Lime Crime Venus Immortalis Eyeshadow Palette (Paleta 8 cieni do powiek) 

Proszę wszystkie jasne bladziochy i białasy o wysłuchanie. Tonacja kolorystyczna tej palety zdecydowanie wyróżnia ją na rynku i czyni bardzo interesującą propozycją dla jasnych cer, zwłaszcza z zimną tonacją. Porównuje ją do marek takich jak Urban Decay i Ansastasia Beverly Hills. Mają podobną pigmentację. Jest trochę bardziej kredowa niż ABH ale jakoś wcale nie odbieram jej jako gorszej jakościowo, a stosuje te marki na co dzień, zamiennie. Jak się pryśnie jakimś setting spreyem to już w ogóle problem kredowości nie istnieje. I tu jest słowo klucz "co dzień". Jestem polski blady, szarooki mysi, ciemny blond i jakiegokolwiek makijażu sobie nie robię prawie zawsze sięgam po nią, chociaż dla jednego koloru. Nawet jak jestem wakacyjnie opalona i potraktowana samoopalaczem i robię odważny / kolorowy / brokatowy makeup. Zawsze ciągnie mnie po chociaż jeden z jej kolorów, bo dla mnie bezcenne jest wmieszanie stonowanego odcienia do każdej, nawet dzikiej stylizacji. Po prostu jestem tym typem urody który musi uważać z ciepłymi kosmetykami bo jeden fałszywy ruch i wyglądasz jakby ktoś Ci przyłożył rudą cegłą :P CAMEO jest po nałożeniu zupełnie jak moja jasna skóra skorygowana korektorem w okolicach oczu. Bezcenny żeby było delikatnie, bezcenny żeby ukryć jakiekolwiek odbarwienia/ zaczerwienienia/ żyłki itd. na powiekach. MARBLE to świetnie napigmentowana biel która pozwala mi rozjaśniać dany fragment oka lepiej niż jakakolwiek propozycja z moich 5 palet ABH. Ma mało, ale dość sporych białych błyszczących drobinek. MOTH dla mnie kolor skóry z perłowo-różowym poblaskiem. ASH to nasze szare słowiańskie tęczówki. Czasami nie chcemy żeby nasz kolor oczu robił POP-UP. Chcemy go rozlać na jakąś jedną część powieki. ECHO piękny ciemny, stonowany cień z efektem błyszczącej na mokro powieki. UNVEIL głęboki brąz, który blenduje się w fiolet. UNSEEN po prostu dobra czerń? Taka jak ABH czerń. Niby ma złote drobinki ale na oku ja tego nie widzę. HAIL nie wiem, nie używam, nie interesuje mnie, nie mój styl, zbyt srebrno. Tą paletą nie robi się tylko dramatycznego, gotyckiego makijażu. Ona jest po prostu niesamowicie użyteczna u ludzi z zimną kolorystyką. Urban Decay jest dużo bardziej stonowane niż ABH ale nie zastąpi tego szaraka. Jak czerpiecie radość z makijażu to poważnie rozważcie w swojej kolekcji zimną stonowaną paletę jak ta. Nie mam żadnych cieni od Jeffree Stara ale ponoć są fajne. On ma peltę Wierdo, którą ktoś może woleć od tej. Ja zostaję przy Lime Crime z uśmiechem na ustach. Pięknie dopełnia mój look każdego dnia. Myślę że rude dziewczęta i latynoskie piękności też mogą preferować taką tonacje przy brązowych lub zielonych oczach...

Bardzo się cieszę, że Douglas wprowadził ją do sprzedaży. Szukałam czegoś, co by mi zastąpiło Cremated Jeffreego Stara - raz, że nie potrzebuję 24 odcieni szarości, dwa - nie chcę już wspierać tej marki. Miałam do wyboru ją albo smoke sessions colourpopu, ale naprawdę nie lubię sprowadzać kosmetyków, więc stanęło na Venus Immortalis. Opakowanie jest śliczne, bardzo estetyczne i starannie wykonane. Lime Crime ma świetną estetykę i na tym polu nie zawodzi. Mam jedną paletę firmy - Venus XL2, i do niej właśnie będę porównywać mój najnowszy nabytek. Maty w dużej Venus były spoko, ale pyliły się jak nieszczęście i sypały. Tutaj tego nie ma - w palecie nawet szary i czarny pylą się nieznacznie albo prawie wcale, na powiece osyp jest zerowy. Z matami pracuje się bardzo przyjemnie, pięknie się rozcierają i przenikają. Są bardziej aksamitne. Super. Cienie foliowe (Echo, Hail) są bardzo ładne, aplikowane palcem pięknie się przenikają i przypominają folie z dużej Venus. Moth to taki dziwny metalik, nad którym trzeba się napracować - najlepiej nałożyć go mokrym pędzlem. Efekt jest ładny, ale nie tak intensywny jak w Obscure z dużej Venus (formulacja jest podobna). Mój najmniej ulubiony cień. Marble to taki mix matu z błyskiem, bardzo intensywny, fajnie się nadaje do wewnętrznego kącika. To biały cień z delikatnymi drobinkami - może nie jest to moja ulubiona formuła, ale robi robotę. Brakuje mi tutaj cieni, które w poprzedniej palecie robiły efekt wow - takich duochromowych folii z brokatowym efektem (myth, crown, radiant z dużej Venus). Kolorystyka jest świetna, maty są dobrane tak, żeby stworzyć w miarę różnorodne makijaże, nawet jeśli cieni jest tylko 8. Jest to też paleta kompletna - cameo nada się jako beż pod łuk brwiowy, chociaż szczerze, wolałabym jakąś zielonkawą albo niebieskawą szarość zamiast niego. Tak czy siak, paletka bardzo ładnie uzupełnia się z moją kolekcją. Poza czarnym cieniem, nic mi się nie powtarza (chociaż Ash jest trochę podobny do Tall Grey z Aliena na swatchach, na powiece wychodzi mniej szaro - jest bardziej zgaszony i ładniejszy, a w każdym razie mniej dziwny). Chyba znowu dałabym tej paletce 4,5 na 5 - maty są dużo lepsze, ale nie ma mojej ulubionej formuły cieni błyszczących.