Yoskine Tsubaki Slim Body, Chronobiologiczny termo-reduktor cellulitu wodnego i lipidowego 

Zachęcona extra opiniami kupiłam na promocji w Rossmannie. Miałam duże oczekiwania od tego kosmetyku, bo przeczytałam mnóstwo bardzo pozytywnych opinii. Stosuję już od ponad dwóch tygodni (producent obiecał poprawę po 2tyg) i nie widzę nic, zero. Ten krem nie robi NIC. Do tego bardzo lubię kosmetyki termoaktywne, a tutaj przykra niespodzianka - zero rozgrzania. Nie polecam

Balsam już od dawna kręcił mi się z tyłu głowy, oczywiście ze względu na świetne opinie na wizażu :) W końcu, kiedy nadeszła mega promocja w Rossmannie (z 35zł na ok. 17zł) postanowiłam się skusić. Balsam zamknięty jest w pięknej, wyróżniającej się na tle innych, kobieco wyglądającej tubie, która dodatkowo jest w kartoniku z tym samym wzorem (mogłoby go nie być, oszczędniej i eko). Konsystencja gęsta, kolor mleczny, a zapach boski - lekki, romantyczny, taki kwiatowy. Stosuję dopiero z 2-3 tygodnie, więc o wydajności ciężko coś powiedzieć, jednak nie potrzeba go dużo żeby posmarować nogi i pupę. Działanie - i tu mnie zaskoczyła szybkość, z jaką produkt zaczął zmieniać moją skórę. Stosuję go wieczorami jakoś co drugi dzień, zamiennie z innym, na okolicę z tyłu ud i pośladki. Ma działanie rozgrzewające, bałam się, że będzie podobny do koncentratu BingoSpa, który mnie wręcz palił, ale doznałam szoku, bo nic takiego się nie wydarzyło! :) Rozgrzewa bardzo przyjemnie, nie szczypie i nie zaczerwienia skóry, a przy tym rozprowadza się bezproblemowo i szybko wchłania. Wystarczyło kilka dni, i zaczęłam widzieć różnicę w napięciu, jędrności i wyglądzie skóry, wszystko takie gładkie, miękkie....a cellulit zmniejszony :) Może dużego nie mam, jednak produkt zrobił to, co zrobić miał za co ma ode mnie 6.

Popieram zdanie dziewczyn, produkt super, dostępny w rossmanie w miarę dobrej cenie chociaż ja czatuje na promocję. Krem w fajnym, eleganckim i dość kobiecym opakowaniu, konsystencja jakby budyniowa, dobrze się rozprowadza na skórze, nie zostawia tłustych plam. Zapach jest bardzo kobiecy, perfumowany. Rozgrzewa, ale dla mnie jest to bardzo przyjemne. W połączeniu z ćwiczeniami, i wiadomo dobra dietą efekty są i to piorunujące. Skóra po nim jest gładka, sprężysta i nawilżona. Bardzo podoba mi się w nim to, że stosujemy go na noc. Co prawda sam w sobie cellulitu nie zlikwiduje, ale jest takim "wspomagaczem" dobrej diety i ćwiczeń. Polecam, szczególnie na promocjach.

Kokejny produkt po boosterze od Yoskine, którego używałam i z poprzednika byłam zadowolona, a ten jest petardą. Balsam daje przyjemne uczucie ciepła (idealny w zimne dni). Stosuje go rano i wieczorem - skóra jest gładsza, bardziej ujędrniona, cellulit jest ale mniejszy.

Kupiłam go z myślą o ujędrnieniu skóry na udach, pośladkach i brzuchu. Początkowo sceptycznie do niego podchodziłam, ponieważ większość tego typu produktów jedynie nawilżala i nie robiła nic poza tym ale ku mojemu zdziwieniu, produkt działa! Stosuje już trzeci tydzień i widzę, że skóra jest bardzo napięta, wygląda na bardziej jędrna, nawilżona i taka mięsista. Zdecydowanie zmiana na plus. Tak jak producent opisuje, produkt ujedrnia, wizualnie polepsza stan skóry. Łącze pielęgnację tym produktem wraz z masażem szczotką na suchą oraz regularnym peelingiem rękawica kęsa. Jestem bardzo zadowolona z efektów!

Bardzi lubię to serum. Może samo działanie nie jest jakieś mega rewelacyjne ale na pewno trochę działa na cellulit nawet wodny. Ale za co uwielbiam jak nie za samo działanie? Po 1 za zapach. Zapach jest przepiękny i mimo że jest to serum na noc zapach jest bardzo orzeźwiający i świeży jak dla mnie. Po 2 za uczucie ciepłą. Posmarowałam skóra po chwili staje się jakby lekko zmrowiala i jest uczucie naprawdę ciepłą, czasem aż palenia. W takich sytuacjach zmywam balsam bo jest to aż palące. Samo opakowanie jest bardzo ładne, eleganckie chociaz wolałabym żeby serum znajdowało się w opakowaniu z pompką no ale mozr kiedyś się doczekam. Serum jest bardzo wydajne, i mimo o jest to kuracja na 14 dni, balsam starcza mi conajmniej na miesiąc. Naprawdę polecam.

To mój pierwszy kosmetyk na walkę z cellulitem i jestem z niego na prawdę zadowolona. Skorzystałam z promocji w rossmanie i oto on! Używam zawsze wieczorem po kąpieli, dobrze się wchłania i ładnie pachnie. Po chwili czuć wyraźnie jak grzeje :) za pierwszym użyciem trochę mocno,ale z każdym następnym juz mi nie przeszkadzało. Dobrze jest zrobić przy okazji masaż, a nie tylko nałożyć, ale przyznaję ze czasem sama z pośpiechu tego nie robię. Działanie.. nie jestem na tyle systematyczna jakbym chciała, aczkolwiek śmiało mogę powiedzieć że na prawdę działa. Juz po tygodniu ciągłego używania widziałam różnice. Skóra była bardziej napięta, mięciutka. Działanie lepsze niż niejeden balsam. Polecam,bo warto.

Używałam go codziennie przez 2 tygodnie, najpierw rozprowadzając na skórze rękoma i trochę wcierając, a później masując ok. 10 minut masażerem z metalowymi kulkami. Rozgrzewa mocno, ale przyjemnie, po 15-20 minutach efekt rozgrzewania mija. Efekty są widoczne, skóra jest gładsza i napięta, obwód uda pewnie też mniejszy, ale to wspólna zasługa diety i balsamu. Zdecydowanie warto wypróbować :)

Na wstępie zaznaczę, że nie mam wielkiego problemu z cellulitem. Jednak na wiosnę zauważyłam, że w na przegubie nóg i pośladów pojawiły się nieładne nierówności na skórze. Postanowiłam od razu zareagować i pobiegłam do sklepu, aby kupić coś na ten problem. Padło na Tsubaki Slim Body, bo w Rossmanie akurat trwała promocja (na wiosnę często był on na promocji i kosztował z 26 czy 27 złotych, chociaż pewna nie jestem). Przez dwa tygodnie (zgodnie z instrukcją) codziennie wieczorem wsmarowywałam balsam w miejsca z cellulitem. Moje wrażenia są jak najbardziej pozytywne. Zacznę może od moich odczuć. Balsam naprawdę dobrze się wchłania. Rozsmarowuje się bardzo dobrze i już niewielka jego ilość wystarcza, aby wysmarować całe uda. Ja jednak początkowo nakładałam chyba trochę za mało kremu przez co nie odczuwałam za bardzo efektu. Po nałożeniu grubszej warstwy zaczęłam odczuwać na udach ciepło (momentami nawet palące), ale w żaden sposób bolesne. Nie będę ukrywała, że podeszłam do tego preparatu z dużym dystansem. Po dwóch tygodniach używania efekt okazał się lepszy niż się spodziewałam. Skóra nie tylko zrobiła się przyjemnie miękka, ale przede wszystkim gładka i w dodatku bez śladu cellulitu. Nie wiem czy dobrze nawilża, bo nie mam problemu z suchą skórą, ale na pewno nie odczułam po nim efektu przesuszenia. Jeśli jednak mam być szczera to nie wierzę, że jeśli ktoś ma bardzo duże zmiany cellulitowe to krem zdziała cuda. Myślę jednak, że jeśli naszym celem jest zmniejszenie widocznego cellulitu to warto spróbować za tę cenę.

Kolejny produkt z tej serii, który wpadł w moje ręce ;) Po zachwytach nad serum z kwasem glikolowym przyszła pora na jego kolegę - czyli, termo reduktor cellulitu wodnego i lipidowego. Po miesiącu regularnego używania śmiało, mogę stwierdzić, że to cudo to najlepsza broń na niechciany cellulit, wiadomo warto włączyć w całą akcję odpowiednią dietę i ćwiczenia ;) Ale wracając do efektów - skóra jest wyraźnie ujędrniona, wygładzona, cellulit zmniejszony i to w znacznym stopniu - chyba żadne inne kosmetyki używane do tej pory i zabiegi nie dały mi takich efektów ;) Co tu dużo pisać - rewelacja - musicie to koniecznie wypróbować :) Balsam ma przyjemny zapach (jak i inne kosmetyki z tej serii), konsystencja - typowa jak na balsam, łatwo rozprowadza się go na skórze, szybko się wchłania; skóra po użyciu jest gładka, mięciutka i dobrze nawilżona. Efekt rozgrzania skóry jest bardzo przyjemny i co najważniejsze do zniesienia - nie jest tak mocny jak w przypadku balsamów od Eveline ;) Do tego balsam zamknięty jest w wygodnym i poręcznym opakowaniu w postaci tuby - sprawdzającej wrażenie ekskluzywnej i bardzo designerskiej. Jest też bardzo wydajny - opakowanie spokojnie wystarczy nam na kilkutygodniową kurację. Cena - no może i jak na balsam wysoka -ale naprawdę warto zainwestować z jednego prostego powodu - działa !!! tak jak obiecuje nam to producent a poza tym, często można go dorwać na fajnych promocjach :) Polecam :)