Używam tej maskary już ciutek ponad dwa miesiące, więc przyszła pora na podsumowanie, co o niej myślę.
Oczywiście jak przystało na Hourglass mamy tutaj piękne, dość ciężkie opakowanie w trójkątnym kształcie. Szczoteczka jest z włoskami, lekko zwężona na końcu, szczerze powiedziawszy wiele maskar ma takie szczotki, więc żadna nowość :) Nie, żebym chciała, żeby ta szczotka była udziwniona, gdybym chciała, to kupiłabym nowy tusz z Urban Decay :D
W każdym razie szczotka jest z kategorii tych, które lubię i które dobrze współpracują z moimi rzęsami.
Konsystencja kosmetyku jest na początku dosyć mokra, przy nakładaniu na rzęsy sprawia to problemy, ale nie, żeby tworzyły się klumpy, tylko rzęsy przez tą mokrość za mocno się sklejają jedna z drugą i ciężko je rozdzielić. Nie jest to jednak tragedia, miałam swego czasu tusze, które sklejały naprawdę mocno, ten nie skleja aż tak mocno, ale jednak to robi. Po jednej warstwie rzęsy wyglądają dość naturalnie, ja lubię dramatyczny efekt, więc muszę sobie dołożyć więcej i tu pojawia się kolejny problem - jeszcze większe sklejenie, nawet jeśli odczekam. Nie jest to nie do przejścia, ale jednak jest to dla mnie nieco irytujące.
Tusz dobrze przylega do rzęs i jest mocno czarny, efekt jaki daje (przy mojej podwójnej lub czasem potrójnej aplikacji) to są mocno podkreślone, nieco pogrubione rzęsy, natomiast nie ma tu dodania długości. Ja mam naturalnie bardzo długie rzęsy, wiec mi długość i tak niepotrzebna, ale myślę, że właścicielki krótkich rzęs które szukają w maskarach dodania długości nie będą super zadowolone.
Po jakimś 1.5 miesiącu używania produkt mi dość zgęstniał i zrobił się suchawy, ale naprawiłam to duralinem i wciąż jest ok, ale mam wrażenie, że konsystencja już znowu się przesusza i ciężej się z nim pracuje, jak już nie będzie się dało wykrzesać z niego nic ładnego, to już mu dam odejść do krainy zużytych maskar, ale póki co jeszcze używam. Dla mnie 2 miesiące to jest taki optymalny czas, w którym zużywam kosmetyk tego typu (albo on zasycha), także ten nie odbiega od normy. Tylko nieliczne tusze mam 3 miesiące, ale to też już max. Ja robię makijaż codziennie 7 dni w tygodniu tak dla jasności :)
Jeśli mowa o noszalności to bez problemu wytrzymuje cały dzień na moich rzęsach, trzyma skręt zalotki, absolutnie nic się nie kruszy, nie znika, nie rozmazuje. Wszystko jest na najwyższym poziomie.
Ogólnie jakość tej maskary jest w porządku, trzeba się z nią trochę pobawić, ale efekt jest dla mnie satysfakcjonujący, aczkolwiek zawsze można lepiej, prawda? :) Ceny nie będę komentować, bo to Hourglass, także z tym się nie dyskutuje, można dostać na promkach ciut taniej.
Myślę, że kupiłabym ją ponownie na jakiejś wielkiej promocji, bez promo chyba mi się nie chce wydawać tyle kasy, kiedy tylko ciut gorszy efekt mogę uzyskać zdecydowanie tańszym tuszem To jest jednak tylko moja subiektywna opinia, za taką cenę chyba wolę kupić kosmetyk kolorowy, który starczy mi na dłużej, niż 2-3 miesiące używania, dlatego maskary wybieram przewaznie drogeryjne i chyba przy tym pozostanę.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie