Fluff Superfood, Body Cream Anti-cellulite Śmietanka do ciała antycellulitowa

Kosmetyk zamknięty w miękkiej błękitnej tubie zakończonej zakrętką ma 150 ml. Konsystencja produktu przypomina lejący maślany krem koloru różowego, rzadkość powoduje spływanie i może wpłynąć na szybsze zużycie. Śmietanka w trakcie aplikacji mocno bieli skórę, wchłania się powolnie i wymaga intensywnego wmasowania. Zapach w żadnym stopniu nie nawiązuje do mandarynki - śmierdzi stęchlizną, przypomina mi stare, zakurzone i materiały w magazynie połączone ze składem zapomnianych książek; w chłodniejsze dni wyczuwalny przez kilka godzin bliskoskórnie, ale w cieplejsze dni gdy miałam również większą aktywność fizyczną miałam wrażenie, że śmierdzę z każdą godziną od aplikacji coraz mocniej. Skóra od momentu wmasowywania kosmetyku zaczęła swędzieć, a w ciągu dnia to uczucie się nasilało - po prysznicu czułam się strasznie zmęczona, bo podczas zmywania pod wpływem ciepłej wody zapach strasznie wzmagał się i żaden z moich żeli pod prysznic nie był w stanie całkowicie zniwelować tego odorku. Po kilku godzinach skóra była miększa i bardziej jedwabista, ale nie w stopniu silk smooth a bardziej nawilżona, ale to uczucie było bardzo ulotne, bo 8 godzin później skóra ponownie była sucha. Trochę cellulitu mam na udach i niestety nie dostrzegam różnicy po jego dłuższym stosowaniu, nie widzę jędrności; dodatkowo mam nieprzyjemne wrażenia swędzenia a zapach skutecznie odbiera chęć z kontynuacji dalszego użytkowania.

Ten balsam (śmietanka) do ciała jest bardzo wydajna, starczyła mi na pół roku. Ma cudowny zapach mandarynki kojarzył mi się on ze świętami (wtedy go kupiłam), za każdym razem gdy go używałam czułam świąteczny klimat. Dobrze się rozprowadzał ale trochę się kleił dlatego zawsze musiałam odczekać kilka minut.

Zachęciło mnie do jej użycia opakowanie i zapach. Opakowanie wygląda ładnie, a delikatny zapach też przyciąga uwagę. Niestety, wg mnie słabo się rozprowadza, potem się wchłania, ale trochę na to trzeba czekać. Nie jest zła, bo zapach utrzymuje sye na skórze.

Śmietanka ma bardzo ładne opakowanie - jest to tuba pokryta takim welurowym plastikiem, zakręcana malutką zakrętką, co niestety nie jest moim ulubionym sposobem zamykania, ponieważ często te małe zakrętki mogą się zgubić. Śmietankę z takiej tuby dość łatwo się wyciska, jednak żeby wydobyć końcówkę musiałam już rozciąć opakowanie. Konsystencja jest bardzo gęsta, jest to taki mocno treściwy balsam. Z racji na tą swoją gęstość ciężko się to rozsmarowuje i jest mniej wydajny, ponieważ trzeba go więcej nałożyć. Owszem trochę się smuży podczas rozsmarowywania i pozostawia smugi jednak bardzo szybko się one wchłaniają. Śmietanka pozostawia na ciele bardzo delikatną warstwę - nie jest ona w żaden sposób tłusta więc nie pozostaje na ubraniach i odczuwa się większy komfort. Zapach jest mocno cytrusowy, nie wiem czy wyczuwam dokładnie tam mandarynkę ale na pewno coś podobnego. Jeśli chodzi o działanie to moja skóra jest teraz opalona więc także bardziej przesuszona i potrzebuje bardzo intensywnego nawilżenia i ten produkt świetnie sobie z tym poradził. Jest bardzo mocno odżywczy i bardzo dobrze nawilża skórę, poradził sobie nawet z mocno przesuszonymi fragmentami na ciele, z którymi inne kremy nie mogły sobie poradzić i cały czas odczuwałam tam uczucie suchości i swędzenia, a skóra była mocno popękana. Przy systematycznym stosowaniu tej śmietanki wszystko zaczęło się ładnie goić. Nie jestem jedynie pewna efektu ujędrnienia, ponieważ nie zauważyłam nic takiego ale moja skóra jest w dość dobrej kondycji pod tym względem, więc nie skupiam tak mocno uwagi na tym aspekcie. Śmietankę zakupiłam, ponieważ ma bardzo ładny, naturalny skład. Co więcej Fluff jest polską firmą i produkt jest dość korzystnej cenie w stosunku do efektów jakie jesteśmy w stanie uzyskać. Jedyne nad czym ubolewam to wydajność, która jest dość mała ze względu na konsystencję tego produktu.

Myślę, że normalnie bym nie sięgnęła po ten produkt, ale z racji niskiej ceny i małego wyboru padło na ten kosmetyk. Oczywiście jako osoba wege chętnie sięgam po pielęgnację tej kategorii, więc to też w tym niedużym wyborze miało wpływ na tę decyzję. Ponadto skusił mnie wyobrażany przez siebie tytułowy zapach mandarynki. Co do zapachu - bardzo sztuczny, mdlący. Wyobrażałam sobie tutaj jakieś orzeźwiające cytrusowe nuty zapachowe, ale nic z tego. Zaraz przy pierwszych ruchach wiedziałam, że nie polubię się z formą tego kosmetyku - to taka gęsta sucha maź, której ja nie lubię. Mówiąc sucha mam na myśli, że brakuje mi w nim czegoś bardziej wodnistego, bo naprawdę rozprowadza się jak jakaś maść apteczna tworząc przy tym takie smugi, które rozcierają się w nieskończoność. Po aplikacji skóra jest przyjemnie gładka, otulona przyjemną dla dotyku warstwą, ale nie jest to nic tłustego. Niestety na przestrzeni testowania kosmetyku nie zauważyłam, aby krem zmiękczył moją suchą skórę, ani żadnego super nawilżenia, a na tym mi bardzo zawsze zależy... Suche skórki na piszczelach dalej występują. ;) Dopiero z czasem zauważyłam, że na tubie istnieje hasło "antycellulitowa". Ja mam mały cellulit na tyle ud, ale rzecz jasna po kremie nie został on zniwelowany. Może dla niewymagającej skóry będzie ok, natomiast dla mojej bardzo suchej niestety nie był to wystarczający poziom nawilżenia i odżywienia... No i ta aplikacja suchego mazidła mnie odstrasza. :) Pojemność 150ml w tym przypadku była bardzo ok, ponieważ szybko wykończyłam kosmetyk i nie wrócę ani do tej wersji, ani do innych z tej serii Fluff.

To, co znalazłam zamknięte w tej 150 ml tubce spełniło moje oczekiwania względem produktu do ciała. Konsystencja "śmietanki" może nie przypomina śmietany w stricte tego słowa znaczeniu, jednak jest dość zbita i gęsta. Nie uznawałam tego za minus, ponieważ aktualnie moja skóra potrzebuje czegoś cięższego, bardziej "masełkowatego" w swojej formule. Nie jest to produkt, który szybko się wchłania-należy trochę poświęcić, aby odpowiednio go rozsmarować, trzeba też pamiętać o tym, iż pozostawia on lekką warstwę na skórze-mi to nie przeszkadzało, było to dla mnie komfortowe. Bardzo fajnie "otulał" moją skórę i nawilżał. Czy miał działanie antycellulitowe? U mnie tego nie zauważyłam, ale też nie takiej "funkcji" szukałam w tym kosmetyku. Najważniejsze, był dla mnie komfort skóry po użyciu i tutaj to uzyskałam. Nie należy zapominać o zapachu, który dla mnie był wręcz cudowny. Nie pachnie on typowo mandarynkami, ma w sobie dodane również inne nuty zapachowe, może już lekko za bardzo słodkawe, jednak mi bardzo się podobały. Bardzo polubiłam ten produkt, i z całą pewnością wrócę kiedyś do tej marki. Niska cena przekonuje, a działanie jest dla mnie satysfakcjonujące.

Śmietankę do ciała otrzymałam w jednym z pudełek subskrybcyjnych i nie mogłam się doczekać kiedy ją otworzę, ponieważ bardzo lubię produkty od marki fluff. Balsam jest gęsty, ładnie pachnie, dobrze nawilża i jest bardzo wydajny. Stosuję go ponad 3 tyg i w zasadzie tylko tyle zauważyłam. Działania antycelulitowego póki co nie widzę, ale być może trzeba czasu i regularności by efekty były widoczne:) Niemniej jednak tubeczka jest śliczna jasnoniebieska o pojemności 150 ml.

Jest to moje kolejne podejście do niej. I niestety jestem na nie. Zaczyna się naprawdę dobrze super marka, piękne opakowanie, fajny kolor i całkiem ładny zapach. Natomiast niestety nie widzę żadnych efektów a kończę drugie opakowanie. Skóra jest trochę nawilżona ale nic więcej… Dodatkowo rozprowadzanie produktu to tragedia. Produkt się mazie i pozostawia białe smugi na ciele. Wchłania się bardzo wolno. Zdecydowanie marka ma dużo lepszych produktów do cała w swojej ofercie.

Nie mogłam się doczekać kiedy będę mogła otworzyć kolejne mazidło do ciała (mimo, iż za nimi nie przepadam). Ta ciekawości pojawiła się dlatego ponieważ nie miałam do czynienia z marką Fluff a po drugie miałam wieczór tylko dla siebie więc wysmarowałam się cała Zabawne opakowanie, takie sweetaśne, wielką tuba i ta delikatna konsystencja... Śmietanka, mus, mgiełka... Nie ... Chmurka! Nie poczułam woni mandarynek ale zapach bardzo delikatny, przyjemny i ciężki do opisania. Konsystencja bez problemu współpracuje z naszymi dłońmi i iście niebiańsko rozprowadza się po skórze. Zaskakująco szybko się wchłania, nie zostawia tłustego filmu, skóra pozostaje miękka, delikatna. Mnie jak najbardziej się podoba, co prawda cellulit nie zniknął ale skóra mocno nawilżona;)

Śmietanka ma pojemność 150 ml, ma kremową dosyć gęstą konsystencję, niestety ciężko się ją rozprowadza, bieli skórę oraz długo się wchłania co zdecydowanie nie umila wieczornej pielęgnacji. Po wchłonięciu skóra jest nawilżona i przyjemna w dotyku i to chyba tyle z plusów, bo niestety zapach też nie przypadł mi do gustu i niestety w ogóle nie czuje tutaj mandarynki :/ Ja niestety jestem zawiedziona tym produktem i oczekiwałam czegoś lepszego. .

Kosmetyk ma nietypowy zapach, ale raczej nie należy do najgorszych. Ciężko się rozporwadza, ale ujędrnia skórę w widoczny sposób. Jest ona bardziej napięta. Plus za wygodne i designerskie opakowanie. Cena na promocji akceptowalna.

Zacznę od konkretu-obietnica producenta spełniona, czyli powinno być dobrze. Jednak przyjemności ze stosowania tego produktu za wiele nie ma, jest dosyć uciążliwy w nakładaniu, nie wiem jaką śmietankę miał na myśli autor i zapach mija się z opisem. Kupiłam w poszukiwaniu balsamu do ciała w popularnej drogerii. Uparłam się tamtego dnia zrobić zakupy w jednym miejscu, a że do niczego z tego działu nie byłam przekonana sięgnęłam po produkt w promocji, o zapachu, który lubię. W zasadzie nie zwróciłam uwagi na nazwę, ani na opis antycellulitowa. Zawsze najbardziej chodzi mi o nawilżenie i ulgę dla skóry po prysznicu. Tutaj jednak mamy dwa w jednym, tak jak obiecano po jej użyciu skóra jest napięta i nawilżona. Czuć ujędrnienie i taką zdrową gładkość. Mam raczej suchą skórę i czuję, że jest w porządku nawet parę godzin od smarowania. Konsystencja jest tępa. Jest to zbity, soczyście różowy krem. Jeśli to ma być śmietana to odstana w lodówce osiemnastka po terminie. Ile bym nie smarowała zostają smugi, już nie różowe, a białe. Zdarzyło mi się po prostu poddać i zostawić ciało usmarowane kreskami, bo nie miałam już siły i cierpliwości do dalszego wklepywania. Zapach jest mocno cytrusowy, dla mnie wręcz cytryna, może limonka, choć na opakowaniu mamy mandarynkę, a w opisie wyciąg z grejpfruta. Zakrętka coraz częściej zauważam modna, zwłaszcza w kremach do rąk, tak i tu uważam za nieporozumienie, ucieka, jest mała. Opakowanie dosyć urocze i z miękkiego plastiku. Ode mnie naciągane cztery gwiazdki. Mocno naciągane.

Ta śmietanka jest naprawdę świetna. Nawilża skórę i zostawia wspaniały mandarynkowy zapach na ciele. Ponadto śmietanka ma super konsystencję, szybko się wchłania w skórę.

Produkt kupiłam w rossmannie na promocji za niecałe 10 zł. Szukałam głównie czegoś bardzo nawilżajacego i jednocześnie szybko wchłaniającego się. Śmietanka wystarczająco koi moją skórę, niestety jednocześnie ją przy tym bieli przez co trzeba więcej czasu poświęcić na wmasowanie produktu. Ku mojemu zdziwieniu balsam jest w kolorze jasnego rózu i nie wiele ma wspólnego z mandarynką obiecaną przez producenta. Pachnie cytrusowo, owocowo. Działania antycellulitowego nie zauważyłam. Ot zwykły balsam do skóry mało wymagającej. Produkt jest zamknięty w błękitnej odkręcanej tubce o pojemności 150 ml. Opakowanie jest ładne, estetyczne. Sama śmietanka jest gęsta, dobrze się rozprowadza.

Śmietanka do ciała Fluff niestety nie przypadła do mojego gustu. Po pierwsze- zapach. Jak na produkt, który powinien dawać przyjemność z możliwości jego korzystania, zapach mnie bardzo odrzuca. Jest chemiczny i mocno nieprzyjemny. Po drugie- konsystencja. Nieważne jaką ilość produktu zastasuje, bieli skórę i jest ciężki do rozprowadzenia. Myślę, że nada się on osobom, które lubią dłużej wmasowywać produkty w skórę, mi niestety nie przypadła taka forma do gustu. Producent obiecuje nawilżenie oraz uczucie napiętej skóry, niestety nie zauważyłam żadnego. Lekki minus również za niewygodną nakrętkę. Produkt nie jest wydajny. Jedynymi plusami jest dostępność marki zarówno w sklepach internetowych jak i stacjonarnych, również przestępna cena- mimo wszystko jak za taki produkt jest to średnie. Napewno nie kupię go ponownie.

Śmietankę do ciała posiadam w wersji mandarynka. Otrzymałam ją w prezencie od córki ,która oczarowana jest produktami Fluff . Czy jestem równie zadowolona ?. Produkt znajduje się w plastikowej, błękitnej obudowie zakręconej na korek i zawiera 150 ml śmietanki. Konsystencja produktu gęsta w kolorze delikatnego różu, zapach owocowy, delikatnie cytrusowy. Śmietanka po aplikacji bieli skórę, stopniowo się wchłania i wymaga zwiększonego masowania. Zapach który towarzyszy aplikacji jest bardzo delikatny ,ulotny , nie należy do super przyjemnych i nie kojarzy się z owocami mandarynki , osobiście wyczuwam zapach niedojrzałej limonki. Po wchłonięciu skóra staje się gładka, miękka i przyjemna w dotyku, sprawia wrażenie nawilżonej i lekko ujędrnionej. Po zakończeniu opakowania nie zauważyłam zmniejszenia cellulitu, a działanie nawilżające i ujędrniajace oceniam na bardzo delikatne i krótkotrwałe. Jak widać matka i córka mogą mieć odrębne zdanie na temat kosmetyków. Dla mojej dojrzałej skóry jest to produkt niewystarczający ,ale w przypadku młodej skóry godny zainteresowania, co serdecznie poleca moja córka.

Jedno totalne rozczarowanie. Działa doraźnie. Wmasowana mozolnie wieczorem (bo konsystencja niby lekka, ale oporna we wchłanianiu, bieląca i mażąca się niemiłosiernie) daje poczucie nawilżonego ciała, ale rano po nawilżeniu nie ma śladu. Zapach to jakaś kpina. Pomijając to, że ani śladu mandarynki w nim nie ma, to jest po prostu niezbyt przyjemny. Dobrze, że to tylko 150ml w tej zbyt dużej tubie.

Na zakup tego balsamu zdecydowałam się gdy zobaczyłam, przyznaje sie szata graficzna oraz to jak youtuberki ta marke polecały zrobiło swoje. Działanie było całkiem przyzwoite - balsam zostawiał miękką, gładką skórę, jednak miał jednen podstawowy minus, nie chciał sie wchłonąc cały czas miałam biała lepka warstwe na sobie. Na sam koniec zapach, liczyłam na te mandarynki, a wyszła Mandaryna na ślubie z Wiśniewskim