Clarena Medica, Allergiga Sensibilis Anti-Atopic, Krem kojący do skóry wrażliwej, atopowej, przesuszonej, odwodnionej 

Należę do potencjalnej grupy odbiorców tego produktu ze względu na moją odwodnioną cerę i chociaż kosmetyk celuje przede wszystkim w atomowców, to w opisie znalazłam też informacje, że krem nadaje się do cery także suchej i odwodnionej. Wypisz, wymaluj – ja! A że lubię Clarenę, firma posiada w swojej ofercie naprawdę godne polecenia kosmetyki, to długo się nie zastanawiałam… no i poległam. A przynajmniej moja skóra, oj ucierpiała biedna. Krem zapakowany jest w nieco inne opakowanie niż widoczne na zdjęciu głównym, ale dołączam fotografię do recenzji. Jest to sztywna, plastikowa tuba z pompką typu air-less schowaną pod plastikową srebrną zatyczką. Dzięki temu, że tuba jest przeźroczysta doskonale widać ilość produktu we wnętrzu. Krem posiada, nazwałabym to, standardową konsystencję kremową o białej barwie. Dobrze się rozsmarowuje i idealnie wchłania w skórę pozostawiając jedynie subtelny film, który nie obciąża cery, nawet mojej przetłuszczającej się. Makijaż utrzymuje się na tak przygotowanej skórze bez zarzutu, nie spływa, nie roluje się, a jednocześnie nie powoduje zwiększonej produkcji sebum oraz nie zatyka porów. Jak na razie wszystko fajnie, ładnie. Nie miałam też zarzutu co do nawilżających właściwości kosmetyku, bo wydawało mi się, że i tu wszystko jest w porządku i moja odwodniona skóra po aplikacji odczuwała optymalne nawilżenie bez uczucia ściągnięcia i podrażnienia przez cały dzień. Dlatego też ze zdziwieniem zauważyłam, że po dwóch, trzech dniach na mojej twarzy zaczęły pojawiać się suche skórki w kilku miejscach w postaci niewielkich placków, które troszkę swędziały i łuszczył się na nich naskórek. Początkowo nie skojarzyłam tego problemu z nowym kremem, bo przecież kosmetyk do skóry atopowej i suchej nie powinien tak działać. Ale po kilku kolejnych dniach, kiedy problem nie znikał, postanowiłam przeanalizować swoje postępowanie pielęgnacyjne i stwierdziłam, że jedynym nowym produktem jest ten krem, więc go odstawiłam i po przywróceniu skóry do dobrej kondycji wróciłam znów do Clareny. Historia zatoczyła koło, co przekonało mnie, że winę z przesuszenia ponosi ten kosmetyk. Cóż, ponieważ kremu w opakowaniu miałam jeszcze sporo (jest wydajny), zużyłam go do ciała, nic nie poradzę. Nie trafił w moje potrzeby, więc idę dalej, ale nie zniechęcam się do firmy, bo jak już pisałam, ma kilka fajnym kosmetyków.