Floslek Skin Care Expert Sphere 3D, Sferyczny krem z koenzymem Q10 

Co za cudo! Brałam się za niego jak pies do jeża! Aż końcu wybiła data przydatności do 01.22 także złapałam go przed świetami, jejku jego formuła powaliła mnie, fajna taka nowość a jeszcze fajniej działał na moja twarz, jak taka druga skóra, nie wychodze z zachwytu!!! Skończyłam Go w sylwestra!!! Jestem niebowzieta, polecam całym serduszkiem! Jeżeli chcesz błyskawicznie naprawić sobie twarz

Krem zachęcił mnie swoim opakowaniem i konsystencja. Kuleczki zatopione w serum wyglądają super . Cena spora- ok 70 zł za opakowanie. Do kremu dołączona jest szpatułka do wydobycia kremu oraz mała saszetka serum z tej samej serii. Sam wygląd opakowania jest świetny. Krem bardzo przyjemny jednak mało wydajny. Starczyło mi na ok 1.5 tyg przy codziennym używaniu. Jest to bardzo mało mając na względzie cenę tego produktu. Pięknie nawilżał, miałam również wrażenie , że ładnie rozświetlał moja skórę twarzy. Niestety nie skuszę się sama na niego ponownie . Cena odstrasza.

Krem otrzymałam w prezencie Opakowanie to śliczny mały elegancki szklany słoiczek o pojemności 10,5 g Ciekawa i oryginalna forma kremu w kuleczkach. Krem bardzo dobrze i szybko nawilża skórę, wygładza i regeneruje. Mam cerę mieszaną a intensywną praca po powrocie z urlopu zmęczenie odmalowało się na twarzy sprawiając że skóra stał się szara i matowa krem przywrócił jej ładny wygląd. Krem dobrze i szybko się wchłania, nie zapycha porów , dobrze sprawdza się pod makijażem. Mały minus za wydajność , innowacyjna forma kuleczek pozwala na precyzyjne dozowanie kremu choć sam sposób użycia czyli rozgrzewanie i rozcieranie kuleczek z kremem na dłoniach powoduje wsiąkanie częściowo kremu w skórę dłoni i ogólnie krem szybko się kończy. Jako miły przyjemny dodatek w kartonowym pudełku remu gratis była dodana mała saszetka z porcją koncentratu o pojemności 1,5 ml. Podsumowując krem dobrze nawilża, krem to eliksir w kuleczkach skutecznie poprawia wygląd skóry. Polecam!

Bardzo fajny krem w postaci kuleczek. Dzięki temu jego dozowanie jest idealne. Piękny i elegancki słoiczek przyciąga uwagę. W kartonowym opakowaniu dołączona była mini szpatułka do nabierania kremu oraz serum, które pięknie pachniało i chętnie go bliżej poznam. Natomiast sam krem jest bezzapachowy. Świetnie sobie radzi , skóra po jego stosowaniu jest wygładzona, delikatna, miękka, bardziej jędrna. To jest bardzo dobry krem. Nie uczulił mnie, ani nie podrażnił i nie zapchał.

Opakowanie kremu jest prześliczne, szklane w kształcie spodka i elegancko prezentuje się w łazienkowej półce. Krem nie ma kremowej konsystencji, a składa się z kuleczek sferycznych, które nabieramy maleńką estetyczną szpatułką, która jest w zestawie. Przed zastosowaniem kuleczki rozgrzewam w dłoni, bo pod wpływem ciepła otoczka kulek rozpuszcza się nabiera kremowej konsystencji i wtedy nakładam na twarz. Jest to innowacyjna formuła. Kuleczki zatopione są w żelu, który jest częścią kosmetyku. Ich zapach jest bardzo przyjemny. Nakładanie kremu to cały rytuał i przyjemność- uwielbiam to. Po aplikacji czuć intensywne działanie kremu. Skóra jest jedwabiście gładka, miękka i aksamitna w dotyku. Z przyjemnością dotykam teraz swojej twarzy. Po takim przygotowaniu skóra idealnie nadaje się pod makijaż. Już po tygodniu stosowania widać efekty używania kremu.Stosuje na dzień i na noc. Skóra zyskała optymalne wygładzenie, jest odżywiona wypoczęta i pełna energii. Krem można stosować samodzielnie lub w zestawieniu, najpierw koncentrat potem krem. Jednak lepszy rezultat osiągniemy, stosując je razem- najpierw koncentrat potem krem i to widać gołym okiem Kosmetyk elegancki z wyższej półki cenowej, ale efekt w pełni zadowalający.

Nigdy wcześniej nie spotkałam się z kremem w postaci kuleczek sferycznych – tym chętniej przystąpiłam do testowania. Produkt zamknięty jest w eleganckim, szklanym słoiczku. Oprócz kremu w zestawie znajdziemy szpatułkę do nakładania kuleczek oraz 1.5ml koncentrat z koenzymem Q10, który można stosować pod kulki lub osobno, np. pod makijaż. Za pomocą szpatułki wyciągamy około 2 kuleczki, delikatnie rozgrzewamy je w dłoniach (są dość zimne na początku) i nakładamy na twarz, dekolt i szyję. Wbrew pozorom krem jest wydajny i dwie kulki w zupełności wystarczą na jedną aplikację. Krem należy stosować zarówno rano jak i wieczorem. Według producenta preparat niczym eliksir młodości ma wygładzać, ujędrniać i regenerować skórę. Ja w okresie testowania zauważyłam, że skóra jest widocznie delikatniejsza, gładsza, dobrze nawilżona i faktycznie ujędrniona. Jestem, więc jak najbardziej zadowolona z efektów działania i nie mogę się doczekać kolejnych, przy jeszcze dłuższym stosowaniu. Jako ciekawostka – są dostępne także inne kremy sferyczne – z witaminą C oraz kwasem hialuronowym. Powiem szczerze, że chętnie sięgnę po następne.

Kapsułki schowane są w fajnym kosmicznym opakowaniu, do którego dołączona jest łopatka do nabierania kuleczek oraz mała próbka serum z tej samej serii. Jedna kapsułka ma odpowiadać jednej porcji kremu, ale z racji tego, że są różnej wielkości to nie do końca się to sprawdza. Ja z reguły musiałam nakładać jedną lub czasem po 2 mniejsze żeby poczuć odpowiedni dla mnie poziom nawilżenia. Wydajność jest mocno przeciętna, w zależności od tego ile potrzebujemy kulek i czy używamy ich rano i wieczorem, to starczą na jakieś 2-3 tygodnie, co biorąc pod uwagę cenę nie wychodzi zbyt atrakcyjnie. Łatwo się rozprowadzają (wcześniej trzeba je rozgrzać i rozpuścić na dłoni), ładnie się wchłaniają, skóra ładnie wygląda. Fajnie sprawdzają się pod makijaż, nie skracają jego trwałości ani nie wyświecają go za szybko, a na to jestem przeczulona czy mieszanej cerze. Niestety po 3 tygodniach codziennego stosowania na mojej twarzy dosyć mocno mnie pozapychał i spowodował wysyp zaskórników, nie tylko w strefie T, ale także na policzkach. Być może u posiadaczek cer mniej problematycznych sprawdzi się lepiej, ale ja już do niego nie wrócę.

Krem sferyczny w postaci małych perełek zaskoczył mnie zdecydowanie pozytywnie. Jedna perełka to porcja wystarczająca na całą twarz, nakłada się ją małą łyżeczką, także nie ma obawy że popsujemy czy zabrudzimy resztę kremu. Opakowanie jest bardzo estetyczne, wręcz ekskluzywne. Jeśli chodzi o efekt, to cera po aplikacji jest odświeżona, promienna, wyraźnie odżywiona. Krem dobrze i szybko się wchłania, można od razu nałożyć makijaż. Cena jednak jest dość wysoka, jak na ilość kuleczek w środku. Ale chyba taki jest pomysł na tą serię - żeby była właśnie z wyższej półki.

Nie będę ukrywać, że skusiła mnie formuła kremu (tak słodko wyglądające różowe kuleczki zatopione w serum ;)). Krem otrzymujemy w szklanym słoiczku. Opakowanie jest eleganckie i trwałe. Zapach produktu jest delikatny, nie jest nachalny, taki lekko pudrowy. Krem aplikuje się na twarz samodzielnie lub pod serum z tej samej serii (kosmetyki można mieszać w obrębie tej linii). Do kremu dołączona jest szpatułka. Wyciągamy na dłoń 1 kuleczkę, rozgniatamy ją i nakładamy na twarz. Krem szybko się wchłania, wygładza skórę, idealny pod makijaż. Skóra wygląda zdrowo, promiennie, jest delikatna i elastyczna.