Perfumy dostałam w prezencie od cioci, która uwielbia zakupy katalogowe. I po prostu czasami już nie ma gdzie trzymać kosmetyków, już nie mówiąc o używaniu... A ja chętnie przyjmuję, bo to zawsze okazja do wypróbowania produktów, których sama bym sobie nie kupiła :) Te perfumy widziałam w katalogu - i nawet myślałam, żeby je wypróbować... a tu taka niespodzianka! Moim zdaniem to ciekawa kompozycja, na pewno nic bardzo zachwycającego, ale zapach codzienny jak najbardziej.
Opakowanie
Kartoniki są bardzo ładne, w całej serii. Łatwo się je otwiera, a same w sobie stanowią ozdobę półki. Aż nie chce się wyjmować flakonu ;)
Flakon ma moim zdaniem optymalną objętość - można go wziąć poza dom bez obciążania torebki. Jest prosty, perfumy mają delikatnie zielony kolor (to bardzo ożywczo wygląda), zatyczka mimo złotego zabarwienia nie wygląda tandetnie. Flakon dobre leży w dłoni, naprawdę kojarzy się z jakimś kamieniem oszlifowanym przez morze. Dyfuzor działa dobrze, jest hojny - u mnie wystarcza jeden psik, by pokryć dużą część skóry lub całe włosy.
Zapach
Trochę obawiałam się co do zielonego jabłka - aromat "zielonego jabłuszka" jest dość chemiczny w większości kosmetyków i nie za bardzo go lubię (chociażby ten w kremie avocado Biolove). Dlatego moje pozytywne zdziwienie było ogromne, kiedy poniuchałam pierwszą nutę. To rzeczywiście jabłko, ale bardzo naturalne, orzeźwiające, przyjemne. Lekko podbite wchodzącą elegancko orchideą, ale raczej przesączającą się i czekającą na swoją kolej. W ogóle nie czuć perfumkowego zapachu ani alkoholu. Nuty są bardzo czyste.
Kiedy jabłko już wybrzmi, orchidea ma pole do popisu. To zapach niezwykle kwiatowy, uzależniający, pod względem intrygowania (choć nie kategorii) na miarę tuberozy. Orchidea pięknie się rozwija - perfumy kojarzą mi się z Night Orchid z Avonu, choć oczywiście Joyce Jade jest zdecydowanie dziennym i lekkim zapachem. Drzewo sandałowe jest tutaj bardziej jako utrwalacz, ale daje trochę pudrowości, takiego kremiku orchidei, która jest nutą przechodnią - z dodatkiem resztek jabłka jest świeższa, a z wchodzącym już drzewem - cieplejsza. Orchidea jest kwiatowa, ale jakby pudrowa, świeża, ale jednak cięższa. To nieoczywisty w odbiorze zapach!
Zapach ewoluuje bardzo dobrze, nuty nie są zblokowane, tylko przenikają się w sposób dystyngowany.
Trwałość
Zapach jest lekki, dlatego nie utrzymuje się na skórze jakoś bardzo długo, ale wytrzymuje ze spokojem 4-5 godzin, na włosach oczywiście trochę dłużej. Z moim trybem życia wystarczy jedno-dwa psiknięcia na dzień, żeby i czuć, i pachnieć.
Warto wypróbować te perfumy - one też trochę uczą ciekawych nut, takich jak orchidea. Cena promocyjna dodatkowo zachęca :) Na pewno wypróbuję pozostałe perfumy z serii!
Zalety:
- dobra kompozycja
- wystarczająco trwałe
- naturalne nuty zapachowe bez dysonansów
- świetna dynamika rozwoju zapachu na skórze
- ładne opakowanie
- dobrze działający dyfuzor
Wady:
- dla niektórych zapach może być zbyt prosty