Piąteczek z MIYO posiadam już kilka. Są to Fancy Peach w starej formulacji, Frogs and Roses od fog_in_the_garden oraz Star Child od inchidris i Smokey w nowej formulacji.
Bardzo zachęcająca jest cena palet. Po zmianie formulacji i opakowań, trochę podrożały ale 25zł nie majątek. Paletki ze współprac są o około 5zł droższe.
Paletki w starszej wersji były plastikowe i miały przezroczyste wieczka. Pozwalało to łatwo je odróżnić. Nowe wersje palet z zewnątrz wyglądają identycznie, bez zajrzenia do środka lub przeczytania małego napisu z tyłu opakowania, nie da się ich odróżnić. Opakowania to różowe kartoniki. W ich środku znajdują się bardzo wąskie lusterka, raczej mało praktyczne.
Najstarsza Fancy Peach ma poprawne maty. Niektóre są troche suchawe, ale nie są jakieś tragiczne, da się uzyskać nimi ładny i całkiem intensywny efekt. Błysk jest za to okropny, suchy, ma znikomą pigmentację i jest to bardziej satyna z malutką ilością drobin. Kolory (perłowy błysk, brzoskwiniowy róż, fioletowawy chłodny brąz o odcieniu napoju kakao, neutralny ciemny brąz i czerń) niezbyt pasują do siebie tonacją, nie jest to paleta samodzielna, może być uzupełnieniem kolekcji jeżeli komuś mało takich kolorów.
Paletkę Smoky mam już w nowszej formulacji. Również nie jest to samodzielna paleta. Zawiera dwa maty w odcieniu bieli i czerni oraz trzy błyski w odcieniach chłodnych szarości. Maty są tu dużo lepsze niż w starszej wersji, bardziej napigmentowane i miękkie, mniej suche i łatwiej się blendują. Błyski natomiast mnie nie urzekły. Dwa ciemniejsze odcienie to zwyczajne cienie metaliczne o mało intensywnym blasku. Najjaśniejszy błysk to satynowy cień o małej pigmentacji z nielicznymi drobinkami, wygląda prawie jak mat.
Teraz czas na najlepsze, czyli paletki z współprac <3 W nich już wszystko mi odpowiada. Maty są kremowe i przyjemne a błyski to coś zupełnie innego niż w paletach które wcześniej opisałam. Są to piękne, drobinowe cienie, jak dla mnie mogą konkurować z glamshopowymi ultraperłami. Frogs and Roses oraz Star Child są bardzo przemyślane i dobrze skomponowane, można wykonać cały makijaż oka używając tylko nich (jeżeli komuś nie przeszkadza bardzo brak jasnego beżu). W pierwszej mamy: matowy ciepły róż, nieco ciemniejszy od koloru skóry, przepiękny złoto różowy topper, mat w kolorze groszku konserwowego, butelkowozielony błysk na czarnej bazie i ciepły brąz. W drugiej znajdują się się: topperowy cień o fioletowo-różowym błysku, mat w kolorze cukierkowego różu, kolejny mat będący intensywnym ciepłym fioletem, wyjątkowy błysk o chłodnofioletowej bazie i różowym blasku i bardzo ciemny mat o granatowofioletowych tonach. Choć na początku trochę bałam się intensywnych barw Star Child, ona i Frogs and Roses okazały się być moimi ulubionymi piąteczkami z MIYO. Różowy mat, który byłam pewna że będzie wyglądał na mnie groteskowo, jest piękny i delikatny a najbardziej mi się podoba nałożony jako róż i mam w nim już spore denko xD. No kocham je <3
Bardzo cieszy mnie, że z tego co widziałam, błyski w nowszych five points też idą w drobinowe wykończenie. Niestety ostatnio wypuszczane palety są coraz droższe, najnowsza walentynkowa kosztuje aż 50zł.
Podsumowując, paletki pięciu cieni z MIYO to dobra jakość w przystępnej cenie. Jest to bardzo dobra opcja do poszerzenia gamy posiadanych odcieni. Szczególnie te nowsze, gdzie błyski są lepszej jakości a kolory ciekawsze.
Zalety:
- Cena
- Kremowe, przyjemne w pracy maty
- Drobinowe błyski w nowszych paletach
- Trwałość na powiece
Wady:
- Identyczne opakowanie każdej z palet
- Malutkie lusterko
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie