I Heart Revolution Loose Baking Powder Banana Bananowy puder do bakingu

Kupiłam ten produkt z myślą o bakingu i rzeczywiście sprawdza się do tego bardzo dobrze. Ja używam podkładów głównie zastygających, więc nie zauważyłam, by robił plamy. Muszę jednak zaznaczyć, że od momentu nałożenia podkładu na twarz, do jego przypudrowania, wykonuję jeszcze w międzyczasie cały makijaż oka i brwi - więc każdy podkład zdąży się w tym czasie dobrze osadzić na skórze. Puder ma odcień żółto-brzoskwiniowy. Ja mam skórę mocno żółtą, więc mi to nie przeszkadza, nawet mi odpowiada, bo niweluje moje czerwone policzki. Co więcej, nada lekko żółty odcień zbyt różowemu podkładowi (a takich w drogeriach pełno). Jest bardzo wydajny, więc nakładam go w malutkiej ilości. Dobrze utrwala i matuje, ale nie polecam go pod oczy. Można go dokładać w ciągu dnia, nie ciastkuje się. Jest dobrze zmielony, ale dość zbity. Jego zawartość to aż 22 gramów (w porównaniu do słynnego pudru z Golden Rose czy Baking Time z Lovely, tamte mają tylko po 9 gramów i są droższe). Ja jestem zadowolona, choć ulubieńcem tego pudru nie nazwę.

Puder jest drobno zmielony, ma przyjemną formułę i bananowy zapach. Moja cera jest w żółtej tonacji, jednak kolor pudru jest zdecydowanie przesadzony. Na podkładach, które nie zastygają wybija się bardzo, a zwłaszcza przy bakingu (a przecież takie ma być jego przeznaczenie, prawda?). Szukałam produktu, który będzie kolorystycznie współgrał z innymi kosmetykami, a osiągnęłam efekt żółtaczki. Przy podkładach o właściwościach zastygajacych nie jest najgorzej, ale trzeba być bardzo czujnym, żeby rozpocząć pudrowanie jak podkład zastygnie równomiernie, bo inaczej powstają plamy o różnej intensywności żółci. Gdyby nie kolor to puder byłby niemal idealny - świetnie wygładza, matuje i utrwala makijaż. Dobrze sprawdza się także jako domieszka do innych pudrów, aby nadać im żółty odcień.