Marka Ava przykuwa moją uwagę od jakiegoś czasu,dość często zaglądam w ich ofertę szukając czegoś dla siebie. Jest tam dużo kosmetyków z kokosem i silikonem także większość z nich nie biorę na tapetę,kokos od dawna nie służy mojej cerze a silikony używam okazjonalnie.
Ten booster przykuł moją uwagę jak każdy produkt na którym napisane jest peptydy,składnik który bardzo lubię i dopełnia moją pielęgnacje opartą na kwasach (cały rok) i retinoidach (zimą). Oczywiście wybieram je na dzień,sugerując się tym,że nie należy łączyć je z "kwaśnymi" kosmetykami, zwyczajnie nie są wtedy skuteczne i marnujemy ich potencjał.
Rozczarowała mnie na pewno pojemność, jedna pompka rzadko starcza mi na jeden raz,mimo,że staram się rozprowadzać je na wilgotnej skórze,ale okolice oczu i czoło wymagają jednak więcej uwagi więc tam dochodzi druga pompka.
Po ponad miesiącu jestem już więc przy końcu opakowania, a wydawanie nawet 36 zł na peptydowy booster wydaje mi się jednak już za dużym wydatkiem,tym bardziej,że nie jest to jedyny kosmetyk,w który trzeba się zaopatrzyć,a peptydy dla przykładu z Ordinary o pojemności 30ml kosztują tyle samo,jak i np Revox,a heksapeptyd z Esent,który starcza na kilka serum DIY też wypada ekonomiczniej.
Kolejna rzecz,która sprawiała,że byłam do niego zdystansowana,to niekiedy zaczerwienienie i lekkie pieczenie skóry,wydaje mi się,że w niektórych kosmetykach marka daje składnik,który ewidentnie mi nie służy,obecnie wykańczam jeszcze krem z innej serii i miewam podobne odczucia, ale w przypadku innego ich serum takiej sytuacji nie było.
Moja cera jest mieszana, cienka i delikatna, mocno po 30stce, mam pierwsze zmarszczki,bywa to skóra reaktywna,zależnie od pielęgnacji i warunków atmosferycznych,jestem zwolennikiem pielęgnacji a nie tuszowania niedoskonałości kolorówką, lubię kiedy kosmetyk daje zauważalne efekty.
Ten booster kiedy już pomine wspomniane wady rzeczywiście ładnie skórę wygładza, lekko prasuje zmarszczki, głównie te drobne,na głębsze też w jakiś sposób wpływa, szczególnie kiedy jest się regularnym.
Jego działanie jest na tyle fajne,że mogę pominąć serum,bo też skórę lekko nawilża,tylko że ja oczywiście mimo wszystko dokładam coś do niego chcąc osiągnąć efekt jeszcze bardziej rześkiej skóry.
Konsystencje ma lekko żelową,dobrze się wchłania, nie roluje, na suchą skórę jest niewydajny i lekko ją ściąga.
Jego wady sprawiają,że nie sięgnę ponownie po niego, zaspokoiłam swoją ciekawość i ma u mnie mocne 4.
Zalety:
- Wygładza,regularnie używany sprawia,że zmarszczki są mniej widoczne,odrobinę nawilża skórę,przygotowuje pod krem i ewentualnie inne serum.
- Szklane opakowanie.
- Ciekawy skład,mamy tam kolagen,lecytyne, pantenol,biomimetyczny peptyd(nr 2),który wygładza skórę i wiąże wilgoć w naskórku a regularnie stosowany wpływa na zmarszczki,do tego wyciąg z kiwi,wszystko oparte na glicerynie,która w umiarkowanej ilości potrafi dobrze służyć skórze skłonnej do odwodnień,ale mieszanej.
Wady:
- Mało wydajny produkt dla osób z większymi potrzebami.
- Mało ekonomiczny i z racji wydajności zbyt drogi.
- Skóra potrafi być po nim podrażniona, nałożony na suchą zbyt ją napina i ściąga,nie potrafię zlokalizować który ze składników tak działa na moją skórę,ale możliwe że Lilial a może Hexyl czy Trilaureth? Generalnie ta końcówka składu jest dość rozczarowujaca, z jednej strony ciekawy peptyd i fajne dodatki a końcówka jakby cofnąć się w czasie.
- Na koniec aplikator pluje produktem.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie