Niby kupiłam zwykły balsam pielęgnacyjny do ust z wyprzedaży za 4 zł – a z tubki wydobył się luksusowy błyszczyk
Lubię i na kilogramy "zjadam" balsamy ochronno-pielęgnacyjne do ust, a lubię też gmeranie w poszukiwaniu skarbów na wyprzedażach, i w sklepach harmonijnie skomponowane witryny nie kuszą mnie aż tak bardzo, jak zapyziałe relingi i regały w słabo oświetlonych kątach. Na samym dnie takiego właśnie regału znalazłam ostatnio pudełeczka z balsamami do ust Eveline o różnych aromatach i smakach (jeszcze mango i czekoladowo-pomarańczowy) - po jakieś 4 zł każdy, a że lubię zarówno Markę, jak i... łakocie – nabyłam po egzemplarzu – także opiniowany - kokosowy.
Zachęcił mnie bogaty, i w dużej części naturalny skład kosmetyku o świetnych właściwościach nawilżających, odżywczych, regeneracyjnych i ochronnych: lanolina, wosk pszczeli, witamina E, BIO olejek kokosowy, olejek arganowy, masło shea, i masło aloesowe. Imponujące.
Jest i budzące kontrowersje PEG, ale... przypuszczam, że to środek znajdujący się w większości drogeryjnych kosmetyków o konsystencji emulsji, w których co do zasady i tak jest pewnie sporo i innego pokroju syntetycznych wynalazków, więc – trudno. Na mazie od La Mer mnie nie stać, a i tam pewnie sprawny laborant znalazłby sporo budzących wątpliwości komponentów, więc staram się nie popadać w paranoję.
Przystąpiłam zatem do "degustacji" specyfiku ze skromnej, ale poręcznej i estetycznej tubki z wyprofilowaną końcówką, pozwalającą na nałożenie balsamu bez użycia palców, i... jakież było moje zdumienie, kiedy pielęgnacyjny balsam okazał się być świetnym jakościowo, nieklejącym się, przejrzystym i subtelnie, zmysłowo lśniącym błyszczykiem. Do tego pysznym i wonnym – o delikatnym, niemęczącym kokosowym aromacie i smaku – choć tego akurat się spodziewałam zgodnie z nazwą.
"Soczyste pocałunki" w nazwie też niby mogły sugerować dobre nawilżenie, a nawet lśnienie balsamu, ale – nie spodziewałabym się efektu aż tak profesjonalnego, i eleganckiego, jak przy bardzo dobrym, nie lepkim błyszczyku, który do tego zapewnia długotrwały, piękny efekt lśnienia i skuteczną pielęgnację jednocześnie.
Polecam gorąco te doskonałe błyszczyki pielęgnacyjne – wystarczy wybrać lubiany aromat i smak.
Zalety:
- naturalny skład – lanolina, wosk pszczeli, witamina E, BIO olejek kokosowy, olejek arganowy, masło shea, i masło aloesowe (choć syntetyki typu PEG też się znajdą – jak to w kosmetyku drogeryjnym),
- walory pielęgnacyjne - nawilżenie, odżywienie, regeneracja i ochrona ust,
- walory estetyczne – bardzo dobrego, przejrzystego, elegancko lśniącego błyszczyku,
- trwałość – doskonała – efekt nawilżenia ust oraz ładne lśnienie błyszczyku trają kilka godzin,
- wydajność – dość dobra,
- aplikacja – lekka, przyjemna,
- brak poczucia lepkich ust,
- zapach i smak – piękne, subtelne – kokosowe,
- opakowanie – ładne – skromna, estetyczna tubka, z profilowanym aplikatorem,
- cena – przystępna (swój kupiłam na wyprzedaży za 4 zł, ale i bez wyprzedaży jest OK – poniżej 10 zł)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie