Rosie Róż rozświetlający 

Kupiłam odcień watermelon sorbet z polecenia znanej jutuberki. Kolor różu rzeczywiście przypomina arbuza. Rozświetlacz jest piękny i szampański. Produkt jest dość mocny i dobrze napigmentowany. Trzeba mieć lekką rękę w nakładaniu różu, żeby nie przesadzić. Rozświetlacz jest piękny! Bez drobinek, daje lustrzaną taflę. Używam solo jako róż i rozświetlacz lub łącze razem dzięki czemu mam rozświetlający róż. Produkt ma delikatny zapach, ledwo wyczuwalny. Opakowanie plastikowe, ale trwałe. Sam produkt jest dość duży, jak na róż. Na promocji można go kupić w całkiem fajnej cenie.

Mam najnowszy kolor Watermelon Sorbet. Kupiłam, bo bardzo spodobał mi się kolor, choć na żywo okazał sie byc zupełnie inny, ale wciąż bardzo ładny. Faktycznie wygląda jak sorbet z arbuza albo truskawki. Jest dość intensywny w swoim kolorze i mozna go pożądnie stopniować. To co mi się najbardziej w nim podoba to rozświetlenie. Jest ono niesamowicie naturalne, bez żadnych drobinek ani niczego takiego. Dobrze sie rozciera i nie jest suchy. Z drugiej strony jest część rozświetlająca. Początkowo nie byłam do niej przekonana, ale teraz również ją bardzo lubię. Odbija światło na złoto i ma lekko różową bazę, więc sprawdzi się jako delikatny, za to mocno rozświetlająy róż, toper na róż lub rozświetlacz. Ja nakładam tę błyszczącą część w formie rozświetlacza i przeciągam lekko na róż, taki efekt podoba mi się najbardziej. Kosmetyk lekko pachnie, troche jak żel pod prysznic, dość sztucznie i chemicznie. Na początku zapach był ok, ale teraz trochę mi przeszkadza. Opakowanie jest bardzo przeciętne. Jest to zwykły tani i cienki plastik, ale to co w nim najgorsze to to, że opakowanie jest bardzo duże. Pewnie dlatego, że produkt jest wypiekany i jest lekko wypukły, ale wciąż ta ruchoma częśc jest stanowczo za wysoka i zabiera przez to za dużo miejsca. Produkt jest też dość drogi, bo w standardowej cenie kosztuje około 75 zł, ale mozna kupić go taniej. Myslę, że byłby wart tyle, gdyby to opakowanie było lepsze, natomiast sam kosmetyk super. Jeden z lepszych różów jakich używałam.

Róż kupiłam w Kontigo w bardzo dobrej cenie na wyprzedaży i nie spodziewałam się takiej miłości. Wybór padł na odcień Strawberry Sorbet. Ten produkt to prawdziwy HIT. Posiada jasny, intensywny rozświetlacz o eleganckim, niedrobinowym wykończeniu. Co ciekawe, róż w opakowaniu wydaje się być ciemniejszy i chłodniejszy, ale po nałożeniu na policzku zmienia się w delikatny różowy odcień z subtelnie rozświetlającym efektem. Jest to doskonały wybór zwłaszcza na wiosnę. Uwielbiam ten produkt. Zdecydowanie jest wart swojej standardowej ceny. I z pewnością zakupie go w drugim kolorze.

Mam wersję brzoskwiniową, ale teraz mogłabym się również skusić na tę chłodniejszą :) Samo duo jest rewelacyjne! Bardzo mi się podoba i jestem usatysfakcjonowana i pigmentacją, i jakością, i kolorystyką. Choć ten wariant brzoskwiniowy polecałabym bardziej dla lekko opalonych ;) Róż sam w sobie jest aksamitny, bardzo dobrze się aplikuje i rozciera. Nie robi plam, ani nie tworzy ostrych krawędzi. Ładnie się buduje i subtelnie ociepla szarą cerę. Kolor jest uniwersalny i ponadczasowy :) Bardzo, ale to bardzo skradł moje serce. Mimo, że kupiłam ten produkt ze względu na długo poszukiwany odcień różu, to największe zaskoczenie zrobił na mnie rozświetlacz. Tak, to jest rewelacja! Po aplikacji kompletnie mnie zamurowało. Brak słów jak oszałamiający efekt pozostawia ten produkt. Tafla robi wrażenie! Efekt piorunujący, bez brokatu i innych drobin. Kolor doskonały, szampański, ciepły - ale nie odcina się mocno od jasnego lica ;) Jak w przypadku również polubionego bronzera taki również tutaj, Rosie poniosło klęskę z opakowaniem. Jest plastikowe, tandetne i ciężko się otwiera. Zawiodłam się, bo sam produkt jest fantastyczny. Oczywiście bardzo polecam ten róż i rozświetlacz - szczególnie na lato, ale nie tylko ;) Jestem bardzo zadowolona i cieszę się, że w końcu mogłam go kupić w atrakcyjnej cenie. Polecam!

Zacznę od tego, że to duo pachnie cudownie brzoskwinia... uwielbiam ten zapach. Opakowanie jest ok choć ciężko się go otwiera . Roz piękny brzoskwiniowy który ożywia twarz . Nie jest całkiem matowy jest Taki satynowy rozswietlajacy. Świetnie się nim pracuje. Rozswietlacz daje super blask który można stopniowac. Kolor szampanski. Od kad mam ten produkt ciągle po niego sięgam. Wydajny.

Posiadam obie wersje kolorystyczne i mimo, że muszę przyznać, że to Apricot Sorbet gości na mojej twarzy znacznie częściej, to oba warianty są świetne. Strawberry Sorbet to jaśniejszy intensywny rozświetlacz, który świetnie sprawdzi się dla chłodnych/neutralnych typów urody i różowy róż. Rozświetlacz błyszczy tak, że widać z kosmosu, zwłaszcza jeślli nałożymy go na nieprzypudrowany podkład/gołą skórę, ale jest to efekt wciąż elegancki, nie drobinowy. Róż ma bardzo ciekawy odcień, bo w opakowaniu wygląda na ciemnawy, siny róż, a na policzku daje efekt lekkiego róźowego holo. Świetny duet do podkreślenia romantycznego makijażu. Apricot Sorbet z kolei to szampański rozświetlaczo podobnej intensywności, co poprzednik, ale już uniwersalny - nadaje się do każdej karnacji i pasuje praktycznie do każdego makijażu. A ten morelowy róż to już w ogóle petarda - buzia po jego użyciu wygląda świeżo, jest rozświetlający, ale w taki zdrowy sposób i ma zupełnie wyjątkowy odcień, trochę bardziej pomarańczowy niż standardowe koralowe róże, ale wychodzi mu to zdecydowanie na korzyść. Oba kosmetyki są bardzo wydajne, rozświetlacze pięknie wyglądają na buzi, na powiekach, jak i na dekolcie i ramionach. Zdecydowanie warte swojej ceny, nie znam lepszego produktu w tej kategorii.

Piękne zestawienie uroczego, ciepłego różu i delikatnego, choć efektownego rozświetlacza. Oba produkty dają super satynowo-rozświetlająco-letni i świeży efekt. Brązer i różo-rozświetlacz z Rosie to pierwsze kosmetyki zachwalane na yt, które faktycznie zasługują w pełni za zachwyty!

Róż kupiłam w Kontigo w regularnej cenie i miałam wyrzuty sumienia, bo jest mnóstwo tańszych i dobrych produktów tego typu na rynku. Kupiłam pod wpływem dobrej oceny jednej z YouTuberek. Nie żałuję. Uwielbiam go po prostu. Mam wersję chłodniejszą, która dla mnie ma idealny odcień zgaszonego opalizującego różu z jasnym rozświetlaczem opalizującym na fioletowo. Jest przepiękny. Róż nie jest bardzo intensywny przez co nie można go nałożyć zbyt dużo. Kolor jest trwały. Dodatkowo produkt ma ładne opakowanie i pięknie pachnie. Z pewnością jest wart swojej ceny.

Zachwycona bronzerem Rosie, korzystając z promocji na markę kupiłam duo w kolorze Apricot Sorbet. I to był strzał w 10 :) To mój ulubiony zestaw na lato - mam chłodny odcień cery, a ten kolor różu wygląda na niej przepięknie! Ładnie podkreśla opaleniznę, nadaje twarzy życia i świeżości :) Rozświetlacz najpierw rozczarował mnie niewielką intensywnością, z czasem stał się moim ulubionym :) Choć mam pół szuflady rozświetlaczy z różnych półek cenowych, ten właśnie jest moim ulubionym, stosuję go nawet teraz, zimą. Nie jest drobinowy, zostawia ładną taflę, może nie razi z kilometra, za to daje elegancki efekt i nie podkreśla faktury skóry, zapewnia mi taki rozświetlaczowy blur :)

Kupiłam go zachęcona recenzją Maxi. Nie jest to mój ulubieniec, ale używam go ostatnio non - stop. Głównie różu, kolor dla mnie bardzo twarzowy, taki bardziej ceglasty niż różowy. Trzeba uważać z aplikacją, bo sie dość obficie nakłada na pędzel. Co do rozświetlacza - na teraz (jesień - zima) dla mnie za ciemny i podkreśla fakturę skóry

Mam kilka różów w swojej toaletce, m.in. NARS Orgasm i okazuje się, że to właśnie Rosie przypada pierwsze miejsce! Mam bardzo jasną cerę w chłodnej tonacji i żaden róż nie wyglądał u mnie tak pięknie! Nakładam go u siebie w całości na kości policzkowe, czyli nie dzieląc na róż i rozświetlacz, i dodatkowo sam rozświetlacz tam gdzie trzeba. Wygląda naturalnie i po prostu przepięknie. Przestałam używać reszty produktów.

Mam jasną żółto-oliwkową cerę i KOCHAM wszystko w odcieniach brzoskwini i moreli. Moją nową miłością są produkty wypiekane, które dają bardziej naturalne i rozpromienione wykończenie. Szybko więc zainteresowałam się tym duo w wersji Apricot Sorbet. Nie zakupiłam go. Byłam mega rozczarowana tym produktem. Nie jakością, bo zachowuje się świetnie. Rozświetlacz: Szukałam rozświetlacza szampańskiego bądź złotego, beż żadnych różowych tonów (takie mam zwykle, Angel Nabla czy Becca Vanilla Quartz). Ten jest dla mnie za ciemny i okropnie metaliczny. OK, dla innej osoby może to być zaleta, więc rozumiem. Ale dla mnie takie wykończenie jest mega sztuczne, typ instagramowo-amerykańskiego makijażu, którego wystrzegam się jak ognia. Róż: Co może pójść nie tak w moich chęciach i w tym produkcie? Prawie wszystko. Ja lubię pomarańczowe, ceglaste nuty w makijażu i żywe, wibrujące róże do policzków. Ten róż jednak ma kolor moich policzków podczas grypy żołądkowej. Tak niezdrowego koloru to ja chyba nigdy nie pomacałam... Masakra! Drobinki i lekki brokacik w moim rozumieniu jest na plus, ja lubię błyszczące róże. Swatchowałam go zaraz obok orgazmu Narsa i wykończenia są podobne (nars zdecydowanie bardziej rozświetlający). Ale ten kolor to poważnie jest kolor mojego chorobowego rumieńca. Tak więc żaden z tych produktów nie spodobał mi się i najwyraźniej to duo nie jest dla mnie. Sprawdziłam ten osławiony bronzer i tamten wydaje się kapitalny, ale to duo jest zdecydowanie poniżej moich oczekiwań. Jestem bardzo zawiedziona, bo wyglądało, że jest to produkt skrojony pod moje potrzeby. Jednak chyba ta wersja apricot jest dla osób, których odcień skóry jest ciemniejszy od przeciętnej polki. Albo mniej żółty niż przeciętnej polki, nie wiem...