A miało być tak pięknie...
W okresie kwarantanny postanowiłam sobie,że jeszcze bardziej zadbam o moją cerę i więcej czasu poświęcę dla siebie i dla relaksu. I tak oto podczas ostatnich zakupów w drogerii online wybrałam kilka maseczkowych nowości. Tak się składa,że moja cera uwielbia takie zabiegi pielęgnacyjne i nie wyobrażam już sobie, by w ciągu tygodnia nie zastosować jakiś maseczek. Z racji tego,że o rajskich wakacjach możemy póki co jedynie pomarzyć, skusiłam się na typowo tropikalną,żelową maskę od Marion. Przyznam,że zakupu dokonałam pod wpływem pięknego opakowania, a i cena, 2zł, dodatkowo mnie skusiła. Dopiero później zajrzałam na ukochany Wizaż i nieco się przeraziłam. Tym razem w 100% popieram ogólną ocenę produktu i muszę przyznać,że chyba nigdy nie stosowałam tak rozczarowującego kosmetyku do twarzy. No bo jak inaczej nazwać maseczkę, która w żaden sposób nie wpływa na stan skóry? Nie robi totalnie nic? No właśnie, totalny szok i bubel :)
Zacznę jednak od początku, czyli od opakowania, które tutaj stanowi mała, okrągła saszetka z niezwykle kolorową szatą graficzną. Jak patrzę na ten produkt to od razu przypominają mi się cudowne wakacje, plaża, morze i beztroska :) Jak ja za tym tęsknie! Miałam nadzieję,że Marion w wersji limitowanej przybliży mnie choć troszkę do tych wytęsknionych chwil. Miałam troszkę problemów by szybko i sprawnie otworzyć saszetkę,za pomocą jedynie naszych dłoni jest to dość kłopotliwe. Co znajdziemy w środku? Cudowny, słodki i orzeźwiający zapach arbuza. Jest naprawdę cudowny i w pełni oddaje klimat lata. Konsystencja produktu nieco mnie zaskoczyła, liczyłam na typowo żelową, kleistą maź a otrzymałam galaretkę...:D I nie, nie jest to żart! Chyba nigdy nie stosowałam tak dziwnej struktury maseczki. Jest to typowa galaretka, którą nie nałożycie w żaden sposób za pomocą pędzelka. Używajcie tylko i wyłącznie dłoni, nakładajcie małe ilości i wmasowujcie ją okrężnymi ruchami jak zaleca producent. Próbowałam to zrobić na początku nieco inaczej i spora ilość wylądowała w zlewie zamiast na mojej twarzy. Aplikacja produktu nie należy do najprostszych i według mnie to tylko strata czasu. Musimy uważać by galaretka nie spadła z naszej twarzy.Po wmasowaniu lekko się rozpuszcza, pozostawiając naszą twarz różową niczym świnka Pigi :D Jedno opakowanie spokojnie wystarczy na pokrycie całej twarzy, więc możemy stwierdzić,że jest to wydajny kosmetyk. Niestety maska nie tylko źle się nakłada,ale i sprawia spore problemy przy spłukiwaniu wodą. Mam wrażenie jakby w ogóle się nie rozpuszczała i na próżno używać do tego rąk i wody. Sięgnęłam, więc po namoczone waciki i starłam pozostałości.
Co ujrzałam po dość długim zmywaniu maski? NIC, zero efektów. Moja skóra była w takim samym stanie jak przed jej nałożeniem. Z niedowierzaniem patrzyłam w lustro i naiwnie starałam się dostrzec jakiekolwiek pozytywne czy też negatywne skutki. Na próżno, owa maska nie robi totalnie nic. W żadnym stopniu nie nawilża, nie zmiękcza nawet cz wygładza skóry. Aż trudno jest mi w to uwierzyć , jednak jest to możliwe. Żadna z obietnic producenta nie zostaje spełniona. Jedyne co mogę o niej dobrego powiedzieć to,że jest delikatna, gdyż nie uczula i nie podrażnia skóry w żadnym stopniu. Ma ona naprawdę piękny zapach, który umila nam czas aplikacji,ale to nie wystarcza do pozytywnej oceny. Po jej nałożeniu możemy odczuć jak skóra staje się orzeźwiona, co jest przyjemnym uczuciem. Od masek wymagam znacznie więcej, a w szczególności dobroczynnego działania na skórę. W tym przypadku nie otrzymujemy żadnych pozytywnych efektów, więc ja nie polecam, a wręcz odradzam. Strata czasu i pieniędzy.
Zalety:
- wesołe i ładne opakowanie
- cudowny zapach arbuza
- działa orzeźwiająco na skórę
- nie podrażnia i nie uczula
Wady:
- konsystencja galaretki, która ciężko rozprowadza się na skórze
- brak nawilżenia
- brak jakiegokolwiek działania na skórze
- ciężko się zmywa
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie