Lirene Dermoprogram Fruit Power, Złuszczający peeling do twarzy z naturalnymi pestkami `Kiwi` 

Peelingu w opakowaniu jest całkiem sporo - starcza na dwa użycia, albo całą twarz, szyję i dekolt. Ma przyjemną konsystencję, ładny zapach i dobrze wygładza cerę, nie pozostawiając uczucia ściągnięcia. Nie uczula. Jest to w zasadzie wszystko czego od peelingu oczekuję. Nie mam na co narzekać, ani o czym się rozpisywać. Kupiłam na promocji, skuszona ceną od razu kilka saszetek. Nie żałuję zakupu, sprawdził się, po prostu niczym nie zachwycił ponad spełnienie podstawowego zadania. Definitywnie lepszy dla skóry mieszanej/tłustej. Czy go polecam? Zależy od okoliczności. Ze względu na mały rozmiar i wydajność dobrze sprawdza się w podróży, szczególnie w sytuacjach kiedy nie można zabrać ze sobą zbyt wiele bagażu. Do domowego użytku ekonomiczniej jest kupić inny peeling.

Peeling kupiłam na promocji w Rossmannie. Atrakcyjna cena i wygląd opakowania sprawiły, że chciałam go wypróbować. Opakowanie rzuca się w oczy zarówno mocnym zielonym kolorem, jak i okrągłym kształtem z grafiką kiwi. Dla mnie wygląda zabawnie, taki owoc z ładnymi oczami. Fajnie, że fragment saszetki jest przezroczysty i widać sam peeling, który również jest zielony, drobnoziarnisty i zawiera pestki kiwi. Wydajność normalna, wystarczyło mi na jedno użycie. Konsystencja również ok. Produkt nie był przesadnie gęsty, dobrze się go rozprowadzało na skórze. Ocena: 5/5 Zapach jest dziwny. To chyba miało być kiwi, ale wyszło coś słodko-kwaśnego, trochę duszącego i mocno chemicznego. Im dłużej czułam ten zapach, tym stawał się dla mnie coraz bardziej odpychający. Ocena: 2/5 Kupiłam 1 opakowanie i bardzo się cieszę, że tylko tyle. Produkt wykorzystałam doraźnie, kiedy skóra na twarzy zaczęła się lekko łuszczyć i wręcz błagała o peeling. Standardowo, użyłam produktu na oczyszczoną twarz i masowałam kolistymi ruchami, a potem zmyłam. Zabieg był przyjemny. Drobinki mnie nie drażniły, pestek za bardzo nie czułam. Nie dostałam podrażnień, ani nie odczułam dyskomfortu. Niestety sam peeling praktycznie niczego nie zrobił, co zdarzyło się chyba pierwszy raz w moim życiu. Martwy naskórek w większości został na mnie, a skóra nie była dobrze oczyszczona. Nie było wygładzenia, ani zwężenia porów, o których pisze producent. Jedyne co, to odświeżenie, ale żeby to osiągnąć nie potrzebuję peelingu. Ocena: 1/5 Kolejny skład bez szału. Kompleks kwasów AHA, jest plusem, o ile ktoś nie jest na nie wrażliwy i nie ma uszkodzonej skóry. Połączenie kwasów pozwoli zmaksymalizować działanie kosmetyku. Niestety są też minusy - m.in. mikroplastik, EDTA, kontrowersyjna TEA. Ocena: 3/5 Fajne opakowanie przyciąga uwagę i tylko tyle. Kosmetyk ma niezbyt przyjemny zapach, skład jest średni. Super, że jest kilka kwasów AHA, ale to produkt do użycia w domowych warunkach, więc ich stężenie jest pewnie dość niskie, a to z kolei oznacza, że regularność stosowania jest kluczem do długotrwałego sukcesu. To opakowanie jest raczej jednorazowe, więc nie do końca jestem przekonana, czy taka forma ma sens. Szczególnie, że ten produkt, nawet jako zwykły peeling nie do końca się u mnie sprawdził. Nie spodziewałam się efektu wow po 1 użyciu, ale martwy naskórek powinien zejść, a tymczasem, nawet to się nie wydarzyło. Może bardziej jako dodatek pielęgnacyjny albo na wyjazdy byłby dla kogoś ok? Tak czy siak, mnie nie przekonał, nie kupię go ponownie. Ogólna ocena: 2/5

Złuszczający peeling Fruit Power od Lirene kusi swoim ciekawym opakowaniem. W okrągłej saszetce jest 10 ml produktu, co spokojnie wystarczy na dwa razy. Peeling ma dość gęstą konsystencję, ale dobrze się rozciera na twarzy. Ma malutkie czarne drobinki z pestek kiwi, które delikatnie złuszczają i wygładzają skórę. Zapach peelingu nie przypomina za bardzo kiwi, ale aż tak mi to nie przeszkadza. Skóra po peelingu jest delikatnie wygładzona i miękka. Efekt może nie jest długotrwały i spektakularny, ale na pewno warto sięgnąć po ten peeling.

Peeling w cenie około 4-5 zł zamknięty w saszetce o pojemności 10 ml. Opakowanie wystarczyło mi na dwa użycia. Szata graficzna mi się nie podoba, ale to kwestia gustu. Peeling ma konsystencję, która łatwo rozprowadza się po skórze. Jego zaletą miał być dodatek prawdziwych pestek. Naturalne składniki kosmetyków zachęcają chyba każdego, chociaż do tych pestek byłam dość sceptycznie nastawiona. Ich wielkość wychodzi nawet poza kategorię peelingu gruboziarnistego. I rzeczywiście, pestki po prostu ślizgały się i zbierały pod palcami, nie robiąc nic poza irytowaniem mnie. Zapach również okazał się być sporym rozczarowaniem - sztuczny, chemiczny. Po zmyciu produktu z twarzy było jednak trochę lepiej, utrzymał się przez chwilę delikatny, przyjemniejszy zapach. Co do działania - oczyszczenie jakieś tam jest, ale po peelingu spodziewam się czegoś więcej. Nie polecam

Do zakupu zachęciła kolorowa szata graficzna. Cena za saszetkę o pojemności 10 ml uważam za dobrą, a i tak często są promocje. Wszystkie potrzebne informacje dotyczące produktu są zawarte. Saszetka wystarczy na jedną aplikację. No cóż...u mnie peeling sprawdził się średnio, konsystencja galaretki z zatopionymi pestkami kiwi, których było mało nie poradziła sobie z martwym naskórkiem, moja cera z ledwością odczuła, że zrobiłam peeling. Zapach też mnie rozczarował, zamiast soczystego kiwi miałam chemiczny zapach...całe szczęście szybko się ulatnia. Konsystencja jest lekka i z łatwością się rozprowadza oraz szybko zmywa. Więcej nie kupię.

Lirene Fruit Power, Peeling do twarzy zakupiłam przez internet w dośc niskiej cenie 2,79 zł. W składzie znajdziemy składzniki aktywne, naturalne drobinki ścierające które usuwają martwy naskórek i dogłębnie oczyszczają skórę, redukują niedoskonałości i widoczność porów oraz poprawiają mikrokrążenie. A także kompleks kwasów AHA który delikatnie złuszcza, poprawiając strukturę oraz koloryt skóry, usuwa zanieczyszczenia oraz nadmiar sebum. Produkt mieści mieści się w małej, okrąglej saszetce w zielonym kolorze, posiada uroczą szatę graficzna zachęcającą do zakupu. Jego pojemność to 10 ml, ale jest go tyle, że spokojnie wystarcza na dwukrotne użycie. Idealnie sprawdzi się na jakichś wyjazdach. Produkt ma gęstą konsystencję przypominającą bardziej mus niż żel. Jego kolor jest oczywiście zielonkawy. Zapach chemiczny, delikatnie przypominający zapach owocu kiwi. Peeling ma małe, czarne drobinki z ziarenek z pestek kiwi, które dobrze radzą sobie z delikatnym złuszczaniem. Skóra po jego użyciu jest oczyszczona, odświeżona, zmatowiona i gładsza w dotyku. Nie jest to działanie jakieś długotrwałe, ale efekt finalny był dla mnie na tyle zadowalający, że z pewnością sięgnę po niego ponownie.

Produkt złuszczył to co miał, pozbyłam się martwego naskórka, suchych skórek. Po peelingu twarz jest gładka, przyjemna w dotyku. Sam produkt ma ladny zapach, ciekawe i przyjemne dla oka opakowanie, jest go całkiem sporo, więc nie trzeba oszczędzać i martwić się że nam nie wystarczy. Kosztuje mało, jest wydajny, ogólnie polecam.

Zakup peelingu do twarzy zazwyczaj związany jest u mnie z kupnem sporego, pojemnego i wydajnego kosmetyku, który spokojnie będzie służyć mi przez kilka tygodni. Ostatnimi czasy jednak coraz częściej daję szansę również wersją w saszetkach, takim raczej jednorazowym, trochę przypominającym po prostu maseczki do twarzy. Bardzo lubię stosować nowości i ciekawe propozycje kosmetyczne, dlatego też nigdy nie ukrywam ciekawości przy stosowaniu takich kosmetyków. Moja skóra z natury jest sucha, ale posiada skłonność do wągrów w okolicy nosa oraz brody, a ostatnio także walczę z podskórnymi nieprzyjaciółmi na czole, którzy wyskoczyli mi po nieudanym eksperymencie z nową pianką do mycia twarzy. Na co dzień zdecydowanie preferuje kosmetyki z tej kategorii o formule drobno lub grubo ziarnistej niż enzymatycznej. Kosmetyki od marki Lirene Dermoprogram z serii Fruit Power były mi już znane dzięki arbuzowej maseczce, która zrobiła na mnie dość spore, pozytywne wrażenie jak na tego typu niepozorny produkt. Dodatkowo podoba mi się grafika opakowań tych kosmetyków, mimo, iż lekko infantylna, to naprawdę ciekawa. Peeling zamknięty został w saszetce wykonanej z miękkiego plastiku o pojemności dziesięć mililitrów, także całkiem sporo. Ma ono kolor intensywnej zieleni i grafikę owocu kiwi w centralnej części wraz z motywem buźki. Znajdziemy tutaj takie informacje jak logo producenta, nazwę kosmetyk i jego najważniejsze właściwości wraz z zalecanym sposobem użycia i oczywiście składem. Kosmetyk posiada leciutką, żelową konsystencję i widoczne sporawe, czarne pestki. Całość imitować ma oczywiście owoc kiwi. Peeling dodatkowo bardzo ładnie pachnie właśnie tym owocem. Trochę bałam się, że te spore, czarne drobiny, których w składzie nie ma zbyt wiele, mają mieć funkcję złuszczającą ale na szczęście nie. Oprócz tego znajdziemy tu sporo naprawdę malutkich kuleczek, które mają pełnić rolę oczyszczającą. Produkt przyjemnie masuje naszą skórę, ja aplikowałam ją za pomocą kolistych ruchów przez około dwie minuty i jak dla mnie efekt ten jest całkiem zadowalający. Peeling złuszczył to, co miał, znacznie wygładził naszą cerę i przygotował ją pod przyjęcie kolejnej dawki pielęgnacji, np. maseczek czy kremów. Dodatkowo wykonał podstawowe i bardzo powierzchowne oczyszczanie z niedoskonałości, ale zawsze jest to krok w przód do idealnej cery. Jak dla mnie kosmetyk od marki Lirene jest bardzo ciekawą propozycją. Powinien spodobać się fanom owocowej, soczystej pielęgnacji. Ja bardzo się cieszę, że miałam okazję przetestować ten produkt, bo sprawdził się u mnie naprawdę bardzo fajnie. Polecam.

Ani to peeling ani złuszczanie , pachnie pięknie jednak drobinki i pestki są tak małe ze nie są w stanie złuszczyć starego naskórka. Niestety oprócz pięknego zapachu i oczyszczenia buzi nie ma plusów. Opakowanie starcza na dwukrotne przemycie twarzy wiec nawet jest wydajne jak za ta cenę.

Zapach i konsystencja jest ok. Przyjemnie złuszcza naskórek, wygładza buzię. Dostępne chyba w każdej drogerii. Opakowanie jest jednorazowe, ale peelingu śmiało wystarczy na dwa razy lub umycie dwóch buzi na raz.

Peeling posiadają żelową formułę. Łatwo się go aplikuje. Jest bardzo ale to bardzo delikatny. Jedyną rzeczą którą peelinguje są zawarte w produkcie pestki. Taki peeling‐żel. Zapach produktu rozczarowuje nie pachnie kiwi. Zapach dość chemiczny. Jak dla mnie to zwyczajny produkt, niczym się nie wyróżnił. Ani dobry ani zły