Sally Hansen Insta - Dri, Fast Dry Nail Color Szybkoschnący lakier do paznokci

Jedyne co jest zgodne z opisem to fakt że lakier rzeczywiście szybko schnie. Za to kryje okropnie, nierówno (przy kilku próbach). Testowałam 2 kolory i oba niewypały

Lakier naprawdę szybko schnie i dobrze kryje – już jedna warstwa daje radę, choć z dwiema wygląda lepiej. Kolory są ładne i intensywne. Minusem jest trwałość – na paznokciach u rąk potrafi odprysnąć po 2–3 dniach, szczególnie przy codziennych obowiązkach. Za to na stopach trzyma się zdecydowanie lepiej. Na plus też wygodny duży pędzelek, który ułatwia aplikację. Konsystencja raczej gęsta. Nie jest to hit, ale jak na szybki lakier – całkiem spoko.

Oceniam go dośc dobrze, bo często w promocji można go kupić super tanio. Drugim powodem jest buteleczka i zakrętka, bardzo dobrze mi się nim pracuje, co przyspiesza malowanie. Dużo kolorów do wyboru, jeśli odpryśnie i trzeba domalować to wiadomo,że szybko schnie, a to ogromny plus.

Bardzo ładna kolorystyka a do tego niska cena. Opakowanie ładne a pędzelek wygodny w uzyciu. Konsystencja jest bardzo dobra - nie jest za gęsty. Bardzo ładnie kryje płytkę paznokcia - dwie warstwy i super manicure! Niestety nie jest za bardzo trwały - po dwóch dniach zauważyłam odpryski dlatego używam go na jakieś wyjścia imprezowa lub rodzinne imprezki.

Uwielbiam lakiery Sally Hansen za intensywny pigment i świetne krycie, choć trwałość bywa wyzwaniem. Na szczęście top coat ratuje sytuację – bez niego chyba bym się poddała z klasycznymi lakierami!

Jako osoba, która zawsze ma na wszystko za mało czasu, a jednocześnie nie wyobraża sobie dnia bez zadbanych paznokci, Sally Hansen Insta-Dri okazał się moim kosmetycznym wybawieniem! To nie jest tylko lakier – to małe dzieło sztuki w buteleczce, które zmienia rutynowy manicure w prawdziwą przyjemność. Kolory, które wybrałam, są po prostu obłędne! Nasycone, głębokie, a jednocześnie lekko połyskujące – idealnie dopasowują się do każdego nastroju i okazji. Już pierwsza warstwa wystarcza, by uzyskać pełne krycie, co jest dla mnie ogromnym plusem. Ale to, co naprawdę podbiło moje serce, to fakt, że lakier rzeczywiście schnie w mgnieniu oka! Zapomnijcie o godzinach spędzonych z dłońmi uniesionymi w powietrzu – tu wszystko dzieje się ekspresowo. Co więcej, formuła lakieru jest rewelacyjna – nie smuży, równomiernie się rozprowadza, a szeroki pędzelek pozwala na precyzyjną aplikację dosłownie w kilka chwil. Uwielbiam też to, że lakier jest bardzo trwały. Nawet przy moim intensywnym trybie życia paznokcie wyglądają perfekcyjnie przez kilka dni bez odprysków. Dla mnie Insta-Dri to prawdziwy game-changer w świecie manicure. Szybko, pięknie i trwało – dokładnie to, czego potrzebuję. Osobiście będąc w drogerii stacjonarnej postawiłam na dwa kolory, i w obu jestem po uszy zakochana (są tak wyraziste i głębokie że jestem zachwycona). Jeśli jeszcze nie próbowałyście, szczerze Wam polecam! Bo kto by nie chciał takiego sprzymierzeńca w swojej kosmetyczce? Sally Hansen, oficjalnie zostałam fanką!

Nazwa produktu to Insta-dri. Schnie o wiele dłużej niż inne lakiery przez co pozostawia ślady jeżeli się dotknie czegos przypadkiem po 10min od nałożenia. Bardzo słabe krycie i pozostawia smugi pędzelkiem. Należy nałożyć przynajmniej 2 warstwy żeby coś było widać. Mam kolor blush. Na pewno nie kupię innych lakierów Sally Hansen jeżeli lakiery z „najniższej polki” sprawdzają się o wiele lepiej niż ten.

Sally Hansen Insta-Dri Fast Dry Nail Color to szybkoschnący lakier do paznokci, który zdobył moją sympatię z kilku powodów. Przede wszystkim, cenię go za przystępną cenę i łatwą dostępność – można go znaleźć w Rossmannie, co jest bardzo wygodne. Lakier oferuje piękny kolor nude z delikatnym odcieniem różu, który sprawdza się na co dzień, szczególnie jeśli, tak jak ja, nie nosisz hybrydowych lakierów. Jednym z atutów tego lakieru jest jego szybkoschnąca formuła. Niestety, Insta-Dri ma również swoje wady. Przede wszystkim, lakier dość szybko się ściera. Choć jest idealny na krótki czas, na dłuższą metę wymaga częstego odnawiania, co może być uciążliwe. Kolejnym minusem jest konieczność nakładania kilku warstw, aby uzyskać pełne krycie (to może być też zaleta - stopniowanie krycia). Dla mnie to wada, bo mimo szybkoschnącego formuły, cały proces malowania paznokci się wydłuża, bo powtarzam go dwa, a czasem nawet trzy razy. Mam jednak patent na malowanie paznokci - maluję je przy komputerze. Wtedy wiem, że nic nie odcisnę, a mogę dalej pracować i na przykład pisać maile:) To dla mnie jedyny sposób, by ich nie szkodzić przed wyschnięciem - jestem zbyt niecierpliwa, by po prostu czekać, aż wyschną ;) Dodatkowo, lakier jest bardzo rzadki na początku, co utrudnia jego aplikację. Trzeba być ostrożnym, aby nie nałożyć zbyt dużej ilości produktu na pędzelek, co mogłoby spowodować zalanie skórek. Podsumowując, Sally Hansen Insta-Dri Fast Dry Nail Color to przyzwoity wybór dla osób szukających szybkiego i łatwego w aplikacji lakieru do paznokci na co dzień. Jego przystępna cena, ładny kolor nude i łatwa dostępność w Rossmannie sprawiają, że jest to produkt, po który sięgam na codzień. Mimo że lakier szybko się ściera i wymaga kilku warstw. Nie jest to idealny lakier, ale dla mnie relacja jakości do ceny powoduje, że używam go regularnie.

Szybkość schnięcia lakieru jest dla mnie bardzo ważną cechą tego produktu. Jestem mega zabieganą osobą, a wciąż Jestem fanką naturalnego manicure. Postanowiłam wypróbować, na ile ten produkt jest Insta Dry. I nie jest. Wysycha tyle samo, co każdy przeciętny, połowę tańszy lakier. Jest sporo mniejszy od pozostałych lakierów Sally Hansen. Jest zamknięty w poręcznej buteleczce. Jest dosyć gęsty (chyba, że mi się trafiła taka kiepska sztuka)i to chyba jest powód tego długiego wysychania. Podoba mi się kształt i wielkość pędzelka. Łatwo się z nim pracuje. Długo wysycha i wymaga nałożenia wysuszacza. Jego trwałość jest przeciętna. Nie kupię go ponownie.

Spacerując po Hebe, trafiłam na promocyjną cenę szybkoschnących lakierów od Sally Hansen. Obniżka o 50% (cena regularna to 20 zł). Wzięłam dwa, bo nie mogłam się zdecydować na jeden (i chyba miałam rację, bo do dziś nie wiem, który wolę :D oba piękne). Wybór padł na "Lavish Lilac" oraz "The Queens Velvet". Pomijając fakt, że kolory są nieziemskie, obłędne i pięknie mienią się cudownymi drobinkami, to rzeczywiście zasychają ekspresowo! Lakier ma dziwną konsystencję, trudną w obsłudze - jest bardzo ciekły, a przy tym masywny, gęsty. Pędzelek - szeroki, duży i wyprofilowany, ale dla mnie ma za długie włosy; średnio sobie radzi z tym lakierem. Ścieka (trzeba pamiętać o wycieraniu nadmiaru o brzegi wylotu), a nałożony wylewa się na skórki. To mnie trochę drażni. Nie podoba mi się też, że lakier nie ma takiej charakterystycznej polerki i jest wręcz kredowy, bez połysku. Akurat to to nic - bo od czego mamy top coaty?! ;) na nałożenie warstwy nabłyszczającej nie trzeba długo czekać, bo na paznokciu zasycha szybko - niezależnie od ilości. "Lavish Lilac" pomimo delikatnego jasnego odcienia kryje wprost doskonale - spokojnie wystarczy jedna warstwa; z kolei "The Queens Velvet" potrzebuje co najmniej dwie warstwy, ale nie więcej, niż trzy. Oba lakiery utrzymują się na paznokciach ok. tygodnia. To dobre lakiery, choć wolę Miss Sporty. Całokształt oceniam na 3+ jest ok, ale bez szału. Czy kupię go ponownie? Nie wiem, być może na promocji. Oferowane kolory są naprawdę ładne i te ich idealnie dobrane nazwy... <3 takie zmyślne i celnie trafione! Wiadomo, że dla samej nazwy nie kupimy lakieru, ale mówię o niej, bo zwracam na to uwagę. Polecam? Polecić mogę Miss Sporty - tanie i dobre; tutaj cena i formuła nie do końca mi na to pozwala... Na pewno nie odradzam! Ale piać z zachwytu nie będę.

Po raz kolejny kupiłam lakier, mający w opisie informacje jakoby był szybko schnący. I znów odniosłam wrażenie, że lepsze tempo schnięcia mają lakiery kupione na bazarku. Ciężko nawet tu mówić o trwałości, bo lakier po nałożeniu dluuugo nie zasychał, łapał wszelkie pyłki, odbijał się, także jedynym mądrym posunięciem było zmycie go. A jak już się jakimś cudem zasechł, to efekt był "tani" Lepiej wyszedł lakier z tej seri z różowymi drobinkami brokatu, przynajmniej jakoś utrzymywał się na paznokciach.

Cześć! Ja niestety w ogóle nie potrafię utrzymać lakieru na paznokciach, nie ważne jak dobry by był. Oczywiście nie zawsze. Kiedy muszę, to się "zachowuje" i go nie ruszam ???? Już tak mam, że po pierwszym dniu, lakier zaczyna mi przeszkadzać. I co robię? Zdrapuję go. To chyba najgorsze co może być. Jednak od czasu do czasu mam ochotę zaszaleć i pomalować paznokcie. Kiedy trafiłam na lakier 117 Sprinkle Sprinkle od Sally Hansen, od razu pomyślałam, będzie mój. Lubię takie nietypowe kolory, inne kombinacje. Więc jaki jest ten lakier? -ma jasnoróżowy kolor -posiada liczne drobinki (małe i duże) -ma szybkoschnącą formułę -ma wygodny pędzelek, taką "łopatkę" -łatwo przesadzić z 2 warstwą -jest dosyć rzadki -bardzo intensywnie "pachnie" -nigdy nie wyjdą takie same paznokcie ???? Jest to fajny lakier za dobrą cenę. Mam sentyment do Sally Hansen, ponieważ jako nastolatka miałam mnóstwo kolorów lakierów do paznokci właśnie od niej. Ten kolor, to taka dobra 4.

Kupiłam gdyż myślałam droższy znaczy lepszy. Był w promocji w hebe. Nigdy żaden lakier nie wyglądał tak brzydko na moich paznokciach. Aplikacja jest bezproblemowa. Ale po zastygnięciu to wyglada jak typowy lakier z lat 90tych bez połysku. Dziwie się ze taka marka jak ta takie coś produkuje!

Lakier w porządku, kolor super szary matowy. Łatwo się rozprowadza, schnie ok 10 min. Niestety po dwóch dniach widać odpryski - szczególnie na brzegach

Na ogół lubię produkty do paznokci Sally Hansen, ale ten lakier jest koszmarny. Spodobało mi się, że szybkoschnący i dość mała, poręczna buteleczka. Pomyślałam, że będzie jak w sam raz na wyjazd. Ale nie był. OPAKOWANIE W porządku, choć dla mnie pędzelek trochę za masywny. LAKIER Mam kolor In a Blush. W buteleczce wygląda bardzo ładnie. Ale tylko w buteleczce. W pierwszym podejściu nałożyłam bez bazy. Pomyłka. Smugi i podkreślenie wszelkich bruzdek na paznokciach. Kolor biały! Nic nie ma w sobie różowego. Zmyłam. Podejście drugie. Baza. Pierwsza warstwa lakieru - okropne smugi. Druga warstwa - wciąż smugi, a miejscami już nałożone za grubo. Ok. Schnie. Po dwóch dniach końcówki schodzą. Podejście trzecie. Baza. 2 warstwy. Wygląda brzydko. Top coat. Wciąż wygląda brzydko. Końcówki schodzą na trzeci dzień. Nie lubię wyrzucać, więc używam do paznokci u stóp. Ale nie powiem, że ładnie wyglądają. PODSUMOWUJĄC Może akturat ten kolor jest nieudany, ale Sally Hansen tym razem zawiodła na całego.

Lakier w kolorze czerwonym kupiłam pod wpływem impulsu, bo był w promocji za 9,99 w pewnej drogerii. Kolor mi się podoba, jest taki nasycony, i wystarczy jedna warstwa, aby uzyskać dobre krycie. Faktycznie szybko wysycha i ma super pędzelek, szeroki, dzięki czemu szybko pokrywam warstwą lakieru cały paznokieć. Niestety szybko odpryskuje, zwłaszcza na końcówkach paznokci. Ale za tą promocyjna cenę się nie czepiam.

Co jakiś czas rezygnuję z hybrydy na rzecz tradycyjnego manicure. Mam sporą kolekcję lakierów, z Sally Hansen to mój pierwszy i niestety, ostatni. Mam przepiękny, wiosenny kolor 333 peachy breeze. Na tym koniec zalet. Pędzelek ma krótki i szeroki, o ile płytkę maluje sprawnie, to pod skórki trudno podjechać. Kryje jako tako po trzeciej warstwie, co daje koszmarny efekt grubo nałożonego lakieru. Po dwóch warstwach są niestety spore prześwity. Nie wiem, jak to się dzieje, ale bardzo brudzę nim skórę wokół paznokcia, co wygląda bardzo nieestetycznie. Być może to wina zbyt wielu warstw, które się wylewają. Co do schnięcia, to nie wiem, ale nie wydaje mi się, żeby sechł w 60 sekund, gdyż jest zbyt gęsty na to. Zawsze nakładam top coat i po kilku minutach jest ok. Szybko wykrusza się po bokach, pęka i wygląda źle. Dałam mu dwukrotnie szansę i niestety, żegnamy się. Szkoda, bo kolor, jak wspomniałam wcześniej jest bardzo ładny, firma znana, a tu taki niewypał.

Kupiłam na promocji trzy kolory: In a blush 239, Slow M-ocean 508 i Midnight Drive 493. Moje obserwacje są takie: 1. lakiery faktycznie schną szybko, jeśli nie zaaplikuje się bazy, z bazą nie schną i godzinę (nie czekałam dłużej, zdenerwowałam się i zmyłam); 2. krycie - zależy od koloru: szary piękny, za to dwa pozostałe się mażą smugami; 3. In a blush to jakaś tragedia na wszystkich polach: pędzelek kumuluje tony lakieru i nie da się nie zalać skórek, nie da się też pomalować paznokcia tak, żeby nie było na nim spektakularnych smug; 4. każdy lakier ma inny pędzelek: o ile M-ocean i In a blush mają szerokie języczkowe, o tyle Midnight Drive ma szeroki, ale ścięty na prosto, co nie pozwala na estetyczną aplikację lakieru. Ogółem - trochę marnie. Wydajność nieznana, są nowe.