Muju Sweet Animal Mask Gepard Maseczka do twarzy w płachcie `Gepard`

Maseczkę kupiłam w Biedronce, skuszona jej niską ceną i uroczym nadrukiem na opakowaniu. Nie spodziewałam się po niej wiele i w sumie właśnie tyle dostałam. Maska lekko nawilża skórę... i to tyle. Ma ładny nadruk z gepardem na płachcie. Sama płachta jest dość trudna w ułożeniu i trochę za duża, przez co odstaje. Nie kupię ponownie.

Maseczka ma bardzo ciekawe kolory, charakterystyczne i rzucające się w oczy (gepard). Maseczka jest mocno nawilżona dzięki czemu idealnie przylega do twarzy, jest delikatna i nie podrażnia skóry, łagodzi podrażnienia na twarzy, skóra jest bardziej delikatna. Cena maski jest przystępna.

Jest to maseczka w płacie, który bardzo wygodnie się nakłada bo wystarczy wyjąć z opakowania, rozłożyć, nałążyć na buzię i się zrelaksować. Jest to maseczka od firmy Muju. Ma ona za zadanie odświeżyć, złagodzić oraz rozjaśnić. Jest ona bardzo mocno nasączona, ładnie pachnie. Jak ją umieściłam na skórze to poczułam przyjemny chłód. Moja skóra po niej jest delikatna, miękka w dotyku.

Odkąd rynek zawojowała koreańska pielęgnacja mamy multum maseczek na tkaninie do wyboru. Będąc w hipermarkecie zaciekawiły mnie opakowania masek nieznanej mi wcześniej marki Muju, które przedstawiają obrazki zwierząt jak z animowanej bajki dla dzieci. Jest to oczywiście azjatycka marka, która produkuje kosmetyki do pielęgnacji twarzy. Z linii 'Sweet animal' mamy do wyboru maskę 'Gepard', 'Zebra', 'Jednorożec'. Zaczynając przygodę z marką zdecydowałam się na tą pierwszą z wymienionych,która ma za zadanie odświeżyć, złagodzić i rozjaśnić naskórek. Kolor saszetki to słoneczny żółty ,a dodatkiem jest duży obrazek w. w zwierzęcia na głównym planie oraz grafika przedstawiająca wygląd tkaniny.Opakowanie otwiera się dość nietypowo, bo zaznaczone miejsce jest na dole saszetki, ale nie stanowi to dla mnie problemu, ponieważ odrywa się ją jednym szarpnięciem. Nowością jest dla mnie to, że tkanina nie posiada standardowo białego koloru, ale nadruk odpowiadający obrazkowi. Z tyłu zawarte są informacje dotyczące produktu w dwóch językach. W składzie widzimy już na 3 miejscu kontrowersyjny PEG,ale także śluz ślimaka, anyż gwiazdkowy, zieloną herbatę i inne substancje. Po otwarciu wyczuwa się dość subtelny, ale chemiczny i niezbyt przyjemny aromat.Sama tkanina jest bawełniana, ale nie łatwo ją zniszczyć przy rozkładaniu.Jest przesączona esencją, więc musiałam jej nadmiar lekko wycisnąć z powrotem do opakowania. Esencja jest wodnista i ma przezroczysty kolor. Płat jest niedopracowany, bo choć ma nacięcia po bokach dla ułatwienia to po prostu materiał jest za długi i za wąski przez co się marszczy i odstaje. Otwory na oczy są ok, ale te na usta i nos już nie.Podczas zalecanego czasu maska nie spadała z twarzy i nie czułam żadnego dyskomfortu, który spowodowałby, że chciałabym się jej pozbyć wcześniej.Po zdjęciu resztę płynu jak zawsze wsmarowałam w szyję, dekold oraz dłonie. Maska pozostawiła mi parę nowych krostek oraz nieprzyjemną lepką warstwę. Choć nie było to jej zadaniem to nawilżyła moją cerę i sprawiła, że stała się gładsza. Reszty obietnic, które producent wypisał na opakowaniu nie sprawdziło się. Bez promocji kosztuje około 13 zł, więc uważam, że nie jest warta tej ceny. Nie wiem czy jest dostępna w innych miejscach, bo nie zamierzam jej szukać. Dla mnie ocena 2.

Płachta idealnie przylega do twarzy. Po zdjęciu wymaga przemycia twarzy (strasznie się lepi). Odświeżania i rozjaśnienia nie zauważyłam, ale maska fajnie ukoiła i nawilżyła moja twarz. Zapach stronie chemiczny, sztuczny.

Produkt kupiłam w dyskoncie skuszona ciekawym opakowaniem. Cena jak na rezultaty niestety trochę zawyżona. Produkt łatwo się wyjmuje z opakowania, płachta na krawędziach nieco może odstawać, ale generalnie dobrze trzyma się na twarzy i ma odpowiedniej wielkości otwory na oczy i nos, na usta - odrobinę za wąskie, ale w sumie do zaakceptowania. Po użyciu maseczki złagodzone zostały wypryski, z którymi borykam się od pewnego czasu , więc to dobra maseczka dla osób z tego rodzaju niedoskonałościami. Delikatnie rozjaśnia, ale nie jest to efekt spektakularny. Nie podrażnia. Generalnie "płachtowy" przeciętniaczek, ale moim zdaniem świetnie będzie się sprawdzać dla osób z problematyczną cerą, z wypryskami i tu szczerze ją polecam. Odniosę się jeszcze do zarzutów niektórych Wizażanek, że produkt nie nawilża, owszem nie nawilża, ale producent nigdzie nie pisze o tym, że maseczka ma działanie nawilżające, więc chyba wiadomo czego się spodziewać, a czego nie. Dla przypomnienia opis: "Maska odświeżająca, łagodząca, rozjaśniająca.", Nie ma tam słowa o nawilżeniu, więc nie jest fair oceniać ją pod tym kątem. Nie wiem czy wrócę do maseczki, gdyż wypryski mam punktowe i wolę spróbować zadziałać na nie preperatami punktowymi niż maseczką. Jednak rezultat tu jest widoczny, od dłuższego czasu bezefektywnie smaruję wypryski maścią, po jednorazowym użyciu tej maseczki od razu się zmiejszyły i wyciszyły.

Tak jak w tytule, gadżet cieszący oko i nic więcej. Stosowalam mnóstwo masek w płachcie które przynosiły jakiś efekt, chociażby uczulały, ta niestety nie robi kompletnie nic :)

Na ten produkt trafiłam w jednej z drogerii w moim mieście. Był taki słodki i estetyczny, że nie mogłam nie zwrócić na niego uwagi. Jak głupia poleciałam do kasy fiskalnej i zakupiłam ten produkt. Niestety była to całkowita gafa. Po prostu jest to fajny gadżet do zdjęć na Instagram. Za nową modą podążają marki i koncerny kosmetyczne i wydają takie urocze badziewia na rynek. Więcej informacji poniżej.

Płachta jest trochę za duża, ciężko ją ładnie rozmieścić na twarzy tak, żeby nadruk dobrze wyglądał. Jest dobrze nasączona, nie zjeżdża z twarzy. Pachnie trochę chemicznie... Niestety po jej zdjęciu nie zauważyłam żadnych najmniejszych efektów oprócz oblepienia skóry :( Jeśli skóra się mocno lepi, to znaczy, że to po prostu ma być złudzenie nawilżenia a nie nawilżenie rzeczywiste... Nie polubiliśmy się!