę złuszczać naskórek. Te skarpetki w pełni spełniły swoje zadanie i uważam że są bardzo dobre jakościowo a używałam wiele innych marek. Skarpetki są dobrze nasączone, aplikacja jest bezproblemowa, są praktycznie bez zapachu choć z lekko wyczuwalna nutą kwasów- mlekowego i glikolowego. W Skarpetki wystarczy włożyć stopy, założyć cieplejsze rozciągliwe skarpety bawełniane i legnąć na kanapie z co najmniej godzinę..potem zmywamy i czekamy na efekty. Zalecam zostawić je nawet na dłużej niż godzinę jeśli ktoś posiada twarda grubą skórę. Uzbroić się w cierpliwość bo efekt złuszczania zaczyna się po kilku dniach. Jest to uciążliwe bo skóra schodzi płatami ale wystarczy nawilżać i w ciągu 10 dni wszystko pięknie zejdzie a my możemy zachwycać się mięciutkim naskórkiem. Jedynym minusem jest cena, jest dość wysoka jak na jednorazowy zabieg. Ale i tak warto. Polecam !

Te skarpetki to świetna opcja dla osób, które chcą zadbać o swoje stopy w domowym zaciszu. Już po jednym użyciu skóra na stopach stała się wyraźnie gładsza, a zgrubienia i suche miejsca zaczęły się stopniowo złuszczać w ciągu kilku dni. Zabieg jest wygodny i prosty – wystarczy nałożyć skarpetki na określony czas, a resztę pracy wykonuje już sama formuła zawierająca kwasy złuszczające. Efekt końcowy jest bardzo satysfakcjonujący - stopy wyglądają na odświeżone, miękkie i zadbane. Proces złuszczania może trwać kilka dni, ale warto uzbroić się w cierpliwość, bo końcowy efekt naprawdę zaskakuje. Jedynym minusem, który obniża moją ocenę o jedną gwiazdkę, jest stosunkowo wysoka cena jak na jednorazowy zabieg. Mimo to, efekty są na tyle dobre, że warto od czasu do czasu zainwestować, zwłaszcza jeśli szukasz skutecznego sposobu na pielęgnację stóp w domu.

Skarpetki złuszczające kupuję co 3 miesiące, kierując się głównie cenami, czyli takie na które jest promocja. Wybór padł aktualnie na Lirene. Po wyjęciu z opakowania produkt jest cały mokry, mocno nasączony i trochę słabo się nakłada, gdyż skarpetki także i na zewnątrz są mokre , co utrudnia zakładanie. Skarpetki trzymałam dokładnie 60 minut. Po upływie czterech dni zauważyłam złuszczanie, które trwało około 5 dni. Niestety, ale u mnie ta maska nie zadziałała na 100, bo nie złuszczyła dokładnie całej skóry . Nie wiem, być może produkt ze skarpetek nie zadziałał w równym stopniu na stopy. Również nie czuję, po zabiegu gładkości skóry . Owszem, stopy są złuszczone w pewnym stopniu około 70% , ale mnie to nie satysfakcjonuje.

Skarpetki złuszczające Lirene kupiłam na promocji w Rossmannie. Pomyślałam sobie, czemu nie, wypróbuję coś nowego na stopy, brzmi obiecująco, może akurat zlikwiduje moje problemy ze skórą na stopach. Niestety, skarpetki mają dość kiepskie działanie. Skóra co prawda zaczęła lekko schodzić, ale efekt końcowy nie był dla mnie zadowalający. Poza tym skarpetki te potrafią nieźle podrażnić stopy, trzeba z nimi uważać, ale biorę to jako tradycyjne działanie produktu tego typu. Nie było mi wygodnie je stosować, musiałam specjalnie czekać określoną ilość czasu. Skarpetki słabo przylegały do stopy. Były dość niewygodne.

Bardzo lubię stosować zabieg polegający na złuszczaniu martwego naskórka z moich stóp. Zdecydowanie polecam raz na jakiś czas zrobić go sobie każdemu, ponieważ potrafi wspaniale odświeżyć znajdującą się tam skórę i doskonale pozbyć się zgrubień. Najłatwiejszą, najtańszą i najszerzej dostępną opcją tego typu są oczywiście skarpetki złuszczające. Przetestowałam już ich masę, część sprawdziła mi się bardziej, część mniej, jednak tym razem postanowiłam sięgnąć po propozycję od marki Lirene. Wydaje mi się, że już kiedyś je stosowałam, jednak z przyjemnością sobie do nich w takich razie powróciłam. Kosmetyk został zamknięty w opakowaniu o formie saszetki. Jest ona utrzymana w odcieniach bieli oraz ciemnego niebieskiego. Znajdziemy na niej dość sporą grafikę stóp, ale także wszelkie, najważniejsze właściwości na temat kosmetyku, takie jak jego nazwa, logo producenta, skład czy zalecany sposób użytku. Cena regularna produktu wynosi około osiemnastu złotych. W opakowaniu znajdziemy dwie, materiałowe skarpetki, które dość łatwo się otwierają. Umieszczono w nim płyn złuszczający, w składzie którego znajdziemy między innymi mocznik, ale i kwas mlekowy oraz glikolowy. Produkt nie posiada żadnego zapachu. Maseczkę trzymałam na stopach przez lekko ponad półtorej godziny. Po tym czasie przepłukałam skórę samą wodą i pozostało mi czekać. Pierwsze efekty złuszczenia pojawiają się już po pięciu dniach, jednak najmocniejsze są po około siedmiu czy nawet ośmiu dniach. Martwy naskórek schodzi praktycznie sam. Stopy pozostają finalnie bez zgrubień, są bardzo miękkie i gładkie. Skarpetki złuszczające zdecydowanie spełniły swoją rolę i jestem z nich bardzo zadowolona. Doskonale pozwoliły mi pozbyć się martwego naskórka, pozostawiając skórę miękką oraz gładką. Jak najbardziej polecam.

Pierwszy raz zdarzyło mi się, by po użyciu skarpetek złuszczających nie było absolutnie żadnych efektów. Skóra stała się bardziej wysuszona, ale złuszczanie nie nastąpiło. Nie polecam, strata pieniędzy.

Na wstępie zaznaczę, że nie miałam wielkich zgrubień i zrogowaceń do złuszczenia więc może ktoś z większymi potrzebami uzna je za niewystarczające. To co mi się w nich podobało to rzeczywiste działanie. Złuszczanie nastąpiło po ok 4-5 dniach i finalny efekt był zadowalający. To co mi się nie podobało to fakt że po wyjęciu z opakowania nie mogłam otworzyć skarpetek od góry i musiałam je rozcinać nożyczkami żeby włożyć stopy (może coś źle zrobiłam, nie wiem). W każdym razie producent zalecił trzymanie ok. godziny, ja oczywiście musiałam je trzymać 3 godziny (w myśl zasady, że lepiej podziała). W każdym razie zero podrażnień, a efekt zadowalający. W promocji zapłaciłam niewiele. Na pewno do nich wrócę.

Zgodnie z opisem zaczynają działać, czyli złuszczać po kilku dniach i przez kilka dni stopy się łuszczą. Wygląda to strasznie, ale potem stają się gładsze. Z jednej strony fajnie, że złuszczają, a z drugiej - działają na całe stopy, a u mnie (i chyba u większości) od góry nie jest to potrzebne. To na spodzie skóra jest twardsza i rogowacieje. Niedawno widziałam nagranie jednej kosmetolog, która powiedziała, że nigdy by ich nie użyła. I ja też już nie będę. Regularnie używam kremów do stóp i nie mam co narzekać na swoje pięty/ stopy ;)

Kupiłam te skarpetki z nastawieniem, że będę mieć na wiosnę ładnie przygotowane stopy. Trochę bałam się łuszczącej skóry, ale niepotrzebnie, bo działanie oceniam kiepsko. Sama aplikacja jest bezproblemowa i przyjemna. Skarpetki są mocno nasączone. Złuszczanie faktycznie zaczyna się kilka dni po aplikacji. W moich przypadku skóra schodziła płatami, ale w miejscach najbardziej problematycznych i suchych praktycznie nic się nie łuszczyło. W efekcie skóra na piętach jaka była taka została, a była po prostu przesuszona, a nie popękana czy z pęcherzami.

Para foliowych skarpetek zamknięta w saszetce z nacięciami ułatwiającymi otwarcie. Po otwarciu saszetki wyciągamy dwie zamknięte skarpetki. W górnej części skarpetki mają zgrzany szew, dzięki czemu preparat złuszczający nie wylewa się na zewnątrz i skarpetki są z zewnątrz suche. Rozrywamy szew i wkładamy stopy do skarpetek. Ja nie byłam w stanie w nich chodzić, bo się ślizgałam, ale czytałam, że inne dziewczyny nakładały na tą foliową skarpetkę jeszcze zwykłą skarpetkę bawełnianą i wtedy mogły chodzić bez problemu. Ciekawy patent, na pewno go wypróbuję przy następnej okazji ;) Po otwarciu skarpetek z preparatem złuszczającym uderza mocny, drażniący zapach alkoholu. Nie są to moje pierwsze skarpetki i każde inne, innego producenta również miały ten intensywny, nieprzyjemny zapach, więc jest on chyba standardowy dla tego typu produktów. Producent zaleca trzymanie skarpetek na stopach przez 40 - 60 minut. Ja, z uwagi na fakt, że w kilku miejscach na stopach miałam większe zgrubienia, których chciałam się pozbyć, trzymałam skarpetki maksymalną zalecaną ilość czasu, czyli godzinę. Po zdjęciu skarpetek opłukałam stopy z pozostałości preparatu. Po kilku dniach rozpoczął się proces złuszczania. Nie pamiętam dokładnie ile to było dni, ale mniej więcej 5. Proces rozpoczął się samoistnie, nie musiałam go "wywoływać" przez namaczanie stóp ani nic innego. Skóra schodziła płatami z całej powierzchni stóp. Trwało to jakieś 5 dni. W trakcie procesu, codziennie wieczorem smarowałam stopy odżywczym kremem. Co do efektów: skóra zeszła mi z całej powierzchni stóp i wszędzie tam, gdzie miałam tylko lekkie zrogowacenia jest przyjemna, miękka i odświeżona. Niestety, w miejscach większych zrogowaceń niewiele się zmieniło. Jestem trochę rozczarowana, bo spodziewałam się lepszych efektów. Jak wspomniałam wcześniej, korzystałam już z takich skarpetek innego producenta i dały lepszy efekt. Dla osób, które nie mają problemu z miejscowymi większymi zrogowaceniami, są godne polecenia.

Skarpetki sprawdziły mi sie calkiem dobrze, jak na moja skórę. Mam spory problem z naskorkiem na stopach poniewaz wystarczy ze kilka dni nie nasmaruje ich na noc i tragicznie mi sie łuszczą piety. Skarpetki w tym względzie bardzo sie sprawdzily skóra po zabiegu, calkiem sie wygladzila mam wrazenie że jest znacznie lepiej.

Skarpetki kupiłam, żeby poradzić sobie z problemem suchej skóry stóp i zrogowaceń. To było moje pierwsze doświadczenie z ego typu produktem. Zdziwiłam się, że skarpetki po rozpakowaniu są mokre z każdej strony. Po co esencja po zewnętrznej stronie? Uderzył mnie też mocno gryzący intensywny zapach. Całe szczęście, że nie czuć go po założeniu. Skarpetki łatwo się zakładają. Można rozerwać otwory mało i wtedy lepiej się trzymają. Oczywiście najlepiej na nie nałożyć jeszcze skarpetki, żeby esencja lepiej przylgnęła. Po zdjęciu skarpetek stopy są przyjemnie schłodzone. Zostaje na nich sporo esencji, którą trzeba zmyć. U mnie nie było efektu samoczynnego złuszczania, dopóki nie namoczyłam stóp w misce z letnią wodą. Potem stosowałam namaczanie już codziennie i złuszczanie trwało dobry tydzień. Najłatwiej zeszła cienka skóra w śródstopiu. Stopy stały się miękkie i ujednolicone. Jednak nie dotknęło to bardziej zrogowaciałych obszarów. Jednak trzeba stopy do tego zabiegu przygotować, usuwając np. mechanicznie największe zrogowacenia. Być może efekt jest lepszy przy kolejnych zabiegach, nie przy pierwszym. Wtedy można nawet ostrożnie w nich chodzić. Na pewno do produktu wrócę, gdyż działa. Efekt zależy od stanu wyjściowego stóp, więc warto je do zabiegu przygotować lub nastawić się na większy efekt po kilku zabiegach.

Skarpetki spełniają swoją rolę, czyli skutecznie złuszczają martwy naskórek, który wystarczy potem delikatnie ściągnąć. Trochę mnie szczypały, ale mam bardzo wrażliwą skórę.

Skarpetki złuszczające nie są dobrym wyborem ale czemu by nie korzystać jeśli coś działa a druga sprawa skorzystanie z takiej formy pielęgnacji dwa czy trzy razy do roku to czy to tak dużo? Myślę, że nie ale oczywiście kwestia indywidualna. Moje stopy niestety po każdym zetknięciu z wodą potrzebują nawilżenia i to bez znaczenia czy po prysznicu, kąpieli w basenie czy jeziorze. Niestety nie jestem regularna w peelingu stóp w domowym zaciszu a do podologa jakoś nie po drodze. Kremy do stóp niestety nie są na tyle nawilżające i odżywcze a skóra potrafi się pogorszyć. Z czym sie zmagam? Z twardsza skórą na dużych palach zaś pięty nie są w złym stanie aczkolwiek są niemalże zawsze suche, okropieństwo. Skarpetki złuszczające lubię stosować jednak jak wspomniałam do 3 sztuk na rok. Lirene to skarpetki, które rzeczywiście działają po około 5-8 dniach skora zaczyna sie złuszczać i zrogowaciała zostaje usunięta a o to w końcu chodzi! Skarpetki można znaleźć na promocji dlatego kupuje jeśli widzę, że są nieco tańsze bo mimo, że działają to po co przepłacać. Może nie testowałam wiele rodzai skarpetek ale te bardzo lubię i jeśli chce mieć pewność, że „zabieg” sie uda to korzystam właśnie z nich.

Lubię skarpetki złuszczające, chętnie sięgam po nie raz na jakiś czas. Ostatnim razem padło właśnie na te. Czekałam na recenzję bardzo dlugo z nadzieją na spektakularne efekty. Minęło już jakieś 3 tygodnie, więc cały proces się zakończył. Na złuszczanie czekałam bardzo dlugo. Właściwie to myślałam że już nic się nie wydarzy. Po ok. 1,5tygodnia zauważyłam jakieś delikatne skórki ale w miejscach, w których naskórek był raczej miękki. Taki stan rzeczy utrzymywał się ok. tygodnia. Nie było drastycznego schodzenia skóry. W miejscach w których i tak stopy były w miarę ok, rzeczywiście naskórek był jeszcze bardziej miękki, delikatny. Niestety, wszystkie zgrubienia, na których najbardziej zależało mi aby zeszły, pozostały w takim samym stanie. Co do samych skarpetek - są bardzo wygodne, w porównaniu do innych te nie są tak ogromne, więc nie spadają ze stopy. Po zdjęciu ich czuć efekt chłodzenia. Łatwo się je zakłada i łatwo ściąga. Niestety efekt końcowy mnie nie zadowolił. Spodziewałam się czegoś lepszego.

Już kiedyś je użyłam i były ok, mam wrażenie że jeżeli się wraca do produktu to znaczy że jest dobry. Są to dość duże "skarpetki" nasączone specjalnym płynem, który się ładnie wchłania a następnie złuszcza i nadaje miękkości stopom. Bardzo fajnie jak później się je dodatkowo nawilża wtedy efekt jest jeszcze przyjemniejszy.

Bardzo polecam, są to jedyne skarpetki złuszczające jakie używałam, ale efekt mnie zadowolił także przy nich zostanę :) Oprócz skarpetek z opakowania nałożyłam na swoje stopy dodatkową parę swoich skarpetek, które sprawiały, że produkt dokładnie przylegał do stóp i czasem pomasowałam stopy żeby go dodatkowo rozprowadzić. Po jakimś czasie poczułam mrowienie, które trochę mnie zaniepokoiło, ale zabieg robiłam z koleżanką, która uspokoiła mnie, że to normalne, także zostawiłam je wg sugerowanego czasu producenta ok 55 min i na początku nie widziałam żadnych efektów, ale po tygodniu albo nawet kilka dni później skóra zaczęła się dość mocno złuszczać na całych stopach, nawet na piętach, na których miałam zgrubienia i efekt mnie bardzo pozytywnie zaskoczył! Etap schodzenia naskórka trwał kilka dni (najlepiej wymoczyć stopy w ciepłej wodzie, żeby pozbyć się naskórka) i po zabiegu miałam gładkie stopy pozbawione zgrubień na piętach! Bardzo polecam, będę do nich wracać :)

Nie dałam rady przejść przez cały zabieg, ponieważ mimo że nie mam żadnych ran na stopach, to piekły mnie już po pierwszej sekundzie styczności z preparatem. Nie wiem jak działają, bo kosmetyk nie dał mi nawet szansy tego sprawdzić, ból był okropny. Szkoda.