Cafe Mimi Balsam do włosów `Ochrona koloru` 

Dla moich włosów to najlepsza maska z całej seri Cafe mimi, choć nie mam farbowanych włosów kupuje ją ze względu na jej skład i działanie. Wzbogacona w cenne składniki które moje włosy kochają takie jak olej z awokado, ekstrat z moringi, masło shea, gliceryna, panthenol, Vit E, hennę Zamknięta jest w wygodnej saszetce 250 ml z której produkt można wycisnąć do samego końca, dodatkowo posiada zatrzask zamiast zakrętki który według mnie jest bardziej praktycznym rozwiązaniem chociażby w czasie podróży. Opakowanie jest w bardzo ładnym pomarańczowym kolorze z napisami w języku polskim i rosyjskim. Konsystencja jest gęsta i treściwa, super rozprowadza się po włosach oraz dobrze spłukuje. Zapach bardzo ładny, kwiatowy dość długo utrzymuje się na włosach jeszcze po spłukaniu. Maska wzmacnia, odżywia i nawilża moje włosy, nadaje im elastyczności oraz miękkości, nie ma mowy o ich obciążeniu , dodatkowo chroni przed szkodliwymi czynnikami środowiska zewnętrznego oraz promieniowaniem UV. Nakładam ja od ucha po końce włosów na 20 minut( pod czepek),po spłukaniu moje kręcone włosy są miękkie, nawilżone i pełne blasku, nie puszą się. Używałam całej serii i ta u mnie sprawdziła się najlepiej, zawsze mam ją w zapasie, polecam wypróbowanie.

Dopadłam swój balsam w jednej z drogerii internetowej. Skuszona ceną i pozytywnym działaniem niebieskiego balsamu z tej samej serii postanowiłam zaryzykować. Produkt dostajemy w elastycznej saszetce z ładną, minimalistyczną szatą graficzną. Zapach jest przyjemny, nienachalny. Działanie było raczej słabe... Włosy były napuszone i jakby lekko sztywne. Zrobiłam jeszcze kilka podejść do tego balsamu, ale ostatecznie musiałam go oddać. Jestem mega zawiedziona. Balsam zapowiadał się naprawdę dobrze, a wyszło jak wyszło.

Balsam kupiłam akurat w Krakowie w Pigmencie przy Długiej, ale można go dostać też w innych drogeriach i online. Moje włosy są bardzo trudne w pielęgnacji. W stanie naturalnych (czyli bez jakichkolwiek zabiegów chemicznych) były ciężkie, często miały efekt „naleśnika” czyli włosów przyklejonych do głowy. Dodatkowo przetłuszczające się bardzo mocno – ŁZS, co powoduje dodatkowo problemy na tle podrażnień, łupieżu alergii. Dlatego przeszłam wiele zabiegów chemicznych by choć trochę zmusić je do układania. Miałam wielokrotnie farbowane – od czerwieni (bakłażan, wiśnia), przez brąz po po raz kolejny czerwień – obecnie farbowane bordowy. Dodatkowo niestety przeszły bardzo ciężki zabieg – trwała ondulacja – niestety został wykonany bardzo źle – za dużo wylanego płynu do skręcania przez co były spalone. Przez to dostały efektu „puchu” co utrudnia jeszcze bardziej pielęgnację. Przez to wszystko lubią lekkie sylikony i inne polimery (jednak w ograniczonej ilości, bo lubią on podrażniać skórę głowy). W stylingu akceptują wyłącznie żele, gumy i pasty oraz lekkie lakiery - pianek nie cierpią (są dni gdy je akceptują). Kochają bezgranicznie aloes, zioła i proteiny - najbardziej kreatynę i jedwab + glicerynę jako humektant. Nie lubią żadnych olei stosowanych przed myciem, ale w kosmetykach oleje kochają (najbardziej arganowy). Kremowa konsystencja jest b. sympatyczna. Poza tym przelałam go do miski by łatwiej mi było go nakładać. Ale przez to, że kosmetyk zajmuje niewiele miejsca nadaje się na wyjazdy za co duży plus. Poza tym balsam nawilża włosy. Nie podrażnia nie uczula. Ładnie wzmacnia kolor włosów - moje po farbowaniu są mahoniowo czerwone. Odżywka wygładza. Ale też jest lekka, więc nie ma efektu 'naleśnika'. Nie ma tu podrażnienia, uczulenia. Czy też zwiększenia przetłuszczania włosów. Włosy są puszyste, ale i miękkie. Bardzo sympatyczny balsam za grosze. Polecam.

Mam średnioporowate fale 2b i ta maska to coś, co zdecydowanie lubią. Ładnie pachnie, jest wydajna, dociąża, odżywia, ma dość gęstą konsystencję. Nadaje się jako codzienna maska do podstawy pielęgnacji. Plusem jest też opakowanie, z którego łatwo dokładnie wycisnąć produkt. Maska jest tania i łatwo dostępna w drogeriach Natura. Skład bardzo ładny i treściwy. Na pewno jeszcze ją kupię :)