Jak ja uwielbiam pisać recenzje kosmetyków, w których nie znajduję żadnych wad. I to jest właśnie ten dzień :D
Markę Holika Holika zna chyba każdy - znam i ja, ale dość rzadko używam ze względu na to, że maski w płachcie w regularnej cenie kosztują przynajmniej 12,99, a ja staram się (choć nie zawsze to wychodzi) za jednorazowe kosmetyki nie przekraczać kwoty dwucyfrowej ;) Tu zrobiłam wyjątek przy zaskakująco przebranym asortymencie w pobliskim Hebe - nie było moich ulubionych marek, a najlepsze składowo okazały się właśnie maski Holiki i Lomi Lomi. I w sumie się cieszę, bo inaczej ominęłoby mnie wiele dobrego :)
Saszetka maski Avocado jest cała zielona z wizerunkiem owocu awokado w różnych odsłonach. Jako jedyna ze wszystkich znanych mi marek otwierana jest w prawym, górnym rogu za sprawą pociagnięcia za rozwarstwione rogi opakowania.
Tkanina jest cieniuteńka, przezroczysta, niemal bezbarwna i żelopodobna, jak pisze sam producent. Idealnie wycięta na długość i szerokość twarzy, z odpowiedniej wielkości otworami na oczy, nos i usta. Świetnie dopasowuje się do kształtu twarzy i tak samo do niej przylega przez pełne pół godziny aplikacji (choć producent sugeruje 10-20 minut).
Zapach jakiś jest, ale na tyle delikatny, że trudno określić co przypomina. Warto zaznaczyć, że w składzie esencji nie ma żadnych sztucznych substancji zapachowych.
Skład kosmetyku jest bogaty w:
* substancje nawilżające (gliceryna, arginina, alantoina i kwas hialuronowy);
* ekstrakty roślinne (peonia, rumianek, awokado, fiołek, lawenda i bławatek);
* oleje roślinne (ze skórki pomarańczy, oliwa z oliwek, lawendowy, z bazylii i pelargonii).
Jedyny, mały minusik za disodium EDTA, ale na tle innych produktów tego typu skład i tak wypada rewelacyjnie, co przekłada się na takie samo działanie.
Samo "noszenie maski" przez pół godziny należy do przyjemnych, bo delikatnie chłodzi skórę, nie odkleja się i nie powoduje żadnego pieczenia czy mrowienia.
Po zdjęciu tkaniny z twarzy pozostaje na niej lepki film, który nie wchłania się do końca oraz nabłyszcza skórę. Po 10-ciu minutach naniosłam krem na noc i nieco się to błyszczenie zredukowało. W związku z tym pojawiła się u mnie typowa już obawa przed zapchaniem porów zwłaszcza, że maska dedykowana jest skórze suchej, a ja mam mieszaną i skłonną do wyprysków :D
Na szczęście, moje obawy okazały się bezpodstawne, gdyż o poranku (maskę stosowałam wieczorem) w lustrze ujrzałam promienną, nawilżoną, ukojoną i zregenerowaną twarz. Przebarwienia mniej widoczne, żadnych wyprysków. W dotyku skóra miękka, gładka i sprężysta. Efekt "wow" po zastosowaniu maski, którego się zupełnie nie spodziewasz to powód, dla którego jednak warto wstać rano z łóżka ;)
Serdecznie polecam nie tylko właścicielkom skóry suchej, ale i mieszanej, bo przynajmniej na mojej ten kosmetyk zadziałał cudownie. Nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń i na pewno wrócę do niej jeszcze nie raz :)
Zalety:
- świetny, bogaty skład
- widoczna regeneracja naskórka - efekt "wow" gwarantowany (!!!)
- dobre nawilżenie
- promienna, gładka, miękka i sprężysta cera
- zero sztucznych substancji zapachowych
- świetnie wycięta i przylegająca do twarzy tkanina
- chłodzenie w trakcie noszenia
- żadnych podrażnień i zapchanych porów
- nie tylko dla cery suchej
Wady:
- cena regularna
- disodium EDTA
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie