Od wieeeeelu lat jestem fanką masek Kallos. Używam ich naprawdę często i naprawdę dużo. Zasłużyły sobie na to swoją wydajnością, różnorodnością, dostępnością i ceną. No i przede wszystkim tym, że moje włosy bardzo dobrze reagują na używanie tych masek. Ich stan się poprawia, łatwiej je rozczesać, ułożyć i tak dalej.
Ale ja tu o Kallosach, a to recenzja Ronneya! No właśnie.. Wzięłam go któregoś pięknego dnia podczas wizyty w Hebe, bo akurat nie było żadnej wersji, którą chciałabym akurat nabyć. No i padło na próbę tego oto gagatka z olejem makadamia, który moje włosy kochają szalenie, a ja kocham zapach makadamii, zatem skusiłam się tym razem na odskocznię od Kallosa.
W zasadzie na pierwszy rzut oka nie różni się za wiele od Kallosa (pomijając szatę graficzną, wiadomo). Wielki pojemnik, kilogram maski za bardzo niewielkie pieniądze. Skład nawet podobny do Kallosa. A osoby, które używają masek w takich ilościach bardzo takie twory doceniają ;)
Porównując te dwie marki muszę przyznać, że maska Ronney ma o wiele bardziej zbitą konsystencję. Kolor obie mają podobny, jasny, bez barwników. Zapach Ronneya w wersji makadamia jest cudowny, nie jest jakiś specjalnie syntetyczny, za co dostaje wielkiego plusa! Nie lubię chemicznych zapachów, zwłaszcza w produktach takich jak ten, po użyciu którego zapach na włosach utrzymuje się cały dzień. Ten jest taki orzechowo olejowy, lekko słodki, ogólnie przyjemny.
Maska dobrze rozprowadza się zarówno na suchych jak i mokrych włosach. Ze względu na dość zbitą konsystencję nie spływa z włosów, nie kapie. Myślę, że moje włosy mogę już nazwać długimi, gdyż sięgają do połowy łopatek. Kiedyś były bardzo gęste i grube, więc schodziły na nie ogromne ilości różnego rodzaju odżywek i masek. Teraz sporo powypadało, także nie są zbyt bujne. Niemniej, na całą długość wystarcza porządna garść maski, podobnie jak w przypadku masek Kallos. Obie są praktycznie identyczne pod względem wydajności. Używam go już jakieś dwa miesiące i zużyłam połowę opakowania.
Po nałożeniu maski na włosy trzymam ją różnie. Jak mam czas to nawet z pół godziny albo dłużej, jak nie mam czasu to staram się chociaż kilka minut zostawić ją na włosach. Bardzo dobrze spłukuje się z włosów, to też ogromny plus. Zarówno po krótszym jak i dłuższym czasie na włosach efekt jest zadowalający. Włosy są wygładzone, błyszczą się, nie puszą się a jednocześnie nie są jakoś specjalnie obciążone. No i co ważne dla mnie, włosy nie przetłuszczają się jakoś specjalnie szybciej niż zwykle. A moje swojego czasu po użyciu niektórych produktów do włosów miały tendencję to przetłuszczania się po kilku godzinach. Dlatego zwracam na to uwagę.
I tak podsumowując już - ta maska jest bardzo dobrym produktem dla fanów masek Kallos, którzy już przetestowali wszystkie warianty albo po prostu chcą spróbować czegoś podobnego ale jednak nieco innego. Ja jestem bardzo zadowolona z tej maski, jak się już skończy to pewnie zakupię jakąś inną wersję :)
Zalety:
- Wydajność
- Dosyć gęsta konsystencja, maska nie spływa z włosów
- Niska cena za dużą ilość produktu
- Przyjemny, delikatny zapach
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie