Bielenda Botanic Formula, Odżywka w sprayu do włosów przetłuszczających się ` Łopian + pokrzywa` 

Jakiś czas temu zakupiłam tą odżywkę w osiedlowej drogerii w bardzo niskiej cenie, byłam ciekawa jej działania. Jeśli chodzi o opakowanie, to jest bardzo wygodne. Produkt jest zamknięty w buteleczce z tworzywa sztucznego oraz aplikatorem w sprayu, co ułatwia aplikację na włosy, a spray działa sprawnie i równomiernie rozpyla odżywkę, co jest bardzo wygodne i oszczędne w użyciu. Jestem zadowolona z takiego rozwiązania. Jeśli chodzi o kolorystykę to brązowe opakowanie z dodatkiem kolorów różu/fioletu przy kwiatkach. Co do dostępności, to również nie mam zastrzeżeń. Produkt jest łatwo dostępny w wielu drogeriach i sklepach internetowych, co jest dużym plusem, gdyż nie trzeba szukać go w specjalistycznych sklepach czy salonach kosmetycznych. Działanie odżywki jest bardzo zadowalające. Ekstrakty z łopianu i pokrzywy skutecznie regulują pracę gruczołów łojowych na skórze głowy, co sprawia, że moje włosy są mniej przetłuszczające się przez dłuższy czas. Dodatkowo, odżywka nawilża moje włosy, sprawiając że są one bardziej miękkie i gładkie w dotyku. Jestem zadowolona z efektów, jakie osiągnęłam po regularnym stosowaniu tej odżywki. Cena odżywki jest w miarę przystępna i adekwatna do jej jakości. Produkt jest wydajny, dzięki sprayowi łatwo dozować odpowiednią ilość, co sprawia, że starcza na dłużej. Jestem zadowolona z tego, że za przystępną cenę mogę korzystać z tak skutecznej odżywki. Jako jedyny minus mogę wymienić intensywny zapach odżywki, który jest dość ziołowy i nie każdemu może przypaść do gustu. Jednak po zastosowaniu zapach szybko się ulatnia, więc nie jest to duży problem...

Odżywka zapowiadała się bardzo fajnie. 'Botanic' w nazwie i w składzie. Sporo kuszących obietnic producenta, ale czy zostały one spełnione? OPAKOWANIE Poręczne i wygodne. Atomizer działa bardzo dobrze, rozpylając mgiełkę w odpowiedniej ilości. Opakowanie nadaje się do recyklingu. WRAŻENIA I DZIAŁANIE Odżywka ma przyjemny zapach. Na szczęście nie ma on nic wspólnego z ziołami znajdującymi się w składzie. ;) Przypomina delikatną woń kwiatów. Forma sprayu pozwala na szybką i łatwą aplikację. To dla mnie spory plus, bo pomaga zaoszczędzić czas. Producent obiecuje nawilżenie, nabłyszczenie, łatwe rozczesywanie, wzmocnienie, ochronę przed wysoką temperaturą oraz zapobieganie elektryzowaniu. Tak więc po kolei. ;) Faktycznie odżywka nawilża pomagając ujarzmić puszące i elektryzujące się włosy. Ułatwia również rozczesywanie, a włosy są miłe w dotyku. Trudno powiedzieć czy wzmacnia i chroni przed wysoką temperaturą, bo nie zauważyłam ani jakiejś spektakularnej poprawy, ani pogorszenia się ich stanu - jest po prostu OK. Co do nabłyszczania, to moim zdaniem ta obietnica jest dość dyskusyjna. Używam szamponu innej firmy, który pięknie nabłyszcza włosy, a po nałożeniu tej odżywki odnoszę wrażenie, że połowa tego blasku nagle gaśnie... Odżywka teoretycznie przeznaczona jest do włosów przetłuszczających się, czyli w sumie moich. Niemniej nie zauważyłam żadnej różnicy w tej kwestii. I tak muszę myć włosy codziennie. Myślałam, że może nakładam jej po prostu za mało, ale po zwiększeniu liczby psiknięć otrzymałam skutek odwrotny od zamierzonego. Mimo, że odżywka wydaje się lekka, to niestety tak oblepiła i zmatowiła włosy, że od razu nadawały się do ponownego mycia. SKŁAD Całkiem fajny - aż 95% składników pochodzenia naturalnego, w tym ekstrakty ziołowe. Kosmetyk nie zawiera parabenów, sztucznych barwników, silikonów, a nawet - glutenu. Podsumowując, spodziewałam się czegoś więcej. Odżywka zapowiadała się obiecująco, ale nie do końca spełniła moje oczekiwania.