Aunt Jackie's Curl Boss Coconut Curling Gelee Żel do stylizacji loków i fal

Wielki słój tego żelu dostałam do testów i jak zawsze miałam wielkie obawy co to będzie, bo mam fale, które potrzebuja konretnego holdu i nie bardzo przepadają za żelami przeładowanymi olejami, które zwykle słabiej trzymają. To opakowanie jest naprawdę duże, więc nie wiem kiedy je tak naprawdę zużyję, bo mam na stanie kilka innych żeli ot muszę szukać czegoś co da naprawdę fajny efekt, a jeszcze tego nie znalazłam. Żel jest galaretowaty i przezroczysty. Wygląda rzeczywiście jak galaretka i jest dość zwarty, nie przelewa się przez palce. Pachnie kosmetycznym kokosem, który nie jest może najlepszy, ale w ogóle mi nie przeszkadza, bo nie czuję go na włosach. Moja metoda nakładania żeli różni się od tej o której trąbią w necie, bo absolutnie nie mogę ich nakładać na ociekające włosy, one tego nieznoszą! Najpierw w ruch idzie odżywka bez spłukiwania, rozczesywanie szczotką Denman, potem pianka dla lepszeg holdu, rozczesywanie i ugniatanie i w końcu żel rozczesany i rozgniatany. To wszystko na włosach z których lekko usunęłam nadmiar wody. Ta metoda działa na moje fale najlepiej i jej się trzymam. Ten żel testowałam z ogromem innych stylizatorów typu pianka, krem do loków i inne cuda i on działa tak samo, czyli mocno średnio. Fale owszem są ładne, ale nie na długo, bo nie trzymają się nawet całego dnia. Potem żel powoduje ich spuszenie, jakąś dziwną suchość i ogólnie nie wygląda to najlepiej. Niezależnie od pogody tak się działo, równowaga PEH też jest zachowana więc to też nie o to chodzi. Ten żel poprostu nie nadaje się do fal w typie pomiędzy 2 a , a 2b, czyli takich jak moje. Za słabo trzyma i lubi spuszyć. Obecnie sięgnę po niego tylko po to, żeby jakoś ten słój zużyć, ale nie lubimy się. To samo dzieje mi się po miodowym żelu Cantu. Jeśli macie loki i możecie sobie pozwolić na lżejszy hold to myślę, że ten żel będzie okej, ale w przeciwnym wypadku raczej go nie polecam, bo bedziecie się z nim męczyć tak jak ja.