Tołpa Pure Trends, Orient, Krem - sorbet matujący 

Krem jest poprawny. Szybko się wchłania, skóra jest zmatowana oraz nawilżona. Co mnie zaskoczyło? Malutkie opakowanie, ale jakie wydajne! Kremu wystarczyło mi na kilka miesięcy (używałam dwa razy dziennie). Czy użyje ponownie? W sumie nie wiem, możliwe że tak. + zapach + konsystencja + wydajność + mat skóry + nawilżona cera + cena - nie zauważyłam minusów

✔️ Krem jest w plastikowym słoiczku o pojemności 50 ml ✔️ Ma konsystencję gęstego żelu w beżowym kolorze ✔️ Ma przyjemny zapach (dla mnie charakterystyczny na kosmetyków Tołpa) ✔️ Bez problemu rozsmarowuje się po twarzy ✔️ Szybko się wchłania ✔️ Nie zostawia lepkiej warstwy na skórze ✔️ Skóra jest dobrze zmatowiona ale nie wysuszona ✔️ Daje delikatne nawilżenie ✔️ Skóra jest przyjemnie odświeżona i wygładzona ✔️ Pory są zwężone ✔️ Nie daje uczucia ściągnięcia na skórze ✔️ Mając mieszaną cerę Stefa T po użyciu tego kremu nie wybłyszcza się bardzo szybko ✔️ Krem nie podrażnia ani nie powoduje wysypu niedoskonałości ✔️ Świetnie nadaje się jako baza pod makijaż ✔️ Jest w 100% wegański ✔️ Posiada 96% składników pochodzenia naturalnego w tym torf Tołpa, ekstrakt z Centella Asiatica i ekstrakt z kwiatu lotosu ✔️ Przez swoją lekką konsystencję jest bardzo wydajny bo można użyć małej ilości Jednym słowem bardzo fajny krem, odzwyczaiłam się od matująco-normalizujących kosmetyków ale jednak fajnie jest od czasu do czasu takich użyć i poczuć odświeżenie na skórze

Kosmetyk kupiłam z uwagi na promocję i obietnice producenta. Moja skóra jest wrażliwa i skłonna do świecenia w okolicy strefy T. Niestety ten krem dość mocno wysusza moja wrażliwa skórę twarzy co powoduje uczucie dyskomfortu i pieczenia. Niestety musiałam go wyrzucic. Krem ma fajna gęsta konsystencję i pięknie pachnie ale to tyle z zalet

Kupiłam go na promocji i nie spodziewałam się niczego szczególnego. Bardzo mnie zaskoczył! Opakowanie jest proste, ale ładne i nie zajmuje dużo miejsca jak inne kremy. Stosuje na umytej twarzy rano i wieczorem. Moja cera jest mieszana, z lekkim trądzikiem. Ten krem na pewno zmniejszył mi problem wyprysków i wyrównał koloryt. Uwielbiam w nim to, że twarz się przy nim nie świeci, dopiero po około 5 godzinach od nałożenia widać jakieś świecenie skóry, ale to tylko w strefie „T”. I też jest bardzo wydajny. Na pewno kupię drugi raz.

Jestem szczerze zdumiona tyloma kiepskimi ocenami, czuję się w obowiązku stanąć w obronie orientalnego "tołpisia". Prosty, plastikowy słoiczek skrywa beżowy krem-sorbet o typowym dla marki zapachu, pewnie zawsze przebija się firmowa borowina, mnie to zupełnie nie przeszkadza. Sorbet w nazwie jest bardzo trafiony, ponieważ nie jest to krem kremowy (jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało), lecz taki lekki, rozwodniony. Mam nadzieję, że na zdjęciu widać błyszczącą, mokrawą formułę. Sorbetowego kremu używałam wyłącznie na dzień - rozprowadza się jak marzenie, ślisko i gładko, a na dodatek jest wydajny, gdyż przy takiej konsystencji nie potrzeba go wiele. Mam cerę tłustą i hopla na punkcie tego, aby kosmetyk nie lepił się na skórze. Marce Tołpa udała się ta sztuka, krem pięknie się wchłania, po kilku minutach od aplikacji buźka jest gładka w dotyku i matowa. Ten wymarzony efekt utrzymuje się dłuższą chwilę, nawet do kilku godzin. Zgadzam się z dopiskiem "odświeżenie" na opakowaniu, właśnie takie mam wrażenie - cera jest świeża, nawilżona, wygląda zdrowo. Nie potwierdzam jedynie zwężenia porów, co jest wśród obietnic, ale to jedyny minus. Żadnego zapychania i wysypu niespodzianek nie odnotowałam. Muszę też zaznaczyć, jak uczciwie zapakowano krem-sorbet. Słoiczek jest mały, a mieści aż 50 ml produktu - chyba każdy miał do czynienia z wielkimi pudłami, w których mieściło się głównie powietrze. Marce Tołpa należy się pochwała za opakowanie adekwatne do zawartości. Jestem zadowolona, w mojej ocenie to naprawdę dobry produkt.

Używałam kremu na początku wakacji i miałam do niego kilka podejść. Cały czas się rolował, a w niektórych miejscach pozostawiał uczucie pieczenie, które co prawda mijało po chwili, ale kogoś może bardziej uczulić. Nie matowił

Używam tego kremu od 2 tygodni i zauważyłam bardzo mocne zmatowienie mojej cery, wygląda, jakbym miała pełny makijaż na swojej twarzy, ale jest też parę minusów. Odkąd zaczęłam używać tego kremu, zauważyłam też, że skóra bardzo się przesusza, przez co pojawiają się pryszcze i zaskórniki. Ten krem jest dobry, ale wtedy, gdy używa się go rano, a wieczorem kremu mocno nawilżającego.

Markę tołpa odkrywam z ciekawością, ponieważ mam dosyć nietypowy rodzaj skóry, z tendencją do przesuszania, a tym samym skóra broniąc się przed suchotą produkuje więcej sebum, więc pomieszanie z poplątaniem. Dlatego chciałam spróbować się z kolejnym kosmetykiem marki tolpa i niestety tym razem się totalnie zawiodłam. Pozapychał mnie straszliwie i trochę czasu zajmie powrót do wcześniejszego stanu cery. Poza tym moja strefa T zaczęła się świecić jak nigdy wcześniej i produkcja sebum osiągnęła chyba maksimum. Wiem, że sam krem matujący byłby zbyt mocny da mojej skory, dlatego dołożyłam do niego serum nawilżające z tej samej serii, ale jednak te dwa razem zdziałały jeszcze większe szkody. Katastrofa, wyrzucam do kosza

Konsystencja kremu jest gęsta, ale nie tłusta, łatwo się nakłada i szybko się wchłania. Po aplikacji skóra jest nawilżona i oddychająca, nie ma uczucia zatykania porów

Od razu przyznam, że ten krem został moim ulubieńcem! Fajnie reguluje wydzielanie sebum, ale przy tym nie wysusza i nie ściąga skóry. Ba! Dodatkowo odczuwalne jest nawilżenie i łagodzenie. Krem ma bardzo lekką konsystencję, delikatnie żelowo-galaretkową (?). Po nałożeniu można poczuć przyjemne chłodzenie i odświeżenie. Szybko się wchłania, więc zaraz potem można nałożyć makijaż. Na pewno kupię go ponownie, bo jego jedyną wadą jest niezbyt higieniczne opakowanie - aby go wydostać, trzeba zanurzyć w nim palce. Dla mnie nie jest to jednak duży minus.

Mimo jego złych opinii ja jestem zadowolona! Mam trądzikową twarz. Krem super łagodzi skórę. Bardzo szybko się wchłania. Ma nieziemski zapach! Uwielbiam go stosować na dzień, ale też i na noc. Producent zapewnia matowienie i faktycznie produkt daje taki efekt. Fajnie sprawdza się również pod makijaż

Dziwią mnie tak niepochlebne recenzje tego kremu. Dla mnie to prawdziwe odkrycie. Moja twarz nie błyszczy się do wieczora, jest gładka, miękka. Krem jest bardzo wydajny, ma konsystencję gęstego budyniu. Nakładam niewielką ilość i nie czuję żadnego ściągnięcia, wchłania się szybko, nie roluje się pod makijażem. Świetnie spisuje się także jako samodzielnie zrobiony krem BB (wymieszany z kropelką podkładu). Opakowanie też jest dla mnie miłym zaskoczeniem, choć początkowo byłam sceptyczna. Pomimo niewielkich rozmiarów, mieści standardową ilość kremu, który starcza na długo (wypróbowane na kremie dyniowym). Może nie jest to szczyt estetyczności, ale warto docenić walory praktyczne, zwłaszcza w podróży. Poza tym krem pięknie pachnie.

Produkt kupiłam na promocji bez zapoznania się z opiniami na wizażu. Ot - atrakcyjna cena, ciekawy i zachęcający opis - 96% składników pochodzenia naturalnego, co mogłoby tu pójść źle? Otóż : wszystko. Nie jestem zwolenniczką porzucania kosmetyków po paru użyciach, daję im czas na zaprzyjaźnienie się z moją cerą. Na początku próbowałam smarować twarz rano - nie dało się nałożyć makijażu, gdyż wszystko się rolowało i powstawały placki w sumie na całej twarzy. Później testowałam go tylko wieczorem nakładając podwójną warstwę (jedną a po jakimś czasie drugą) gdyż krem totalnie nie nawilżał mojej cery, a wręcz powodował napięcie i ściągnięcie, efekt przesuszonej i łuszczącej się cery. Ogrom wągrów i krostek oraz pieczenie skóry- te czynniki przeważyły szalę i jednak jest to kosmetyk, który bez bólu serca WYRZUCIŁAM DO KOSZA.. Normalnie zużyłabym go chociaż do ciała, ale to nie ma sensu w tym przypadku...

Są osoby, które zachwycają się Tołpą. Moja mama uwielbia te markę i chwali ją pod niebiosa. Ja przez długi czas nie miałam do niej szczęścia. Trafiałam na takie produkty niby na tak, ale jednak z wadami, które zniechęcały mnie do kolejnego zakupu. Postanowiłam mimo to spróbować jeszcze raz. Produkt dostępny głównie w Rossmannie, ale często go tam widuję, więc z dostępnością raczej nie ma problemu. Cena dosyć korzystna, właściwie niska jak na kremy z Tołpy. Opakowanie malutkie, aż trudno uwierzyć, że mieści się tam aż 50 ml, poręczne, bardzo minimalistyczne, ale to również mi się podoba. Mamy na słoiczku również informację na temat składu. Przewaga składników naturalnych, wegański, dodatkowo opakowanie z recyklingu. Absolutnie nie potrzebuję niczego więcej. Krem z lekką, szybko się wchłania. Początkowo delikatnie denerwował mnie zapach, trochę specyficzny, ale z czasem idzie się przyzwyczaić. Właściwie zdziwiły mnie tak niskie oceny tego produktu. Może nie zostanę dziką fanką, która kupuje raz na dwa tygodnie nowe opakowanie, ale też nie mam mu specjalnie nic do zarzucenia. Doskonale nadaje się na lekką, matującą bazę pod makijaż. Nie powoduje rolowania, u mnie współgra z każdym podkładem. Nie przesusza, ale lekko reguluje wydzielanie sebum. Mam wrażenie, że mniej się świecę. Faktycznie nie nawilża, więc na noc radziłabym się zaopatrzyć w cięższy specyfik. Mimo wszystko polecam. Naprawdę nie mogę się nadziwić, że ten krem ma tak niskie oceny. Nie robi za wiele ze skórą, nie ma jakiegoś dobroczynnego wpływu, ale coś jednak robi.

Krem jest po prostu słaby. Matuje na krótko i wywołuje efekt zwiększonego wydzielania sebum, co powoduje zapychanie. Podczas jego używania miałam dużo wyprysków, a po jego odstawieniu skóra powoli wraca do normy. Nie nawilża w ogóle, ściąga skórę, co daje bardzo nieprzyjemne odczucie. Jedyny plus to, że szybko się wchłania i ma ładne opakowanie. Zapach zbyt mocny jak na produkt do pielęgnacji twarzy, ale ładny.

Krem sorbet matujący nie ma żadnego zastosowania. Zupełnie nie nawilża, trzeba użyć najpierw innego kremu, żeby nawilżyć twarz, inaczej nie zniweluje uczucia ściągnięcia. Poza tym krem mocno matuje, wręcz pozostawia cerę bardziej sucha/pudrową niż przed użyciem. Tylko po co, skoro nie ma efektu nawilżenia synergistycznie z matowieniem? Krem strasznie się roluje, postanowiłam zużyć go na nogi, ale oprócz tego, że miałam drobinki zrolowanego kremu na skórze nie było żadnego innego efektu - zero nawilżenia, brak miękkiej skory jak po każdym innym kremie, raczej uczucie przesuszenia. Po co go używać w takim razie? Ma kwiatowy zapach, niezbyt higieniczny i bardzo malutki słoiczek (może to i dobrze, nie szkoda było wyrzucić takiej mikroskopijnej ilości kremu). Nie polecam

Jedyne co zauważyłam po aplikacji to to że krem faktycznie mocno matuje - idealny do cery tłustej. Po wchłonięciu czuć efekt ściągnięcia cery, jak dla mnie za mocno. W porze letniej mam tendencję do przetłuszczania cery w strefie T i tu sprawdza się dobrze nawet pod makijaż. Zbyt ciężko do codziennej pielęgnacji. Nie zauważyłam innych efektów.

Szkoda mi wyrzucić, ale tak naprawdę to właśnie mam ochotę zrobić. Nie wiem, czy to wypadek przy pracy, czy jakiś trend w przypadku Tołpy, ponieważ nie kupuję nałogowo kosmetyków tej marki. W każdym razie: zawsze kojarzyła mi się z naturalnymi, przyjaznymi skórze, bezzapachowymi kosmetykami. No więc tutaj dostaję coś absolutnie przeciwnego: perfumowany krem o mocnym, duszącym zapachu (bynajmniej nie kojarzącym się z naturą) i efekt podrażnienia skóry. Kupiłam również serum z tej serii i niestety tam sytuacja jest podobna :/