Skuteczne, ale...
Serum to kupiłam przez dobre opinie z każdej strony Internetu. Oczywiście pierwszym powodem była chęć wzięcia się za konkretną pielęgnację mojej cery trądzikowej z przebarwieniami po wypryskach. Po prostu szukałam czegoś, co choć trochę mi pomoże. Kosztowało około 45 złotych w drogerii internetowej.
Tak jak wspomniałam na wstępie - mam cerę trądzikową z przebarwieniami, ale jest ona również mieszana z przetłuszczającą się strefą T oraz wrażliwa i naczynkowa. Wiem, wiem... Mam sporo problemów, ale jestem do nich przyzwyczajona. Dodatkowo te wszystkie problemy nie są bardzo zaawansowane, także aż tak źle to nie wygląda, jakbyście mogli sobie wyobrażać :). W każdym razie mój trądzik, choć nie jest zaawansowany, to dokucza. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i spróbować serum/peelingu kwasowego. Padło na kwas migdałowy (+HA). Początek nie był zbyt miły - skóra reagowała podrażnieniem mimo tego, że po nałożeniu serum (zawsze na noc) nakładałam również odżywczy krem. Nie była ona przyzwyczajona do silnych specyfików. Podrażnienie pojawiało się głównie na policzkach, gdzie skórę mam zdecydowanie najbardziej wrażliwą. Jednak nie poddałam się i po około tygodniu zauważyłam, że coraz lepiej toleruje ona kwas. No i tak minął miesiąc, lub nawet więcej, codziennego używania na noc wraz z odżywczym kremem. Przez ten czas cera naprawdę się zmieniła. Przebarwienia stały się jaśniejsze, była ona gładsza zarówno z wyglądu, jak i w dotyku oraz oczywiście ilość wyprysków znacznie się zmniejszyła. Bił od niej zdrowy blask, co niezmiernie mnie cieszyło. Kontynuowałam więc używanie serum przez kolejne 2 tygodnie, co razem dało półtora miesiąca używania lub nieco więcej. Wtedy zaczął pojawiać się problem. Skóra znowu reagowała podrażnieniem i to silniejszym niż na początku. Już nie tylko policzki, ale także nos i broda były okropnie zaczerwienione, piekące i pulsujące. Wyglądałam dosłownie jakbym wpadła twarzą w pokrzywy. Przeraziłam się, więc zmyłam go z twarzy i szybko nałożyłam odżywczy krem, po czym odstawiłam serum na jakieś 3 tygodnie. Od tamtego momentu za każdym razem jak nałoże to serum, to kończę raz z większym, a raz z mniejszym podrażnieniem, ale nigdy bez. Dodam, że zawsze nakładam również krem. Nie wiem co było powodem tej nagłej zmiany. Serum nadal mam, ale już małą ilość na dnie butelki, którą muszę zużyć do końca. Teraz nakładam go maksymalnie 2 razy w tygodniu, by nie podrażniać skóry i nie doprowadzić do złych konsekwencji. Efekty oczywiście wciąż są, mimo rzadkiego używania. Jeśli kiedykolwiek wrócę do kwasów, to muszę pamiętać, by rozcieńczać je z innymi kosmetykami lub tak jak robię to teraz - używać maksymalnie 2 razy w tygodniu. Cery wrażliwe muszą naprawdę uważać :).
Konsystencja serum jest dosyć tłusta, olejkowa, ale rzadka i lekka. Nie potrzeba wiele by pokryć całą twarz, bo dosłownie 4-5 kropli. Przekłada się to na wydajność produktu. Pamiętajcie by omijać okolice oczu! Wchłania się całkowicie w 10-15 minut, ale ja na to nie czekałam (raz się zdarzyło, dlatego wiem). Nakładałam krem po około 3-4 minutach, a działanie i tak było. Serum jest bezzapachowe.
Opakowanie to szklana, brązowa buteleczka, która posiada ochronę przed promieniowaniem UV. Mamy do niej szklaną pipetkę, której zakrętka mnie niesamowicie denerwuje. Miałam już jeden produkt marki The Ordinary, który miał dokładnie ten sam problem. Zakrętka wykrzywia się już po pierwszym zakręceniu i nie da się w żaden sposób jej wyprostować. Może to tylko problem dla perfekcjonistki, jaką jestem, ale mimo wszystko myślę, że powinni to naprawić. Szata graficzna jak na The Ordinary przystało jest bardzo prosta, minimalistyczna, laboratoryjna. Ma to swój urok :). Pojemność to 30ml.
Zalety:
- Rozjaśnia przebarwienia
- Uspokaja aktywne wypryski
- Wygładza skórę
- Zmniejsza ilość powstających wyprysków do minimum
- Nie wysusza (to pewnie zasługa HA)
- Nie zapycha i nie uczula (przynajmniej mnie)
- Pierwsze efekty widoczne są już po 2 tygodniach
- Przyjemna konsystencja
- Wydajność
- Opakowanie
Wady:
- Serum podrażniało moją skórę przez pierwszy tydzień, a potem po około półtora miesiąca (czerwone, piekące i pulsujące plamy na policzkach, nosie i brodzie)
- Denerwująca zakrętka od buteleczki, która wykrzywia się i nie można nic z tym zrobić
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie